Kamiński dla Ekstraklasa.net: Szukałem karnych Radovicia. Nie znalazłem. Serio
- Czujemy z pewnością niedosyt, bo wprawdzie Legia grała lepiej, ale nie na tyle, byśmy nie mogli pokrzyżować jej planów - powiedział nam po spotkaniu bramkarz Ruchu, Krzysztof Kamiński, który w 35. minucie obronił rzut karny wykonywany przez Miroslava Radovicia.
Miałeś dzisiaj patent na Radovicia - najpierw rzut karny w pierwszej połowie, później sam na sam kwadrans przed zakończeniem meczu.
Nie no, bez przesady. Mieliśmy dużo szczęścia. Naszym założeniem było grać na zero z tyłu i szukać szansy z przodu, bo każda bramka bardzo skomplikowałaby życie Legii. W pierwszej połowie się to udawało, ale po przerwie już nie. Mimo konsekwentnego nastawienia w defensywie i założenia, żeby troszkę bardziej namieszać z przodu, szybko dostaliśmy bramkę i plan się posypał.
Mogłeś przy tej główce Dwaliszwilego zrobić coś więcej?
Musiałbym to zobaczyć spokojnie na powtórce, bo nie wiem jak to do końca wyglądało. Myślę, że mogłem się lepiej przy tym strzale zachować. Bramka dla nas wlała trochę nadziei w nasze serce i graliśmy do końca, ale przy drugim karnym już wszyscy widzieli jak było. To byłoby chyba już za dużo, gdyby drugą "11" udało mi się złapać.
Często bramkarze analizują sposób wykonywania rzutów karnych przez potencjalnych strzelców. W przypadku Radovicia było to raczej niemożliwe, bo była to dopiero jego trzecia taka próba.
Szczerze Ci powiem, że szukałem. Serio. I nie znalazłem. Teraz wiem dlaczego. Poszedłem troszeczkę na żywioł.
Nie oszukujmy się - strzał był słaby.
Czy słaby... Nie był zbyt silny i precyzyjny jeśli chodzi o róg.
Bardzo dyplomatycznie.
Dokładnie (śmiech). W przypadku rzutu karnego on musi strzelić, a ja tylko mogę obronić. Miałem to szczęście, że poszedłem w dobrą stronę i udało się.
W przypadku Dwaliszwilego też był żywioł?
Nie. Przyznaję, że widziałem jeden karny Gruzina, który uderzał na siłę w środek. Z takim pomysłem podchodziłem do tej "11", ale stwierdziłem, że nie mogę zostać w środku i spróbowałem pójść w moją lewą stronę i naprawdę niewiele zabrakło. Dosłownie tyle (Krzysiek pokazuje na palcach ok. 3 centymetry).
Widać po Tobie, że strasznie szkoda Ci tego meczu.
Bardzo. Naprawdę bardzo szkoda, bo mieliśmy dużą szansę na grę w finale. Przegraliśmy co prawda wyjazdowe spotkanie 1:2, ale straciliśmy ten finał tak naprawdę jedną bramką. Tylko jednej zabrakło do gry w finale. Cóż. Nie wiadomo kiedy trafi się druga taka szansa. Czujemy z pewnością niedosyt, bo wprawdzie Legia grała lepiej, ale nie na tyle, byśmy nie mogli pokrzyżować jej planów.
Dostałeś szansę gry w niezwykle ważnym dwumeczu półfinału Pucharu Polski przeciwko Legii. Czujesz się już choć trochę numerem "1" w bramce Ruchu?
Nie, nie mogę tak powiedzieć. Rywalizacja jest bardzo potrzebna i w tygodniu oboje z Michałem Peskoviciem pokazać z jak najlepszej strony. Jeden ciągnie drugiego w górę.
Rozmawiał w Warszawie: Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net
LEGIA WARSZAWA - serwis specjalny Ekstraklasa.net
Zobacz także:
- Baszczyński dla Ekstraklasa.net: Ta drużyna coraz lepiej wygląda
- Skrót meczu Legia - Ruch 2:1 (WIDEO, BRAMKI)
- Astiz dla Ekstraklasa.net: Nie jestem z siebie zadowolony
- Kamiński dla Ekstraklasa.net: Szukałem karnych Radovicia. Nie znalazłem. Serio
- Brzyski: Szczęście było dziś po naszej stronie
- PP: Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:1 (ZDJĘCIA)
- Trzy rzuty karne w meczu Legii z Ruchem. Dwaliszwili dał Wojskowym trzeci z rzędu finał PP
- Urban: Stać nas na dwie korony, ale równie dobrze możemy nic nie zdobyć
- Zieliński: Przykro, że o wyniku meczu decyduje "wielbłąd" sędziego
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.