menu

Lech zdemolował Jagiellonię. Hat-trick Teodorczyka, wejście smoka Kownackiego (ZDJĘCIA)

5 kwietnia 2014, 22:20 | Wojciech Maćczak

Fantastyczny mecz przeciwko Jagiellonii rozegrali piłkarze Lecha Poznań. Podopieczni Mariusza Rumaka rozgromili rywala aż 6:1, a trzy gole strzelił najlepszy snajper „Kolejorza” Łukasz Teodorczzyk. Świetne wejście na boisko zaliczył Dawid Kownacki, który już po trzech minutach gry miał na koncie gola i asystę.

W porównaniu do ostatniego meczu ligowego z Legią Mariusz Rumak musiał przebudować nieco formację defensywną. Kontuzja stawu skokowego wyeliminowała z gry Barry’ego Douglasa, szkoleniowiec Lecha przesunął więc na lewą stronę defensywy Huberta Wołąkiewicza. W środku od pierwszej minuty postawił natomiast na Paulusa Arajuuri, który w przedostatniej kolejce zasadniczej części sezonu doczekał się debiutu w pierwszym zespole Lecha.

W składzie Jagiellonii w porównaniu do ostatniego spotkania nastąpiły dwie zmiany personalne. Na ławkę powędrował Adam Waszkiewicz, którego w składzie zastąpił George Popkhadze, w rezerwie wylądował ponadto Nika Dzalamidze, którego na skrzydle zastąpił przesunięty ze środka Dani Quintana. Ten z kolei ustąpił miejsca Maciejowi Gajosowi.

Spotkanie od mocnego uderzenia rozpoczęli przede wszystkim poznańscy kibice, którzy już w drugiej minucie odpalili race i zaprezentowali widowiskową oprawę na swoich sektorach. Spotkanie bardzo efektownie mogli rozpocząć również piłkarze Lecha, którzy niemal w tym samym momencie stworzyli sobie świetną okazję do zdobycia gola. Wychodzący prawą stroną Kasper Hamalainen dograł na środek do Łukasza Teodorczyka (po drodze piłka odbiła się jeszcze od nogi Ugochukwu Ukaha), a ten wszedł w pole karne i w sytuacji sam na sam spudłował, próbując uderzenia w długi słupek.

Kolejna akcja poznaniaków przyniosła już bramkowe prowadzenie. W siódmej minucie Hubert Wołąkiewicz ruszył na obieg lewą stroną, dostał bardzo dobrą piłkę i dośrodkował na głowę Kaspera Hamalainena, który z bliskiej odległości nie dał Krzysztofowi Baranowi żadnych szans na skuteczną obronę.

Na drugą bramkę kibice Lecha nie musieli długo czekać. Bardzo pechowa dla zawodników Jagiellonii okazała się końcówka trzynastej minuty, gdy poznaniacy przeprowadzili koronkową akcję. Gergo Lovrencsics zagrał do boku do Mateusza Możdżenia, ten dośrodkował do wchodzącego w pole karne Teodorczyka, który tym razem już się nie pomylił i pokonał Barana, zdobywając w ten sposób swojego piętnastego gola w tym sezonie. Po trzynastu minutach Lech prowadził 2:0 – aż szkoda, że tak skuteczni poznaniacy nie byli przed tygodniem w Warszawie.

Oszołomiona Jagiellonia pierwszy strzał oddała w siedemnastej minucie, ale próbę Bekima Balaja ciężko sklasyfikować w kategorii zagrożenia bramki Kotorowskiego. Nie dość, że miał na plecach Marcina Kamińskiego, to jeszcze uderzył tak, że bramkarz Lecha spokojnie mógł złapać piłkę. Kilka chwil później gracz z Albanii po raz kolejny miał okazję do oddania strzału – po podaniu Adama Dźwigały pomylił się Arajuuri, który nie zdołał zablokować dogrania w stronę Balaja, jednak ten na szczęście dla Lecha nie zorientował się szybko w sytuacji, co dało czas Kotorowskiemu na skuteczną interwencje.

Dojście do głosu Jagiellonii było tylko chwilowe, bowiem później ponownie zaatakował Lech. Po dośrodkowaniu Możdżenia z prawej strony jeden z obrońców gości zdołał wybić piłkę, która trafiła pod nogi Lovrencsicsa. Ten dośrodkował na długi słupek, a tam znalazł się Teodorczyk i po raz drugi w tym meczu skierował piłkę do siatki. Wydaje się, że w tej sytuacji błąd popełnił Krzysztof Baran, który mógł obronić ten strzał. Po 24 minutach Lech prowadził 3:0 i wcale nie miał dość – wszystko wskazywało na pogrom białostoczan.

W 31. minucie podopieczni Piotra Stokowca stworzyli sobie najlepsza okazję w pierwszej połowie – po podaniu Quintany do sytuacji strzeleckiej dość przypadkowo doszedł Balaj, który trafił słupek. Chwilę później jeden z graczy Jagiellonii po zagraniu Teodorczyka mało nie wpakował piłki do własnej bramki – sytuację uratowała interwencja Krzysztofa Barana.

W 38. minucie po raz kolejny strzelali gracze z Białegostoku – zaskakujące uderzenie z dystansu oddał Joel Peruvo, w bramce jednak czujny był Kotorowski, który obronił piłkę, interweniując w nieco pokraczny sposób. Przy okazji doznał drobnego urazu, ale po interwencji masażystów wrócił do gry.

Jeszcze przed przerwą poznaniacy stworzyli sobie dwie świetne okazje do zdobycia gola. Najpierw Szymon Pawłowski po przerzucie ze środka boiska próbował lobować Barana, a później po dośrodkowaniu Lovrencsicsa z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił Kamiński. Było to dobre podsumowanie świetnej pierwszej połowy. Świetnej w wykonaniu poznaniaków, którzy strzelili trzy gole, a mogli jeszcze kilka następnych i rozbili Jagiellonię. Gracze z Białegostoku przegrywali 0:3, ale pewne było, że się nie poddadzą – w poprzedniej kolejce byli w identycznej sytuacji w meczu z Górnikiem Zabrze, po czym zdołali doprowadzić do remisu.

Aby tak się stało, gracze z Białegostoku powinni ruszyć od początku do ataku. Tymczasem pierwsze minuty drugiej części spotkania należały do „Kolejorza”. W 50. minucie po dośrodkowaniu Lovrencsicsa w słupek trafił Arajuuri, a chwilę później Lech prowadził już 4:0. Lovrencsics uprzedził Popkhadze i zgrał piłkę Teodorczykowi, ten uciekł Ukahowi i pokonał Barana, strzelając swoją trzecią bramkę w tym meczu.

Kolejne bramki wcale nie sprawiały, że Lech zwalniał tempo, a wręcz przeciwnie – poznaniacy coraz bardziej próbowali dobić rywala. W 60. minucie bardzo dobrą akcję przeprowadził Karol Linetty, dograł do Pawłowskiego, który zdecydował się na uderzenie z dystansu i minimalnie przestrzelił. Chwilę później skrzydłowy „Kolejorza” rozegrał dwójkową akcję z Teodorczykiem, którą ten ostatni zakończył strzałem z trudnej pozycji, obronionym przez Barana. W 68. minucie po linii końcowej do środka schodził Daylon Claasen, dograł pod bramkę, a własnego bramkarza omal nie pokonał Ukah. Po tej akcji Lech miał rzut rożnym, zakończony groźnym strzałem Linettego z dystansu.

Na 5:0 poznaniacy podwyższyli w 76. minucie meczu. Lovrensics dośrodkował z prawej strony do Claasena, ten nie trafił w piłkę, która trafiła pod nogi wprowadzonego przed chwilą Dawida Kownackiego. Ten nie pomylił się i pokonał Krzysztofa Barana. Dwie minuty później miał na koncie również asystę – odegrał piłkę Lovrencsicsowi, a ten strzelił szóstą bramkę dla Lecha w tym meczu.

Jagiellonia strzeliła honorową bramkę dwie minuty przed końcem meczu - jeden z lechitów zagrywał piłkę ręką we własnym polu karnym, a jedenastkę wykorzystał Quintana.

Lech rozegrał fantastyczny mecz i zasłużenie zwyciężył 6:1. A piłkarze Jagiellonii mocno skomplikowali sobie drogę do grupy mistrzowskiej – muszą wygrać w następnej kolejce, a także liczyć na potknięcia Lechii Gdańsk i Cracovii.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy