menu

Lech – Jagiellonia LIVE!

5 kwietnia 2014, 11:09 | Wojciech Maćczak

Po porażce z Legią Warszawa piłkarze Lecha podejmą na własnym stadionie Jagiellonią Białystok. Podopieczni Piotra Stokowca, którzy w poprzedniej kolejce zremisowali 3:3 z Górnikiem Zabrze, mają przed sobą mecze decydujące o awansie do grupy mistrzowskiej. Z kolei „Kolejorz” jeszcze przed decydującą fazą rozgrywek spróbuje skrócić nieco dystans do lidera. Relacja NA ŻYWO od 20:30 w Ekstraklasa.net!

Gdyby nie podział punktów po zasadniczej części rozgrywek, kwestia mistrzostwa Polski byłaby już rozstrzygnięta. Dziesięć punktów przewagi Legii to przepaść nie do przeskoczenia, tym bardziej, że zespół Henninga Berga, choć wiosną nie zachwyca, to nie traci punktów seryjnie, by roztrwonić tak ogromną przewagę. Obecny system rozgrywek nie jest jednak korzystny dla lidera Ekstraklasy, bowiem za dwie kolejki przewaga zmaleje dwukrotnie i gra o pierwsze miejsce będzie wciąż otwarta.

To stwarza nadzieję dla grupy pościgowej, na której czoło wysunęli się ostatnio podopieczni Mariusza Rumaka. Piłkarze Lecha wciąż mają o co walczyć – jakiekolwiek punkty zdobyte czy z Jagiellonią, czy też w następnej kolejce z Górnikiem Zabrze, choć w ostatecznym rozrachunku będą przemnożone przez wagę 0,5, to wciąż przedstawiają sporą wartość. Przede wszystkim chodzi o to, by nie powiększać dystansu do Legii, a możliwie go zminimalizować, tak, by o losach tytułu zadecydował dopiero ostatni mecz przy Łazienkowskiej (jeżeli oba zespoły skończą rundę zasadniczą na obecnych pozycjach, to takie spotkanie odbędzie się w kończącej rozgrywki 37. kolejce).

Dlatego lechici wciąż ma o co grać. Zwłaszcza po ostatnim meczu z Legią, który co prawda przegrali, udowadniając przy tym jednak, że wcale słabsi od Legii nie są. Ciekawie wyglądała chociażby statystyka strzałów – 21-6 na korzyść poznaniaków. Tyle że za strzelanie na bramkę nikt żadnych punktów nie da, liczy się tylko i wyłącznie to, co wpadnie do siatki. Gola zdobyli gracze ze stolicy i wygrali 1:0, ale kibice Lecha mogą być pewni, że w kolejnym meczu ich zawodnicy na pewno powalczą i są w stanie pokonać głównego faworyta do tytułu.

Zanim to nastąpi, muszą poradzić sobie z Jagiellonią. A to wcale nie będzie proste zadanie, gdyż dla graczy z Podlasia priorytetem są właśnie dwa najbliższe mecze ligowe. O ile lechici mogą być pewni gry w grupie mistrzowskiej, to białostoczanie są w grupie zespołów, które wciąż walczą o obecność w górnych rejonach tabeli. Przed rozpoczęciem obecnej kolejki zajmowali ósme miejsce, ale wczorajsze zwycięstwo Cracovii spowodowało spadek o jedną pozycję i wypadnięcie do grupy spadkowej. W Poznaniu mogą być bardzo zmotywowani, gdyż w ich przypadku nie chodzi o żadne zmniejszanie dystansu, ale o to, czy w kolejnej fazie będą walczyć o sprawienie niespodzianki i awans na pucharowe pozycje, czy będą bić się z Widzewem i Podbeskidziem o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Co prawda piłkarze z Białegostoku mają jeszcze jedną, szerszą furtkę do Europy, która wiedzie poprzez Puchar Polski, ale ligi na pewno z tego powodu nie odpuszczą i powalczą do końca o grupę mistrzowską.

O tym, że Jagiellonia potrafi być groźna, poznaniacy przekonali się jesienią. W pierwszym spotkaniu obu zespołów w tym sezonie białostoczanie wygrali 2:0 po golach Daniego Quintany oraz Dawida Plizgi. Dla białostoczan tamten mecz był przełamaniem serii pięciu meczów bez zwycięstwa w lidze, kolejkę później piłkarze Stokowca pokonali 3:1 Śląsk Wrocław. Pewnie nikt w Białymstoku nie obraziłby się na podobne wyniki w końcówce rundy zasadniczej.

O mocy klubu z Białegostoku świadczy również ostatni mecz z Górnikiem Zabrze. Po 33 minutach Jagiellonia przegrywała 0:3, co nie przeszkodziło jej strzelić trzech goli i ostatecznie zakończyć mecz remisem. Fakt, że dwa z nich padły po rzutach karnych, nijak nie umniejsza zasług zawodników, grających w żółto-czerwonych barwach – odrobienie trzybramkowej straty zawsze jest sztuką, niezależnie od tego, w jakich okolicznościach padają gole.

Sytuacja kadrowa w obu zespołach jest podobna. W Jagiellonii nie mogą zagrać Rafał Grzyb, Jan Pawłowski i Jonatan Straus, pod znakiem zapytania stoi występ Mateusza Piątkowskiego. Szkoleniowiec Lecha z kolei nie będzie mógł skorzystać z usług Manuela Arboledy oraz Barry’ego Douglasa, który ma problemy ze stawem skokowym. Oczywiście do gry nie są również gotowi gracze, którzy przez całą rundę leczą długie urazy – Vojo Ubiparip, Kebba Ceesay i Jasmin Burić. Ten ostatni w minionym tygodniu wrócił do zajęć z resztą zespołu, ale by wrócić do bramki, musi nadrobić spore zaległości treningowe.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy