menu

Stranieri w Lechu: Tanevski - solidny zmiennik na środku obrony

19 lutego 2014, 15:25 | Wojciech Maćczak

Nie był to piłkarz wybitny, nie zasłużył również na miano kompletnego niewypału. Zdarzały mu się mecze dobre, zdarzały się poważne błędy, po których Lech tracił gole. Był graczem przeciętnym, niewyróżniającym się, jakich przez naszą Ekstraklasę przewinęły się tysiące. W Lechu nie miał pewnego miejsca w składzie, ale był solidnym zmiennikiem na środku obrony. Pamiętacie Zlatko Tanevskiego?

Zlatko Tanevski
Zlatko Tanevski
fot. Grzegorz Dembiński

Macedończyk trafił do stolicy Wielkopolski na początku 2007 roku. Poznański klub szukał wtedy partnera na środek obrony dla Bartosza Bosackiego, gdyż pełniący tę rolę w rundzie jesiennej Marcin Drzymont i Dawid Kucharski nie spełniali oczekiwań, a kompletnym niewypałem okazał się sprowadzony w trakcie rundy Fernando Bonjour, który nawet nie powąchał murawy. Lech sięgnął więc po bliżej nieznanego 23-letniego zawodnika Vardaru Skopje, który przez ostatnie cztery lata rozegrał w macedońskiej Ekstraklasie 43 spotkania i strzelił jedną bramkę.

Po pozytywnym wyniku testów Tanevski został piłkarzem „Kolejorza”, podpisując 3,5 letnią umowę. Transfer nie kosztował zbyt wiele, a sam zawodnik przychodził do Poznania raczej jako kolejny do rywalizacji o miejsce w składzie, niż ktoś, kto od razu wskoczy do wyjściowej jedenastki. Ciekawe, że w tym samym czasie na podobnej zasadzie trafił do Poznania Dimitrije Injac, który również był wielką niewiadomą. Obydwaj zawodnicy spisywali się nieźle, a największym niewypałem zimowego okienka okazał się ten, po którym najwięcej sobie obiecywano, czyli opisywany przez nas niedawno Bułgar Kristijan Dobrew.

Nikt więc nie oczekiwał od Macedończyka cudów. Ten jednak wiosną pozytywnie zaskoczył, bo od początku rundy wskoczył do podstawowego składu. W lidze zaliczył najwięcej występów spośród całego bloku defensywnego – zagrał w 14 spotkaniach (na 15 możliwych), za każdym razem od pierwszej do 90. minuty. Takim samym wynikiem mógł pochwalić się prawy obrońca Marcin Kikut, który wiosną zastąpił sprzedanego do Anderlechtu Marcina Wasilewskiego.

To, że Tanevski grał regularnie – to jedno. Inna sprawa, to jak spisywał się na boisku. A z tym bywało różnie. Najlepiej jego postawę obrazuje chyba przykład meczu z Koroną Kielce w Pucharze Polski. Macedończyk najpierw wpakował piłkę do własnej bramki, otwierając wynik spotkania, by później zdobyć gola, dającego poznaniakom zwycięstwo 3:2. Nawiasem mówiąc, taki rezultat i tak nie dał Lechowi awansu do półfinału, bo wcześniej poznaniacy przegrali w Kielcach 0:1.

Skrót meczu z Koroną:

Latem 2007 roku Poznań opuścił Marcin Drzymont, a Bartosz Bosacki podczas przygotowań naderwał wiązadła w kolanie, przez co stracił całą rundę jesienną. W trybie awaryjnym do klubu trafił Marcin Dymkowski i to właśnie zawodnik, wypożyczony z Odry Wodzisław tworzył wraz z Tanevskim duet środkowych obrońców na początku rundy. Sytuacja zmieniła się, gdy w spotkaniu Pucharu Ekstraklasy ze swoim poprzednim klubem Dymkowski złamał nogę – później partnerem Tanevskiego został Kucharski. Przez całą rundę Zlatko rozegrał 11 spotkań – byłoby ich więcej, gdyby nie problemy z drobnymi urazami.

Wiosną pozycja Macedończyka w drużynie uległa znacznemu osłabieniu. Przede wszystkim do gry wrócił Bosacki, który zajął pewne miejsce w podstawowym składzie. Jego partnerem na środku najczęściej był Grzegorz Wojtkowiak, którego Franciszek Smuda przesunął w to miejsce z lewej strony, gdzie z kolei występowali pozyskani latem Ivan Djurdjević i Luis Henriquez. Do tego w kwietniu doznał poważnego urazu kolana, który do końca rundy uniemożliwił mu grę. Tanevski przez całą rundę rozegrał tylko jedno spotkanie – 90 minut przeciwko GKS Bełchatów.

Przed kolejnym sezonem do Lecha dołączył Manuel Arboleda i to Kolumbijczyk, do spółki z Bosackim tworzył duet środkowych obrońców. Tyle że doświadczony obrońca „Kolejorza” miał trochę problemów z urazami, do tego zaliczył obniżkę formy, co stworzyło szansę dla Tanevskiego. Przez całą rundę Macedończyk zaliczył 16 występów, a w spotkaniu 6. kolejki z Piastem Gliwice strzelił swojego jedynego gola w Ekstraklasie, który dał poznaniakom zwycięstwo 1:0. Do tego często pojawiał się na boisku w Pucharze UEFA – zagrał m. in. w trzech spotkaniach fazy grupowej z CKSA Moskwa, Deportivo La Coruna oraz z Feyenoordem Rotterdam.

To był zdecydowanie najlepszy sezon podczas 3,5-letniego pobytu tego zawodnika w Poznaniu. Spisywał się pewnie, popełniał mniej błędów niż wcześniej, zresztą o czymś świadczy fakt, że wygryzł ze składu Bosackiego. Do tego zdobył z drużyną Puchar Polski (w tych rozgrywkach zagrał w sześciu spotkaniach, m. in. w finale z Ruchem Chorzów).

Później w Poznaniu zmienił się trener i pozycja Tanevskiego uległa drastycznemu pogorszeniu. Ulubieniec Smudy nie zyskał uznania w oczach Jacka Zielińskiego, który stawiał na duet Bosacki – Arboleda lub Bosacki – Wojtkowiak. Zlatko zagrał jedynie w dwóch meczach, ale dały mu one tytuł mistrza Polski.

Po sezonie wygasł kontrakt Macedończyka z poznańskim klubem, który nie zdecydował się na przedłużenie. Zawodnik na zasadzie wolnego transferu przeniósł się do GKS-u Bełchatów. Tam przez następne półtora roku rozegrał 26 spotkań w Ekstraklasie. W tym czasie zadebiutował również w reprezentacji, rozgrywając swój jedyny dotychczasowy mecz w narodowych barwach – towarzyskie spotkanie z Chinami.

Samobójczy gol Tanevskiego w meczu Korona - GKS:

Na początku 2012 roku Zlatko opuścił Polskę i wrócił do ojczyzny. Ponownie został graczem Vardaru, z którego odchodził do Poznania pięć lat wcześniej. Wiosną sezonu 2011/12 rozegrał dziewięć spotkań, a na koniec rozgrywek mógł cieszyć się z drugiego w karierze tytułu mistrza kraju. Rok później świętował trzeci – Vardar ponownie zakończył rozgrywki na najwyższym stopniu podium, a były lechita zagrał w osiemnastu meczach i zdobył 3 gole. Jego klubowym kolegą był w tym czasie Ostoja Stjepanović, obecny zawodnik krakowskiej Wisły.

Skrót meczu Vardar – Pelister, trafienie Tanevskiego od 0:55:

W tym sezonie Tanevski ma pewne miejsce w składzie mistrza Macedonii. Dotychczas rozegrał 15 spotkań i zdobył jedną bramkę, wystąpił również w wygranym meczu o Superpuchar kraju. Jego drużyna zajmuje drugie miejsce, mając tyle samo punktów co liderujący FK Turnovo. Istnieje więc spora szansa, ze latem Tanevski będzie świętował czwarty w karierze i trzeci z rzędu tytuł mistrza kraju.

Tak wygląda teraz Zlatko Tanevski. A jak ktoś zna macedoński, to może posłuchać:

Zlatko furory w stolicy Wielkopolski nie zrobił, ale poznańscy kibice mogą wspominać go pozytywnie. Stanowił solidne uzupełnienie składu, miał swój wkład w grę Lecha w europejskich pucharach. Patrząc na szrot, który trafia czasem do naszej ligi z Bałkanów (w przypadku Lecha wystarczy przypomnieć nazwiska Gordana Golika i Harisa Handzicia) transfer Tanevskiego należy uznać za udany. Wydaje się, nawet teraz „Kolejorz” nie pogardziłby podobnym zawodnikiem, który przyszedłby za niewielką sumę i przez kilka lat pełnił rolę żelaznego rezerwowego, godnie zastępując kolegów w przypadku kontuzji. Co prawda zdarzyło mu się również sporo błędów, ale swoje w Poznaniu zrobił.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

1. Stranieri w Lechu: Golik miał być gwiazdą Chorwacji, wylądował w trzeciej lidze

2. Stranieri w Lechu: Handzić - najgorszy napastnik w historii klubu

3. Stranieri w Lechu: Dobrew nie oczarował stolicy Wielkopolski

4. Stranieri w Lechu: Peruwiański Henryk Kwinto

5. Stranieri w Lechu: Zapotoka nie zdołał wygrać rywalizacji

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy