menu

Zajac po meczu z Widzewem: Przeczuwałem, że wygramy 3:0

23 maja 2014, 20:09 | Przemysław Drewniak

- Każdy z nas zdawał sobie sprawę z tego, że jest to niezwykle ważny mecz. Sytuacja w tabeli niby była spokojna, ale gdybyśmy przegrali, to na koniec mogłaby się zrobić taka nerwówka, jak w poprzednim sezonie. Chcieliśmy tego uniknąć za wszelką cenę i na szczęście się udało - mówił po meczu z Widzewem (3:0) bramkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała, Richard Zajac

Podbeskidzie Bielsko-Biała na Facebooku - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Mówi się, że nic dwa razy się nie zdarza, a jednak. Znów rozegraliście znakomitą rundę wiosenną i zostajecie w Ekstraklasie.
W zeszłym roku było więcej emocji, bo właściwie do ostatniej minuty sezonu nie wiedzieliśmy, czy zdołamy się utrzymać. Wtedy jednak byliśmy w znacznie gorszej sytuacji po rundzie jesiennej. W tym sezonie też nie zawsze wszystko układało się po naszej myśli, ale jednak nie napotkaliśmy na swojej drodze aż tylu przeciwności. Tak naprawdę powinniśmy byli zapewnić sobie to utrzymanie już pięć kolejek przed końcem, ale zawaliliśmy mecz w Kielcach i musieliśmy czekać aż do czwartku. Jestem ogromnie szczęśliwy, że znów udało nam się to osiągnąć.

Przed meczem z Widzewem były obawy, że nie wywiążecie się dobrze z roli faworyta, do której nie przywykliście. Te domysły były bezpodstawne?
Można było jedynie zastanawiać się, czy nie za bardzo będziemy chcieli wygrać i rozstrzygnąć to wszystko już w czwartek. Ja jednak byłem przekonany, że zwyciężymy. Wiem, że tak się często mówi, ale mi czasami przed meczem przyjdzie do głowy jakiś wynik i tak też było tym razem. Gdy obudziłem się w czwartek rano to czułem, że wygramy właśnie 3:0. Po spotkaniu taki wynik może wskazywać na łatwą przeprawę, ale wcale takiej nie mieliśmy.

No właśnie, w pierwszych minutach można było odnieść wrażenie, że gracie zbyt nerwowo. Stawka meczu trochę wiązała nogi?

Każdy z nas zdawał sobie sprawę z tego, że jest to niezwykle ważny mecz. Sytuacja w tabeli niby była spokojna, ale gdybyśmy przegrali, to na koniec mogłaby się zrobić taka nerwówka, jak w poprzednim sezonie. Chcieliśmy uniknąć tego za wszelką cenę i na szczęście mecz ułożył się dla nas korzystnie. Jako pierwsi strzeliliśmy bramkę, potem Damian wystrzelił swoją petardę pod poprzeczkę i było po zawodach.

W legendy obrósł już wasz zeszłoroczny powrót z Łodzi po ostatnim meczu sezonu. Świętowaliście ponoć do upadłego. Teraz też szykujecie coś specjalnego?

Pocieszyliśmy się po meczu z kibicami, potem w swoim gronie w szatni, ale na szaleństwa nie ma teraz czasu, bo przecież w przyszłym tygodniu gramy jeszcze dwa mecze. Wiadomo, że rok temu ta radość była większa, bardziej spontaniczna. Napięcie przed tamtym meczem było ogromne, więc gdy wygraliśmy, wszyscy byliśmy w niesamowitej euforii. Ale teraz też czujemy ulgę, ja jestem tak samo szczęśliwy, jak wówczas.

A w jaki sposób doświadczenie z tamtego sezonu pomogło wam przetrwać w tym roku?
W momentach, gdy naprawdę nam nie szło i sytuacja w tabeli była coraz gorsza, każdy z nas wspominał poprzedni sezon. Mówiliśmy sobie: "skoro udało się wtedy, to czemu nie miałoby się udać i w tym roku?". Byliśmy już przyzwyczajeni do presji związanej z walką o utrzymanie i to zaprocentowało. Teraz musimy wyciągnąć wnioski z poprzednich dwóch lat i nie dopuścić do tego, by runda jesienna kolejnych rozgrywek znów była w naszym wykonaniu fatalna. Ale jeszcze przyjdzie czas, by o tym myśleć.

Ostatni raz graliście w meczach bez stawki dwa lata temu, i nie wychodziło wam to najlepiej (w sezonie 2011/2012 Podbeskidzie po zapewnieniu sobie utrzymania zanotowało serię siedmiu meczów bez zwycięstwa - przyp.red.). Wiadomo, że nie ma sensu porównywać obu sytuacji, ale czy teraz też nie zabraknie wam motywacji?

Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Sam jeszcze nie wiem, w jakim składzie rozegramy mecze z Zagłębiem i Piastem. Wiadomo, że gdy utrzymanie jest zapewnione, to trener być może da szansę na występy młodszym, rzadziej grającym zawodnikom. A o co gramy? O jak najwyższe miejsce. Wiem, że to wyświechtane określenie, ale przecież im lepsza pozycja, tym większe pieniądze wpłyną na konto klubu. Z pewnością warto więc powalczyć w tych spotkaniach o komplet punktów.

Marzyłeś o tym, by zagrać z Podbeskidziem w Ekstraklasie na nowym, skończonym już stadionie. Wygląda na to, że to życzenie się spełni.
No to mam nadzieję, że budowlańcy się pospieszą i zakończą prace jeszcze przed końcem roku. Jeśli tak się nie stanie, to może pojawić się delikatny problem, bo mój kontrakt z Podbeskidziem wygasa za pół roku.

Kibice w Bielsku-Białej nie wyobrażają sobie innego scenariusza, niż ten, w którym Richard Zajac kończy karierę w barwach Podbeskidzia...
Bardzo się z tego cieszę, ale nie mogę być pewien, jak się to wszystko potoczy. Zostało jeszcze pół roku, więc zobaczymy.

Ale mimo 37 lat na karku nie składasz broni. Po przerwie spowodowanej kontuzją wiosną znów byłeś jednym z solidniejszych bramkarzy Ekstraklasy.
To świetna sprawa, że w tym wieku wciąż mogę tu grać i pomagać Podbeskidziu. Myślę, że udaje mi się to robić z niezłym skutkiem, więc dlaczego miałbym tego nie kontynuować w kolejnych latach? Mówi się, że jestem już stary, ale ja wciąż czuję się bardzo dobrze.

Ile lat jesteś w stanie jeszcze grać na najwyższym poziomie?

Uważam, że do czterdziestki spokojnie powinienem dać radę.

Rozmawiał w Bielsku-Białej Przemysław Drewniak / Ekstraklasa.net

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Cetnarski po meczu z Podbeskidziem: Nie byliśmy cwaniakami
Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Widzewem: bielski Robben znów w formie
Podbeskidzie uczciło utrzymanie setną bramką w Ekstraklasie


Polecamy