menu

Czesław Jakołcewicz dla Ekstraklasa.net: Miejsce Hamalainena jest za Teodorczykiem

18 lutego 2014, 16:41 | Wojciech Maćczak

- Lech będzie grał coraz lepiej i włączy się do walki o czołową trójkę – stwierdził Czesław Jakołcewicz. Z byłym obrońcą „Kolejorza” rozmawialiśmy m. in. o przygotowaniach Lecha, meczu ze Śląskiem Wrocław, a także o aferze z udziałem Murawskiego i Ślusarskiego. Zapraszamy do lektury!

Czesław Jakołcewicz
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
Czesław Jakołcewicz
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
Czesław Jakołcewicz
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
Czesław Jakołcewicz
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
Czesław Jakołcewicz
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
Czesław Jakołcewicz
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
Czesław Jakołcewicz
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
1 / 7

- Chciałbym poznać pańską opinię na temat spotkania ze Śląskiem Wrocław. Podobał się panu ten mecz?
- Jak na pierwsze spotkanie rundy wiosennej było nieźle, ale mogło być lepiej. Plusem są na pewno wywalczone trzy punkty i trzeba przyznać, że Lech był lepszy niż Śląsk, ale mimo wszystko nie zachwycił. Widać było pracę, jaką zespół wykonał w okresie przygotowawczym, zawodnicy nie zdążyli nabrać świeżości. To są jednak pierwsze spotkania, myślę, że z każdym kolejnym Lech będzie grał szybciej, z większym zaangażowaniem i determinacją. W niedzielę pojawiły się takie momenty, że z trybun słychać było gwizdy, bo po zimie kibice, stęsknieni piłkarskich widowisk, oczekują dobrej gry przez 90 minut. Widać było, że są niedociągnięcia, chociażby brak celności podań i dużo strat. Ale to są początki, wierzę w to, że Lech będzie grał coraz lepiej i włączy się do walki o pierwsze trzy miejsca.

- Trener Rumak mówił, że Lech bardzo mocno pracował w okresie przygotowawczym. To na pewno ma wpływ na postawę zespołu w pierwszych meczach.
- Tak, dokładnie. Nie było jeszcze odpowiedniej dynamiki, większość akcji to indywidualne wypady poszczególnych zawodników, chociażby Lovrencsicsa, który w jednej sytuacji biegł przez pół boiska i nikt nie mógł go dogonić. Czy na przykład Teodorczyk w drugiej połowie, kiedy zaimponował szybkością, ograł zawodnika Śląska i ten nie mógł go dogonić. Szkoda, że z tego nie było bramki. To wszystko jednak są indywidualne sytuacje, mam nadzieję, że w następnych meczach zobaczymy już akcje, rozgrywane przez cały zespół. Tego trochę brakuje, ale ja zdaję sobie sprawę, że na razie mamy początek rundy. Oglądałem w Lech TV okres przygotowawczy, tam również pojawiały się relacje z treningów, widziałem, że duży nacisk jest kładziony na siłę. Możliwe, że w pierwszych meczach zawodnicy szukają świeżości, ale w tym zespole widać ogromny potencjał. Jeżeli nie będzie problemów z kontuzjami, to będą walczyć o czołowe lokaty.

- Czyli piłkarzom Lecha po zimie trochę w nogach jeszcze zostało.
- U niektórych widać było ciężkie bieganie. Czasami powroty, czy też nawet wstawanie z boiska po wykonanych wślizgach było zbyt wolne, z trybun było to doskonale widoczne. To jednak normalne, najważniejsze, by zawodnicy w najważniejszym okresie osiągnęli dobrą formę.

- Wspominał pan o Gergo Lovrencsicsu, a ze Śląskiem chyba jeszcze lepiej spisał się Szymon Pawłowski, który na jesień trochę zawodził.
- Jego występ ze Śląskiem nie był rewelacyjny. Ja znam tego zawodnika, mecze w Lubinie pokazały, że to jest ciekawy i dobry piłkarz. Wszyscy oczekiwaliśmy, że będzie ogromnym wzmocnieniem. W niedzielę na pewno nie zagrał jeszcze na miarę swoich możliwości, ale widać było oznaki lepszej dyspozycji. Miał kilka niezłych akcji indywidualnych, czasami mógł szybciej dogrywać, próbował strzałów z okolicy 20. metra. Pocieszające jest, że łapie formę i Lech będzie miał z niego pożytek, bo to jest bardzo dobry zawodnik jak na polskie warunki.

- Na stronie klubowej widziałem, że chwalił pan Kaspera Hamalainena. To może być jakieś rozwiązanie jeżeli chodzi o formację ataku Lecha?
- Ja nie chciałbym, żeby Hamalainen grał w ataku, bo widać, że on lepiej się czuje, grając jako wysunięty pomocnik. Potrafi zagrać piłkę, potrafi znaleźć się w grze, zaczekać na podanie. A ze Śląskiem jako napastnik wygrywał praktycznie wszystkie swoje pojedynki główkowe, ale brakowało tego Hamalainena, który gra za napastnikiem. Gdyby było ich dwóch, wtedy wyglądałoby to świetnie. Claasen nie czuł jego gry, gdyby lepiej się zachował, mógł przejąć dwie-trzy piłki. Pokazał się natomiast Teodorczyk, który wszedł i zrobił to, co powinien robić napastnik. Pokazał, że będzie walczył o pierwszy skład i to on powinien grać w ataku, przed cofniętym Hamalainenem. Wtedy Lech będzie zdobywał więcej bramek. Teodorczyk świetnie zachował się w sytuacji bramkowej, ogrywając zawodników Śląska w ich polu karnym i kończąc wszystko pięknym strzałem, a przecież nie była to jego jedyna akcja. O innej wspominałem już wcześniej, gdy przeszedł kilkadziesiąt metrów i nikt nie mógł go dogonić. Powiem szczerze, że byłem zdziwiony jego nieobecnością w pierwszym składzie.

- Mnie również to zaskoczyło.
- Na pewno Hamalainen był jasnym punktem w tym meczu. On grał, podawał, wycofywał się i szukał gry. Tyle że sam nie dawał sobie rady i widać było, że bez Teodorczyka, gdy sam musi grać z przodu, traci swoją wartość. Brakowało obok niego jeszcze jednego napastnika, który przejąłby strącone przez niego piłki. Szkoda go tak ustawiać, bo w drugiej połowie widać było, że obaj szukali się. Jeżeli będą grali w dwójkę, to pozytywnie wpłynie na grę Lecha.

- W następnym meczu takiego wariantu na pewno nie zobaczymy, bo Teodorczyk pauzuje za żółte kartki.
- Trochę szkoda, złapał kartkę z tej radości, że udało mu się udowodnić, że zasługuje na pierwszy skład. Pewnie znów z przodu zagra Hamalainen, chyba że trener zestawi to inaczej.

- Myśli pan o postawieniu na któregoś z młodych napastników?
- Nie sądzę. Pogoń w tej chwili gra dobrą piłkę, wygrali mecz wyjazdowy. Spotkanie z Lechem to dla nich jest ogromny prestiż, tam kibice szykują się na Lecha, jak w Poznaniu na Legię. W Szczecinie na pewno zrobią wszystko, żeby nie przegrać. Lecha czeka bardzo trudny mecz, ale już wcześniej udowodnił, że potrafi wygrywać. Szkoda, że trener nie może skorzystać z paru zawodników, ale za to są inni. I to jest dobre, bo z jednej strony lepiej, by grali ci teoretycznie lepsi, ale z drugiej to będzie okazja, by zobaczyć w jakiej dyspozycji są pozostali.

- Na szczęście są to tylko wykluczenia na jeden mecz ze względu na kartki.
- Dobrze, bo ja dużo bardziej wolę, jak zawodnik pauzuje za kartki, niż jakby miał kontuzję. W poprzedniej rundzie była tragedia, takiej ilości kontuzjowanych dawno nie widziałem. Przy pauzie za kartki to jest chwilowe wykluczenie i łatwo można to uzupełnić, a uraz eliminuje na dłuższy okres czasu. Wtedy trzeba kombinować, szukać nowych rozwiązań, co nie jest dobre, bo zespół nie będzie zgrany. Gdy zespół gra ze sobą dłużej, to zawsze jest większa pewność, każdy wie, na kogo może liczyć, kto za co odpowiada. Ciągłe rotacje nie sprzyjają zgraniu zespołu, a tak było jesienią. Przy pauzie za kartki łatwiej to wszystko uzupełnić.

- Ciekaw jestem jeszcze pańskiej opinii na temat gry Karola Linettego. On jest typowany na następcę Rafała Murawskiego, miał bardzo udany okres przygotowawczy i teraz wyszedł w podstawowym składzie.
- On robi bardzo dobre wrażenie, kilka zagrań, zwodów, pojedynków jeden na jeden, gdy ruchem ciała zgubił kilku przeciwników, naprawdę mi się podobało. Bardzo dobrze grał w destrukcji, małym problemem było to, że szybko dostał kartkę i później przypadkowy faul mógł go wykluczyć z meczu. Jedyne, co momentami rzucało się w oczy, to niecelność podań. Nad dokładnością zagrywanych piłek musi mocno popracować, bo grając w środku pomocy musi mieć większy procent celności niż w tym meczu. Czasem tracił łatwe piłki, a jeżeli chce rozgrywać, to musi się tego wystrzegać. Widać, że ma talent, złego słowa o nim nie powiem, ale jedna bardzo ważna uwaga: praca nad dokładnością.

- Niedokładność w jego grze może wynikać z młodego wieku?
- Nie można wciąż mówić, że Linetty jest młodym zawodnikiem, bo to szukanie taryfy ulgowej. Grał w młodzieżowych reprezentacjach, zadebiutował w kadrze seniorskiej i on już jest piłkarzem przygotowanym do gry. Ma ogromny talent, a jeżeli poprawi dokładność podań, to będzie jednym z najlepszych zawodników w Lechu. Młody, ambitny, mocny motorycznie – będzie z niego pociecha.

- Wspomniałem o Murawskim. Co pan sądzi o całej akcji w Jarocinie i odsunięciu od składu jego oraz Bartosza Ślusarskiego?
- Po pierwsze: nie ma ludzi niezastąpionych. Oni zostali odsunięci, będą grali inni. Po drugie – niepotrzebne było całe zamieszanie wokół tej sprawy, dochodziły do mnie przeróżne wersje. Dla dobra klubu takie sprawy nie powinny wychodzić na światło dzienne.

- Czyli po prostu rozwiązać to wewnątrz zespołu.
- Tak, bo to był konflikt w środku drużyny. Jeżeli coś takiego się zdarzyło i idzie jakiś oficjalny komunikat, to należy wytłumaczyć kibicom wszystko, co się stało. Powiedzieć prawdę, żeby uciąć wszelkie spekulacje. Teraz zawsze mogą pojawić się głosy, typu „czemu ich odsunęli” lub „jakby był Murawski, to by było lepiej”. A jeszcze lepiej byłoby załatwić to wewnątrz zespołu, bo tak niepotrzebnie psujemy sobie renomę. Czyli podsumowując – jeżeli decydujemy się na ukaranie, to powiedzmy jasno za co, a jeżeli da się to rozwiązać w zespole, to tak trzeba zrobić. To drugie moim zdaniem byłoby dużo lepsze.

- Uniknięto by wtedy szumu medialnego wokół sprawy.
- Bodaj dwa dni po tej sytuacji czytałem wypowiedź Ślusarskiego, który twierdził, że był głosem całego zespołu. To jest niebezpieczne dla atmosfery w drużynie.

- Trzeba też dodać, że chodziło o konflikt z II trenerem Jerzym Cyrakiem, który przecież jest szefem obu zawodników.
- Asystent jest łącznikiem między pierwszym zespołem a trenerem i takie wydarzenie jest bardzo dziwne. Zazwyczaj ten drugi czy trzeci trener jest dużo bardziej komunikatywny, on prowadzi rozmowy z zespołem, jest bliżej zawodników. Dlatego zaskoczyło mnie mocno, że to był konflikt z drugim szkoleniowcem, to źle świadczy o sytuacji w zespole. A Ślusarski dolał jeszcze oliwy do ognia tą wypowiedzią. Mam nadzieję, że to już minęło i zostało wyjaśnione, teraz trzeba skupić się na grze.

- To na koniec może jeszcze zabawi się pan w typera – które miejsce zajmie Lech w tym sezonie?
- Mówiłem, że w pierwszej trójce, ale konkretnego miejsca nie wytypuję. Oczywiście chciałbym, żeby to było pierwsze. Jeżeli ominą ich kontuzję, to wierzę w to, że powalczą o tytuł.

* Czesław Jakołcewicz – ur. 18 sierpnia 1961 roku w Cedyni. Były obrońca m. in. Lecha i Warty Poznań, a także tureckiego Fenerbahçe i duńskiego Odense Boldklub. W Ekstraklasie w obu klubach ze stoicy Wielkopolski rozegrał 254 spotkania i strzelił 17 goli, z „Kolejorzem” trzykrotnie zdobywał tytuł mistrza Polski. W reprezentacji Polski w latach 1984-1991 rozegrał 15 spotkań, zdobywca tysięcznego gola dla Lecha w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jako trener pracował m. in. w Lechu i Warcie, a także w Wiśle Płock, ŁKS Łomża i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. W lipcu 2013 r. rozpoczął pracę w klubie UKS Lider Swarzędz. Prowadzi zespół juniorów starszych, w którym występuje jego syn.

Rozmawiał: Wojciech Maćczak/Ekstraklasa.net

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy