Hit dla Legii. Przewaga nad Lechem wzrosła do 10 punktów (ZDJĘCIA)
Bardzo przeciętne widowisko obejrzało blisko 30 tys. widzów zgromadzonych na Pepsi Arenie. Ostatecznie trzy punkty zostały w Warszawie, a decydujący cios zadał niezawodny Miroslav Radović. Lech traci do Legii już 10 punktów.
Do tego spotkania obie drużyny przystępowały ponownie z dwóch pierwszych pozycji w ligowej tabeli. Legia miała przed tym meczem siedem punktów przewagi nad Lechem, ale obie drużyny zdawały sobie sprawę z tego, że po dzieleniu punktów po rundzie zasadniczej, ta przewaga nie będzie już tak znacząca. To był więc dodatkowy smaczek w meczu dwóch chyba najbardziej rywalizujących w Polsce zespołów. Jeśli chodzi o kwestie kadrowe w obu ekipach, to w zespole gospodarzy brakowało kontuzjowanych Guilherme, Inakiego Astiza oraz Marka Saganowskiego. Ponadto w meczowej osiemnastce zabrakło miejsca dla Michała Kucharczyka, którego zastąpił w niej Helio Pinto. W Lechu lista nieobecnych ograniczała się do Manuela Arboledy, Jasmina Buricia, Luisa Henriqueza oraz powołanego do reprezentacji młodzieżowej Dawida Kownackiego. Trener Mariusz Rumak wystawił identyczną jedenastkę, co w wygranym 2:1 meczu z Lechią Gdańsk. Oba zespoły występowały w systemie 4-2-3-1.
Piękna słoneczna pogoda i pełne trybuny warszawskiej Pepsi Areny, tworzące wspaniałą kibicowską scenerię – nie można było sobie wyobrazić lepszych warunków do rozegrania hitu kolejki Ekstraklasy. Nie trzeba było czekać nawet 60 sekund od pierwszego gwizdka sędziego Pawła Gila, aby zobaczyć pierwszą groźną akcję gospodarzy. Po podaniu Żyry w niezłej sytuacji znalazł się Henrik Ojamaa, jednak Estończyk źle przyjął piłkę, po czym nie potrafił jej celnie uderzyć na bramkę Gostomskiego. Nie minęły cztery minuty gry, a powinno być już 1:0 dla Legii, gdy z rzutu rożnego Brzyski dośrodkował idealnie na głowę Jodłowca, którego uderzenie po koźle poszybowały centymetry nad bramką Lecha. Goście jeszcze w pierwszych pięciu minutach odpowiedzieli niecelnym uderzeniem zza pola karnego w wykonaniu Szymona Pawłowskiego.
Na kolejne zagrożenie którejkolwiek z bramek trzeba było czekać do zakończenia pierwszego kwadransa gry, gdy po niepewnej interwencji Kuciaka zza pola karnego huknął nad bramką Pawłowski. Pięć minut później groźna akcja Legii spaliła na panewce, gdy Duda ‘zdjął’ piłkę Radoviciowi już w szesnastce Kolejorza. Kolejne pięć minut przyniosło z kolei niecelne uderzenie głową Trałki. Indywidualną akcją zmienić wynik spotkania starał się Pawłowski, ale jego lekki strzał spokojnie złapał Kuciak.
W 37. minucie gry wreszcie mieliśmy pierwszego gola w tym spotkaniu. Lewą stroną pola karnego przedarł się Tomasz Jodłowiec i dograł idealnie przed bramkę do niepilnowanego Miroslava Radovicia, który głową dopełnił formalności, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. Goście jeszcze przed przerwą próbowali doprowadzić do remisu za sprawą najaktywniejszego w ich szeregach Pawłowskiego, który ponownie z dystansu uderzył niecelnie. Chwilę później Dusan Kuciak musiał przerwać szarżę w polu karnym Łukasza Teodorczyka i do przerwy Legia Warszawa prowadziła na własnym stadionie z poznańskim Lechem 1:0.
Druga połowa rozpoczęła się od groźniejszych ataków Lecha. Po dwóch stałych fragmentach gry piłka trafiała przed pole karne do Możdżenia, ale ten raz uderzył niecelnie, a za drugim razem został zablokowany. W 57. minucie gry groźnie prawą stroną przedarł się w pole karne rezerwowy Jakub Kosecki, który jednak nie potrafił dokładnie dograć przed bramkę do Radovicia. Jeszcze przed upływem godziny gry niecelnie strzelił z dystansu Hamalainen i na Łazienkowskiej wciąż było 1:0. Poznaniacy po przerwie bardzo upodobali sobie uderzenia z daleka. Chwilę później kolejne zaprezentował Pawłowski i choć tym razem trafił w bramkę, to interwencja Dusana Kuciaka była bez zarzutu.
W 63. minucie gry powinno być 1:1, kiedy to Teodorczyk nie wykorzystał doskonałego dośrodkowania Lovrencsicsa i głową posłał piłkę obok słupka warszawskiej bramki. Legia po przerwie grała naprawę mizernie i aż prosiła się o bramkę wyrównującą. Do tej ponownie było blisko na kwadrans przed końcem gry, gdy Teodorczyk ograł Rzeźniczaka w polu karnym i szukał lepiej ustawionych przed bramką kolegów, ale jego zagranie zdołał przerwać Ivica Vrdoljak. Chwilę później napastnik Lecha starał się zaskoczyć Kuciaka płaskim strzałem lewą nogą, jednak uderzył niecelnie. Nie minęły dwie minuty, a w niezłej sytuacji znalazł się Pawłowski, ale nie potrafił on z ostrego kąta zmieścić piłki w siatce legionistów.
Na cztery minuty przed końcem meczu Henrik Ojamaa mógł zakończyć marzenia lechitów o korzystnym rezultacie, jednak po ładnej akcji indywidualnej przegrał pojedynek z Gostomskim. Na szczęście dla gospodarzy, wynik spotkania już się nie zmienił i podopieczni Henninga Berga mogli cieszyć się ze zdobycia arcyważnych trzech punktów. Po niezłej pierwszej połowie i słabiutkiej drugiej w swoim wykonaniu Legia pokonała Lecha 1:0 i teraz może się pochwalić przewagą dziesięciu punktów nad swoim największym rywalem w walce o mistrzostwo Polski.