menu

Michał Pazdan: My musimy tylko w miarę trzymać tyły, bo Robert zawsze coś strzela

11 czerwca 2017, 13:00 | Tomasz Dębek

- Przez pierwsze pół godziny Rumuni byli bardzo mocno cofnięci. Staraliśmy się przebić tę ścianę, ale było ciężko. Wtedy Piotrek Zieliński wziął rywala "na wajchę", zagrał fajną piłkę i zrobił się z tego rzut karny. Obok Roberta to on zasłużył na największe brawa. Każdy obrońca chciałby mieć przed sobą takiego pomocnika - chwalił kolegów po sobotnim meczu z Rumunią Michał Pazdan. Biało-Czerwoni wygrali 3:1 dzięki hat trickowi Roberta Lewandowskiego.

Michał Pazdan
Michał Pazdan
fot. Bartek Syta

Jak ocenia Pan spotkanie z Rumunią?
Fajnie, że wygraliśmy. Kolejny mecz gramy z Danią, która wciąż walczy o awans. Nadal mamy jednak nad nimi sześć punktów przewagi. Kwestia awansu jest w naszych rękach. Jest się z czego cieszyć. Przez pierwsze pół godziny Rumuni byli bardzo mocno cofnięci. Staraliśmy się przebić tę ścianę, ale było ciężko. Wtedy "Zielek" wziął rywala "na wajchę", zagrał fajną piłkę i zrobił się z tego rzut karny. Obok Roberta to on zasłużył na największe brawa. Każdy obrońca chciałby mieć przed sobą takiego pomocnika. Gościa, który dostając piłkę od razu obraca się i szuka zagrania do przodu. Piotrek ma niesamowitą lekkość w wyprowadzaniu piłki. Zawodnik w środku pola, który świetnie gra jeden na jeden, to dla każdej drużyny duży komfort.

To, że dla sporej części kadrowiczów sezon skończył się już jakiś czas temu, sprawiało wam trudności?
Ja czułem się dobrze, bo byłem w rytmie meczowym. Ale chłopaki, którzy sezon skończyli trzy tygodnie temu, mieli o wiele trudniej. Mogli mieć problemy, ale nie było tego widać na boisku.

Po raz pierwszy od Euro 2016 w meczu o punkty bronił Wojciech Szczęsny. Dla obrońców zmiana bramkarza to duża różnica w grze?
Na pewno. Z każdym bramkarzem jest inaczej. Kiedy przyzwyczaisz się do gry z jednym, wiesz, czego możesz się po nim spodziewać. Ale Wojtek jest super bramkarzem, mocno nam pomagał. Słyszeliśmy jego podpowiedzi, pomagał nam też w wyprowadzaniu piłki.

Miał Pan też nowego partnera na środku obrony, pauzującego za kartki Kamila Glika zastąpił Thiago Cionek. Jak się spisał?
Dobrze znam Thiago, grałem z nim w Jagiellonii przez dwa miesiące. (śmiech) Wiem, na co mogę sobie pozwolić grając z nim. Fajnie, że mogliśmy znów razem wystąpić. Szkoda tylko straconej bramki. Ale zawsze lepiej stracić gola po rykoszecie przy stanie 3:0. Gdyby Rumuni zdobyli taką bramkę na początku spotkania, mogło to wyglądać zupełnie inaczej. Z boku mogło wydawać się, że nie mieliśmy problemów, ale to był naprawdę ciężki mecz. Kiedy w końcówce rywale uwierzyli w swoją szansę, trzeba było być bardzo czujnym.

Przypieczętowanie awansu we wrześniowych i październikowych meczach będzie formalnością?
Nie możemy stracić, jak to mówi trener Nawałka, czujności. (śmiech) Teraz każdy chce z nami wygrać. Kiedyś mecze z Polską nie były dla rywali niczym wielkim. Dziś każdy przygotowuje się do takiego spotkania inaczej. Zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego chwała "Lewemu" za to, że strzela gola za golem. Nie wiem, kiedy się to skończy. (śmiech) My musimy w miarę dobrze przytrzymać grę z tyłu, a w napadzie na pewno coś wpadnie. Robert robi wielką różnicę na murawie.
Notował Tomasz Dębek


Polecamy