Stranieri w Lechu: Zapotoka nie zdołał wygrać rywalizacji
W lidze słowackiej był podstawowym zawodnikiem MFK Dubnica, klubu systematycznie plasującego się w środku tabeli tamtejszej Ekstraklasy. Lech ściągał go, by wywarł presję na Semira Stilicia w walce o wyjściowy skład, a w wypadku sprzedaży Bośniaka został jego następcą. Jan Zapotoka nie zdołał jednak wywalczyć miejsca w jedenastce „Kolejorza” i po półtorarocznym pobycie w Poznaniu wrócił do ojczyzny.
Wychowanek BSK Bardejov trafił do Poznania latem 2009 roku, mając za sobą dwa niezłe sezony w słowackiej Ekstraklasie. Był zawodnikiem MFK Dubnica nad Vahom, a więc klubu spoza czołówki naszych południowych sąsiadów. Zespół piłkarski w 25-tysięcznym miasteczku powstał w 1926 roku, a w tym czasie największym sukcesem było zajęcie czwartego miejsca w Corgoň Lidze w rozgrywkach 2004/05, a także dojście do 3. rundy Pucharu Intertoto.
Zapotoka przebił się do składu w sezonie 2007/08, w którym rozegrał 20 spotkań i strzelił trzy gole. Jeszcze lepiej było w kolejnych rozgrywkach, które miały decydujący wpływ na transfer do Poznania – 30 występów i 6 bramek na najwyższym szczeblu rozgrywkowym na Słowacji. Klub z Dubnicy w tym czasie zajmował kolejno dziewiąte oraz ósme miejsce w ligowej tabeli – a więc dość oczywiste było, że wyróżniający się Jan trafi w końcu do lepszego zespołu.
W lipcu 2009 roku Słowak został zaproszony na testy do Poznania. Lech wtedy dość poważnie rozważał sprzedaż Stilicia, a zawodnik z Dubnicy miał być zabezpieczeniem, gdyby taki plan doszedł do skutku. Zapotoka pojechał z Lechem na obóz do Niemiec i zagrał w sparingu z greckim Iraklisem Saloniki. Na boisku przebywał tylko 20 minut, bowiem później odnowiła mu się kontuzja mięśnia dwugłowego i musiał opuścić murawę. W tym krótkim występie zdołał przekonać do swoich umiejętności trenera Jacka Zielińskiego, wydawało się jednak, że ze względu na uraz transfer nie dojdzie do skutku.
Dotychczasowa umowa piłkarza ze słowackim klubem obowiązywała do końca roku. W Poznaniu szybko porachowali i wyszło na to, że korzystniej będzie zostawić piłkarza u jego obecnego pracodawcy jeszcze na pół roku, a zimą pozyskać go za darmo. Sytuacja zmieniła się, gdy piłkarz wrócił do zdrowia i na początku sierpnia wystąpił w meczu ligowym Dubnicy. Wtedy obie strony ponownie siadły do rozmów, tyle że przed podpisaniem umowy Zapotoka musiał przejść badania medyczne. Te dały pozytywne rezultaty, w związku z czym 13. sierpnia podpisał czteroletnią umowę z „Kolejarzem”. Poznaniacy zapłacili za transfer około 200 tysięcy Euro.
Jeszcze przed podpisaniem umowy zawodnika komplementował Zieliński. – Jest to bardzo ciekawy chłopak. Ale słowaccy piłkarze nie są tani. Oni idą na zachód Europy i rzucane są duże kwoty – mówił dla portalu sportowefakty.pl. Podkreślał również, że choć Zapotoka ściągany jest na tą samą pozycję, na której występuje Stilić, to jest to inny tym piłkarza. – Więcej się rusza. Stilić ma jednak doskonale ułożoną lewą nogę i szósty zmysł do gry, a tego wytrenować się nie da. Zapotoka jest trochę inny: dużo biega i walczy – mówił.
Pozytywną metrykę Janowi wystawił również Dusan Radolsky, słowacki trener znany w Polsce głównie z pracy w Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski i Ruchu Chorzów. – Jan ma niezłe uderzenie z dystansu, dobry drybling, potrafi kiwnąć, a poza tym gra ofensywnie. Ma w sobie to coś, potrafi zaskoczyć podaniem. To piłkarz o niezłych warunkach fizycznych – mówił.
Sam Zapotoka natomiast nie krył zadowolenia z transferu do mocniejszego klubu niż ten, w którym występował wcześniej. – Wybrałem Lecha, bo to o wiele mocniejszy klub niż Dubnica, będę miał tu okazję grać o wyższe cele, a nie tylko walczyć o utrzymanie. Jeszcze zanim trafiłem do Poznania słyszałem, że grają tu naprawdę dobrzy zawodnicy, a kibice są niesamowici. Lech świetnie radził sobie w poprzednim sezonie w Pucharze UEFA, a w tym sezonie również ma powalczyć w Lidze Europy. Rozmawiałem z Andrejem Porazikiem, który grał kiedyś w Grodzisku i mówił mi, ze Lech to świetny klub – powiedział po podpisaniu kontraktu dla oficjalnej strony klubu.
Jako że w Poznaniu został Stilić, głównym zadaniem nowo sprowadzonego zawodnika była rywalizacja z Bośniakiem o miejsce w składzie, która wyszła słabo. Zapotoka zadebiutował w Ekstraklasie w szóstej kolejce w wygranym 3:2 spotkaniu z Jagiellonią w Białymstoku. Na boisko wszedł w 86. minucie, zmieniając Tomasza Mikołajczaka. Jesienią wystąpił ogółem w siedmiu Mecach ligowych, tylko raz wychodząc na boisko w podstawowym składzie – w spotkaniu z Arką Gdynia, w którym został zmieniony w przerwie. Wystąpił również w spotkaniu Pucharu Polski z drugoligową Stalą Stalowa Wola, zakończonym porażką poznaniaków w rzutach karnych.
Wiosną było podobnie – Słowak zagrał w sześciu meczach, raz wyszedł na murawę od pierwszej minuty. Sezon zakończył z mistrzowskim tytułem na koncie, ale nie mógł być specjalnie zadowolony, gdyż jego udział w tym sukcesie był niewielki.
W kolejnych rozgrywkach było jeszcze gorzej. Sezon 2010/11 rozpoczął od występu w spotkaniu o Superpuchar Polski (pierwsze 45 minut), wchodził w końcówce w obu meczach eliminacji LE z Dnipro Dniepropietrowsk oraz zaliczył jeden ligowy występ. Dożo częściej Słowaka można było oglądać na boiskach Młodej Ekstraklasy.
Podczas zimowych przygotowań zapadła decyzja o wypożyczeniu Zapotoki do jego macierzystego klubu. – Rywalizacja w środku pola w zespole jest na tyle duża, że zdecydowaliśmy się wypożyczyć Jana do rodzimej ligi. Liczymy, że tam właśnie uda mu się odbudować formę – mówił dla „Przeglądu Sportowego” ówczesny dysektor sportowy Lecha, Marek Pogorzelczyk. Słowak trafił ponownie do Dubnicy, która zajmowała ostatnie, dwunaste miejsce w lidze. Wiosną zagrał w trzynastu meczach, ale nie pomógł uratować zespołu przed spadkiem do drugiej ligi.
Latem Zapotoka powinien wrócić do Poznania, ale w Lechu zdecydowali się na przedłużenie wypożyczenia. – Zapotoka raczej nie wróci do Lecha i będzie dalej wypożyczony. Czy to będzie ten sam klub, czy inny to czas pokaże – mówił Andrzej Dawidziuk, następca Pogorzelczyka na stanowisku dyrektora sportowego. Zawodnik został w Dubnicy i zaliczył nieudaną rundę jesienną – zespół obijał się w ogonie drugiej ligi, a on miał spore problemy z urazami.
Zawodnik definitywnie rozstał się z Lechem dopiero w marcu 2012 roku. Został wtedy zawodnikiem czwartoligowego klubu FK Drustav Svidník-Hrabovčík, a latem odszedł do Partizána Bardejov, słowackiego drugoligowca, w którym występuje do tej pory. W tym sezonie zaliczył siedemnaście występów, strzelił cztery gole, a jego zespół na półmetku rozgrywek plasuje się na drugim miejscu w tabeli.
Sprowadzając Zapotokę w Poznaniu z pewnością liczyli na więcej. Okazało się, że Lech wykupił Słowaka po najlepszym sezonie w jego karierze, a później grał już tylko gorzej. Póki co wylądował w drugiej lidze, ma jednak 25 lat, a więc niewykluczone, że wróci jeszcze na najwyższy szczebel rozgrywek. Niemniej na pewno nie zrobi międzynarodowej kariery, jaka była mu wróżona w momencie odejścia z Dubnicy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: |
1. Stranieri w Lechu: Golik miał być gwiazdą Chorwacji, wylądował w trzeciej lidze |
2. Stranieri w Lechu: Handzić - najgorszy napastnik w historii klubu |
3. Stranieri w Lechu: Dobrew nie oczarował stolicy Wielkopolski |
4. Stranieri w Lechu: Peruwiański Henryk Kwinto |
LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net