Stranieri w Lechu: Dobrew nie oczarował stolicy Wielkopolski
Lewy obrońca w ostatnich latach jest w polskiej Ekstraklasie towarem deficytowym, a kluby łatają lukę na tej pozycji, ściągając graczy z zagranicy. Dobrze widać to na przykładzie Lecha Poznań, w którym o grę w tym miejscu rywalizują Panamczyk i Szkot. Kilka lat wcześniej lewa strona defensywy miała być domeną bułgarskiego zawodnika, który jednak nie zdołał przebić się do podstawowego składu.
fot. wikipedia.pl
Kristijan Dobrew dołączył do zespołu Lecha w przerwie zimowej sezonu 2006/07, pół roku po fuzji z Amicą Wronki. Przez całą rundę jesienną na lewej obronie występował Grzegorz Wojtkowiak, prawonożny zawodnik, który wcześniej właśnie we Wronkach stawiał pierwsze kroki na tej pozycji. Sprowadzenie Bułgara miało sprawić, że w końcu na lewej stronie defensywy będzie występował zawodnik typowo do niej przystosowany, a więc lewonożny, a do tego mający już całkiem spore doświadczenie.
Dobrew rozpoczynał karierę w 1996 roku w Lokomotiwie Sofia, gdzie przez dwa lata rozegrał 19 spotkań i strzelił 5 goli w bułgarskiej Ekstraklasie. Sezon 1998/99 spędził w dwóch innych klubach A Professional Football Group – jesienią był zawodnikiem Metalurga Pernik, a wiosną przeniósł się do Neftochimicu Burgas. Łącznie rozegrał w nich 14 spotkań, nie zdobywając żadnego gola. W kolejnych rozgrywkach reprezentował barwy klubu Dobrudzha Dobrich (23 występy, 3 gole).
Latem 2000 roku został zawodnikiem beniaminka A PFG – klubu Cherno More (czyli po prostu Murze Czarne) Warna. W mieście, które w naszym kraju kojarzone jest głównie z bitwą z Turkami w 1444 roku, w której zginął król Władysław III Warneńczyk, Dobrew spędził trzy lata. W pierwszym sezonie rozegrał 18 spotkań, dużo bardziej udany był jednak drugi rok pobytu w tym klubie. Sezon 2001/02 Kristijan zakończył z bardzo dobrym bilansem 33 występów i 10 goli. Jego bardzo dobra postawa nie przełożyła się jednak na wyniki, osiągane przez zespół – Cherno More zakończyło rozgrywki z przewagą zaledwie dwóch punktów nad strefą spadkową. W kolejnym sezonie Dobrew zagrał tylko w trzech meczach, w związku z czym opuścił Warnę i wrócił do Lokomotiwu.
Tam przez 3,5 roku był podstawowym zawodnikiem, rozegrał 80 spotkań w bułgarskiej Ekstraklasie, strzelając w nich 10 goli. Zadebiutował również w europejskich pucharach – zagrał w sześciu spotkaniach pucharu UEFA, strzelając jednego gola. Do tego wielokrotnie pełnił funkcję kapitana zespołu.
Widać więc, że do Lecha Kristijan dołączał jako piłkarz dojrzały – 28-letni, z dobrymi papierami na granie. Lata spędzone w bułgarskiej Ekstraklasie sprawiały, że jego transfer nie był sprowadzeniem kota w worku, a raczej ściągnięciem zawodnika ogranego, który od początku powinien prezentować określony, solidny poziom gry. Na wszelki wypadek poznaniacy zdecydowali się na półroczne wypożyczenie gracza, by po tym okresie zdecydować, czy wyłożyć 200 tysięcy Euro, aby wykupić go z Lokomotiwu.
Z transferu tego zawodnika bardzo zadowolony był ówczesny trener Lecha Franciszek Smuda. – Jest to dość uniwersalny piłkarz, bo może grać zarówno na lewej pomocy jak i lewej obronie. Wcześniej już mieliśmy okazję go oglądać na kasetach, więc znamy jego wartość. Poza tym niczym też nie ryzykujemy, bo najpierw go wypożyczamy na pół roku – mówił szkoleniowiec „Kolejorza”.
Kapitan Lokomotiowu w stolicy Wielkopolski nie zachwycił. Przede wszystkim nie zdołał przebić się do podstawowego składu poznańskiego zespołu, przegrywając rywalizację z Wojtkowiakiem. W Ekstraklasie rozegrał dziewięć spotkań, ale tylko dwa razy pojawił się na boisku w podstawowym składzie Lecha. Do tego dołożył pięć meczów w Pucharze Ekstraklasy i jeden w Pucharze Polski – zdecydowanie za mało, by władze „Kolejorza” wyłożyły spore pieniądze na jego wykupienie.
Dodajmy, że w tym samym okienku transferowym co Dobrew, do Lecha dołączyli Dimitrije Injac i Zlatko Tanevski. Pierwszy był typowany na zawodnika podstawowego składu, a dwaj pozostali stanowili ogromną niewiadomą, w ich wypadku klub liczył się z niepowodzeniem. Wyszło zupełnie odwrotnie – Tanevski i Injac spisywali się nieźle, a Kristijan okazał się największym niewypałem okienka transferowego. – Nie wiem, co się stało z tym chłopakiem – krótko skwitował jego postawę Smuda.
Dobrew wrócił więc do Lokomotiwu i co ciekawe, tam znów zaczął występować regularnie, ponownie pełniąc funkcję kapitana. Po zakończeniu ubiegłego sezonu, w wieku 34 lat postanowił zakończyć piłkarską karierę i został dyrektorem sportowym klubu z Sofii. Po powrocie z Lecha rozegrał łącznie 138 spotkań i strzelił 7 goli w bułgarskiej Ekstraklasie. Grał również w europejskich pucharach (8/0).
Kilka lat po odejściu z Lecha kibice w Polsce mogli po raz kolejny zobaczyć Dobrewa w akcji. W 2011 roku Lokomotiw rywalizował w III rundzie eliminacji Ligi Europy ze Śląskiem Wrocław. Bułgar zagrał w pełnym wymiarze czasowym w obu spotkaniach, zakończonych remisami 0:0. W serii rzutów karnych wykorzystał jedenastkę, ale jego zespół i tak przegrał z wrocławianami 3:4.
Przedmeczowa konferencja, w której wziął udział Dobrew:
I seria jedenastek z dwumeczu ze Śląskiem, strzał Dobrewa od 4:03:
Gdyby nie fakt, że Bułgar był do Poznania tylko wypożyczony, spokojnie można by dopisać go do najbardziej nieudanych transferów Lecha w ostatnich latach. „Kolejorz” jednak zdecydował się na okres próbny, dzięki czemu po sezonie mógł bardzo łatwo pozbyć się niepotrzebnego zawodnika. A swoją drogą to dosyć ciekawe, że gracz, który przez lata grał w bułgarskiej Ekstraklasie, kompletnie nie poradził sobie w naszej lidze, przegrywając rywalizację z Wojtkowiakiem, który przecież wtedy do czołowych polskich obrońców nie należał.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: |
1. Stranieri w Lechu: Golik miał być gwiazdą Chorwacji, wylądował w trzeciej lidze |
2. Stranieri w Lechu: Handzić - najgorszy napastnik w historii klubu |
LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net