menu

Janoszka uparcie twierdzi, że Skaba go "zahaczył". Po co?

17 kwietnia 2013, 00:32 | Sebastian Kuśpik

Dwa ogromne błędy popełnił w dzisiejszym meczu sędzia Tomasz Musiał, dyktując rzuty karne po aktorskich popisach Łukasza Janoszki i Artura Jędrzejczyka. Trochę wątpliwości było przy "11" dla Ruchu, więc dokładniej ją przeanalizowałem.

Tuż po zakończeniu spotkania porozmawiałem chwilę z bohaterem sytuacji z 54. minuty, Łukaszem Janoszką:

Był przy rzucie karnym kontakt między Tobą i Wojtkiem Skabą?
Na pewno mnie zahaczył. Nie wiem czym, bo wypuściłem sobie piłkę koło Skaby i patrzyłem tylko na to, żeby jej dopaść. Poczułem, że czymś mnie zahaczył i myślę, że nie ma tu wątpliwości.

Pytam o to, bo oglądaliśmy powtórki i nie mogliśmy dopatrzyć się żadnego kontaktu między wami.
Powiem tak: na pewno kontakt był, bo zostawiłem nogę i poczułem gdzieś kontakt. Być może trochę to wykorzystałem…

O to akurat nie mam pretensji, bo uważam to mimo wszystko za jakiś element gry. Pytam tylko czy był ten kontakt między wami, bo opinie są różne.
Na pewno poczułem, że czymś mnie zahaczył. Nie wiem czym, ale zahaczył.

Obejrzałem kilkanaście razy powtórkę tej sytuacji, z kilku ujęć i kontakt nogi Łukasza Janoszki ze Skabą rzeczywiście był, ale z całą pewnością to nie bramkarz Legii zahaczał napastnika Ruchu, tylko odwrotnie. Na zamieszonych poniżej powtórkach widać wyraźnie (od 0:20), że upadający Janoszka kopnął delikatnie czubkiem buta w nogę Skaby, która była już w tym momencie nieruchomo postawiona na murawie.

Że zostawił nogę? Oczywiście. Że szukał karnego? Jasne, że tak. O jakimkolwiek kontakcie z Wojciechem Skabą z winy bramkarza Legii nie może być jednak mowy. Żadne "zahaczył mnie". Nie i koniec. Bez względu na to, co Łukasz sobie wymyślił, żadnego zahaczenia nie było.

- Na pewno mnie zahaczył (…) Na pewno poczułem, że czymś mnie zahaczył – niestety, Łukaszu, kłamstwo powtarzane 100 razy tym razem nie stanie się prawdą.

O całe zajście zapytałem również Wojciecha Skabę, który wątpliwości nie miał żadnych: - Nie wiem czym czuł kontakt. Może kibic jakiś czymś tam rzucił? Nie wiem. Ja nogę wystawiłem, przyznaję się do tego. Noga poszła za piłką i on ewidentnie to wykorzystał. Widział moją nogę i starał się wymusić rzut karny. Dla mnie sytuacja była ewidentna.

Łukasz Janoszka to sympatyczny chłopak, ale wygłupił się dziś nieprzeciętnie. O wymuszanie rzutu karnego pretensji do niego nie mam, bo naprawdę uważam to, mimo wszystko, za jakiś element gry. Pan Musiał się na to nabrał i Ruch odniósł korzyść w postaci rzutu karnego. Szkoda tylko, że już na spokojnie, po meczu, wiedząc przecież doskonale, że Skaba go nie faulował, brnął uparcie w to „zahaczanie”. Po co?

Czasami naprawdę lepiej jest ugryźć się w język.

Twitter Sebastian Kuśpik

Zobacz także:

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy