Wojciech Szczęsny: Każdy może stanąć w bramce, wynik i tak będzie pozytywny
Nie ma większego znaczenia, kto stoi w bramce. Jak widzę, jak grają chłopaki przed bramkarzem, to nawet któryś z was może bronić w następnym meczu i pewnie wynik też będzie pozytywny - żartował po meczu eliminacji mistrzostw świata z Rumunią bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny. Biało-Czerwoni wygrali 3:1 i na cztery kolejki przed końcem kwalifikacji mają sześć punktów przewagi nad drugą Czarnogórą i trzecią Danią.

fot. Bartek Syta/PolskaPress

fot. Bartek Syta/PolskaPress
Adam Nawałka zaskoczył Pana decyzją, że wraca Pan do pierwszego składu?
Nie, nie jestem zaskoczony jak gram, nie jestem, gdy siadam na ławce. Przyjeżdżam na zgrupowanie z nadzieją, że wystąpie i czekam na decyzję trenera. Tym razem postanowił, że ja gram i bardzo mnie to cieszy.
Pana rola jako bramkarza numer jeden może potrwać dłużej?
Nie ma to większego znaczenia. Jak widzę, jak grają chłopaki przed bramkarzem, to nawet któryś z was może bronić w następnym meczu i pewnie wynik też będzie pozytywny (śmiech).
W obronie też zachodzą zmiany, a i tak cała formacja gra pewnie.
Przy braku lidera obrony, jakim jest Kamil Glik, zagrał Thiago Cionek. I zagrał bardzo solidnie. Nie dopuściliśmy Rumunów do nawet jednej 100-procentowej okazji. Sytuacja, po której zdobyli bramkę, taką nie była. To cieszy, bo pokazuje siłę naszego zespołu.
Specjalnie często podawał Pan do Grzegorza Krychowiaka?
Nie grał dużo w tym roku, więc chciałem, żeby trochę podotykał piłki, stęsknił się za nią. I muszę przyznać, że mimo przerwy nie najgorzej sobie z nią radził.
Co prawda Pan jest najbardziej cofniętym piłkarzem drużyny, ale jak z Pana perspektywy spisał się ten, który jest najbardziej wysunięty?
Nie najgorzej (śmiech). Robert przyzwyczaił nas i kibiców do strzelania goli i oby seria nie miała końca. Kiedy gra tak jak w sobotę, to jest nie do zatrzymania.
Awans na mistrzostwa świata macie na wyciągnięcie ręki.
Nie do końca. Przed nami cztery mecze. Jeśli dobrze liczę, potrzebujemy jeszcze siedmiu punktów. Musimy wygrać z Danią i wtedy może rzeczywiście będziemy blisko gry w Rosji. Na pewno w tej chwili nie możemy myśleć, że jesteśmy pewni miejsca na mundialu.
Obecna drużyna jest lepsza niż podczas mistrzostw Europy rok temu?
Solidniejsza. Wprawdzie w Euro zawiesiliśmy sobie poprzeczkę dosyć wysoko, ale w tej chwili przyzwyczajamy kibiców do zwycięstw. Myślę, że nasza gra może być jeszcze lepsza i mam nadzieję, że tak będzie. Nawyk wygrywania jest bardzo fajny. Mamy duży potencjał, wystarczy spojrzeć na Piotrka Zielińskiego, który odgrywa coraz większą rolę w kadrze. Jest świetny, a we Francji nie był podstawowym graczem. I to jest super.
Jest Pan gotowy, by rywalizować z Gianluigim Buffonem o miejsce w bramce Juventusu?
Jestem gotowy, żeby spakować walizki i polecieć na wakacje.
Tylko czy będzie czas, by odpocząć, bo media co chwilę informują o ofertach dla Pana.
Ja o żadnych nie słyszałem. A odpoczynek jest jest mnie bardzo ważną częścią sezonu i zasłużyłem sobie na niego i tylko o nim myślę.
Notował Tomasz Biliński