menu

Lech - Nomme Kalju LIVE!

23 lipca 2014, 21:53 | Wojciech Maćczak

Przed piłkarzami Lecha Poznań rewanżowe spotkanie II rundy eliminacji LE z wicemistrzem Estonii. Po wyjazdowej porażce 0:1 podopieczni Mariusza Rumaka muszą strzelić przynajmniej dwa gole, by wyeliminować teoretycznie słabszego przeciwnika. Relacja NA ŻYWO od 19:00 w Ekstraklasa.net!

Tydzień temu Lech jechał do Estonii, by rozstrzygnąć losy dwumeczu już w pierwszym spotkaniu. Celem było wysokie zwycięstwo, rozwiewające wszelkie wątpliwości przed rewanżem, który miał być już tylko formalnością. Tymczasem los spłatał poznaniakom niespodziewanego figla. A w zasadzie to sami go sobie spłatali, przegrywając w Estonii 0:1. Lech miał wiele sytuacji i żadnej nie potrafił wykorzystać, natomiast rywale doczekali się koszmarnego błędu Macieja Wilusza, po którym strzelili bramkę na wagę trzech punktów.

Polscy kibice mogli tylko cieszyć się, że spotkanie nie było transmitowane przez żadną telewizję, bo oglądanie kolejnej już w ostatnich latach kompromitacji polskiego klubu w europejskich pucharach na pewno nie należy do przyjemności. Również po rewanż nie schyliła się żadna z krajowych stacji, w związku z czym jedyną szansą na obejrzenie czwartkowego pojedynku będzie wizyta na Inea Stadionie. Pytanie tylko, czy tym razem warto będzie obejrzeć występ Lecha, czy podobnie, jak w przypadku pierwszego meczu – szczęśliwi będą ci, co nie widzieli.

Na korzyść poznaniaków przemawia mecz ligowy z Piastem Gliwice, rozegrany w miniony weekend. Grający nieco rezerwowym składem „Kolejorz” rozgromił rywala w świetnym stylu, bardzo dobry występ zaliczył przede wszystkim strzelec trzech goli Vojo Ubiparip. Wracający do Ekstraklasy po dziesięciomiesięcznej przerwie Serb pokazał, że jest głodny gry i może z powodzeniem zastąpić kontuzjowanego Łukasza Teodorczyka. Wydaje się, że 26-letni napastnik będzie miał pewne miejsce w wyjściowym składzie na mecz z Nomme. Brak skutecznego snajpera był przecież głównym problemem Lecha podczas spotkania w Tallinie.

Jeżeli Vojo jest w formie, to nie ma sensu kombinować z wystawianiem w ataku Kaspera Hamalainena. Tym bardziej, że wobec kontuzji Karola Linettego, którego czeka miesiąc pauzy, Fin będzie potrzebny w innym miejscu. Zagra zapewne na swojej nominalnej pozycji ofensywnego pomocnika, a występujący tu podczas pierwszego meczu z Kalju Darko Jevtić zastąpi młodego reprezentanta Polski i zagra obok Łukasza Trałki. Mało prawdopodobne, by szansę gry od początku dostał Dawid Kownacki (grał na pozycji „10” z Piastem), na skrzydłach wystąpi zapewne ten sam duet, co w Tallinie, czyli Gergo Lovrencsics i Szymon Pawłowski. Tego drugiego może jeszcze zastąpić Muhamed Keita.

Teoretycznie Lech ma zdecydowanie lepszy skład i powinien bez problemu poradzić sobie z przeciwnikiem. Tyle że… przed pierwszym meczem było tak samo. Co więcej, podobna sytuacja miała miejsce również przed rokiem, gdy poznaniacy trafili na Żalgiris Wilno. Wtedy też przegrali na wyjeździe 0:1, a w rewanżu mieli spokojnie odrobić straty i wyeliminować Litwinów. Tymczasem „Kolejorz” u siebie wygrał tylko 2:1, a taki wynik – ze względu na bramkę, strzeloną na wyjeździe – dał awans podopiecznym Marka Zuba.

Czy taki scenariusz może się powtórzyć? Niczego nie można wykluczyć, ale z pewnością byłaby to katastrofa dla poznańskiego klubu. Oprócz oczywistej klęski sportowej przyniosłoby to problemy finansowe, bo czwarty rok z rzędu bez awansu do fazy grupowej LE to zła informacja dla budżetu Lecha. Z pewnością poważnie zachwiałaby się pozycja Mariusza Rumaka. Wiceprezes Piotr Rutkowski stwierdził kiedyś, że nie zamierza go zwalniać, chyba że nie awansuje doi europejskich pucharów, albo się w nich skompromituje. Odpadnięcie w II rundzie eliminacji z Nomme Kalju spełniałoby ten drugi warunek.

Mimo wszystko mamy nadzieję, że poznaniacy tym razem nie zawiodą i spokojnie pokonają rywala. W końcu poznaniacy zarabiają kilka, lub nawet kilkanaście razy więcej niż najlepiej opłacani piłkarze z Estonii. Niech pokażą, że zasługują na swoje wynagrodzenia. Bo w wypadku odpadnięcia… może trzeba się zastanowić nad zatrudnieniem w Poznaniu kilku zawodników Nomme czy Żalgirisu. W końcu wynik sportowy podobny, a koszty nieporównywalnie niższe. A jeżeli nie widać różnicy – to po co przepłacać?

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy