Reprezentacja Polski. "Lewy" goni Lubańskiego, Nawałka - Piechniczka
Zwycięstwem 3:1 z Rumunią Polacy zrobili krok w stronę awansu na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Rosji. Mało tego, dzięki fantastycznym wynikom w ostatnich latach kadra Adama Nawałki ma szanse na rozstawienie w pierwszym koszyku przy losowaniu fazy grupowej turnieju. W najnowszym rankingu FIFA Biało-Czerwoni awansują co najmniej na siódme miejsce.

fot. Bartek Syta
Na taką reprezentację czekaliśmy wiele lat. Drużyna Adama Nawałki pewnie zmierza do awansu na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Rosji. Kolejny krok zrobiła w sobotę. Na PGE Narodowym przejechała się po defensywnie nastawionej Rumunii. Na trzy bramki Roberta Lewandowskiego (w tym dwie z rzutów karnych) rywale potrafili odpowiedzieć tylko trafieniem Bogdana Stancu w końcówce spotkania.
Nie przeszkodził nam brak wykartkowanego Kamila Glika (dobrze zastąpił go Thiago Cionek) ani zmiana w bramce. Pierwszy raz od Euro 2016 w meczu o punkty Nawałka postawił na Wojciecha Szczęsnego. - Thiago zagrał bardzo solidnie. Nie dopuściliśmy Rumunów do żadnej stuprocentowej sytuacji. Bramkę zdobyli przecież po strzale z dystansu i rykoszecie. A ja? Patrząc na to, jak chłopaki radzą sobie z przodu, to równie dobrze bronić mógłby jeden z was. Wynik i tak byłby pozytywny - żartował po meczu Szczęsny w rozmowie z dziennikarzami.
Poza „Lewym”, który zdobył trzy bramki, na duże uznanie zasługuje środek pola. Do czasu kontuzji (zszedł pod koniec pierwszej połowy ze wstrząśnieniem mózgu, po badaniach pisał jednak, że czuje się dobrze) znakomite prostopadłe piłki posyłał Krzysztof Mączyński. Kilkoma efektownymi zagraniami popisał się też Karol Linetty. Natomiast Piotr Zieliński dzielił i rządził. Po jego podaniu doszło do faulu na Lewandowskim, za który sędzia odgwizdał pierwszego karnego. Przy drugiej bramce asystował, trzecią „jedenastkę” wywalczył sam.
- Obok Roberta to on zasłużył na największe brawa. Każdy obrońca chce mieć przed sobą takiego pomocnika. Gościa, który dostając piłkę od razu obraca się i szuka zagrania do przodu. Piotrek ma niesamowitą lekkość w wyprowadzaniu piłki. Zawodnik w środku pola, który świetnie gra jeden na jeden, to dla każdej drużyny duży komfort - chwalił kolegę Michał Pazdan.
Ostatni mecz o punkty Polacy przegrali we wrześniu 2015 roku (1:3 z Niemcami). W kolejnych 14. spotkaniach o stawkę po 90 (lub 120 - ze Szwajcarią i Portugalią na Euro) minutach dziewięć razy wygrywali, a pięciokrotnie remisowali. Wyrównali tym samym rekord z lat 1979-81, który ustanowiły reprezentacje Ryszarda Kuleszy i Antoniego Piechniczka.
Historię napisał też Lewandowski, który o jedną bramkę przeskoczył w klasyfikacji najlepszych strzelców Grzegorza Latę (45 goli). Więcej ma już tylko Włodzimierz Lubański - 48. Patrząc na regularność, z jaką „Lewy” pokonuje bramkarzy rywali (20 bramek w 11. ostatnich meczach eliminacji mistrzostw świata i Europy), rekord może paść już we wrześniowych spotkaniach przeciwko Danii i Kazachstanowi.
Świetne wyniki kadry Nawałki mają swoje odbicie w rankingu FIFA. 6 lipca zostanie opublikowana jego aktualizacja, już wiemy jednak, że Biało-Czerwoni awansują co najmniej na siódme miejsce. Przeskoczą Hiszpanię (obecnie zajmują z nią ex-aequo 10. pozycję), Belgię, Francję i Kolumbię. A jeśli Portugalia zagra słabo w Pucharze Konfederacji, mogą wskoczyć na szóste miejsce.
Taki awans może przynieść wymierną korzyść przed rosyjskim mundialem. Jeśli w listopadowym rankingu Polska będzie w siódemce, da nam to rozstawienie w pierwszym koszyku przed losowaniem grup. Najpierw trzeba jednak zapewnić sobie awans.
Tomasz Dębek