Warta pokonana, Wisła Płock górą w Poznaniu
Sporą niespodzianką zakończyło się spotkanie w Poznaniu, gdzie miejscowa Warta podejmowała Wisłę Płock. Zajmujący szesnaste miejsce w ligowej tabeli „Nafciarze” okazali się lepsi od graczy ze stolicy Wielkopolski i zasłużenie wygrali 2:1.
fot. Marcin Bukowski
Warta Poznań - Wisła Płock GALERIA FOTO
Przed meczem trener Artur Płatek zapowiadał, że oczekuje od swojego zespołu kompletu zwycięstw w czterech meczach, pozostałych do zakończenia rundy jesienne. Szkoleniowiec gospodarzy z pewnością nie spodziewał się, że jego podopieczni polegną już w spotkaniu z pierwszym, wydawałoby się najłatwiejszym przeciwnikiem. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że w piłce nie grają statystyki czy nazwiska, a ambicją i wolą walki można bardzo dużo zyskać. Tym bardziej, jeżeli rywal nie potrafi skutecznie wymienić kilku podań.
Goście objęli prowadzenie już w dziewiątej minucie spotkania. Joao Paulo wykorzystał bierną postawę obrońców Warty oraz Grzegorza Szamotulskiego i po dośrodkowaniu Matara Gueye umieścił piłkę w siatce. Po strzelonej bramce gospodarze nie ruszyli do huraganowych ataków – czego przecież można było się spodziewać – a nadal próbowali spokojnie rozgrywać piłkę. „Próbowali” to w tym miejscu bardzo dobre określenie, bowiem w poczynaniach zawodników Warty było sporo niedokładności, przez co często tracili piłkę. A pod bramką przeciwnika brakowało i skuteczności, i szczęścia. Chociażby w czternastej minucie po podaniu Mariusza Ujka niezłą sytuację zmarnował Tomasz Foszmańczyk. W 32. minucie role się odwróciły – to Foszmańczyk podawał w kierunku Ujka, ale napastnika gospodarzy w ostatniej chwili uprzedził jeden z obrońców gości.
Mimo prób Warty to goście mieli lepszą sytuację, by zdobyć drugą bramkę. Po błędzie Macieja Wichtowskiego w 37. minucie bardzo groźnie strzelał Matar, ale na posterunku był Grzegorz Szamotulski. Był to początek fantastycznego show w wykonaniu doświadczonego bramkarza. Po przerwie golkiper Warty wyszedł obronna ręką z kilku sytuacji sam na sam i bezsprzecznie można stwierdzić, że uratował swój zespół przed kompromitacją. Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy były bramkarz Legii Warszawa i Amiki Wronki jest dobrym kandydatem między słupki poznańskiego zespołu, to dzisiaj Szamotulski z pewnością skutecznie je rozwiał.
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy oko w oko z bramkarzem gospodarzy stanął Łukasz Sekulski, ale to gracz Warty wyszedł obronna ręką z tego pojedynku. W 53. minucie fantastycznej sytuacji nie wykorzystał Foszmańczyk, a chwilę później „Szamo” po raz kolejny powstrzymał Sekulskiego. W okolicy 70. minuty dwie wspaniałe sytuacje na podwyższenie prowadzenia miał Joao Paulo, ale strzelał tak źle, że Szamotulski nie musiał ani razu interweniować, a trener Libor Pala dostawał szału przy linii bocznej boiska. Brazylijczyk w 88. minucie zdołał w końcu trafić w bramkę, ale tym razem na drodze stanął mu golkiper Warty, który kilka minut wcześniej wyszedł obronną ręką z pojedynku sam na sam z Kamilem Bilińskim.
Gracze Wisły w końcu znaleźli sposób na Szamotulskiego i zdobyli drugą bramkę. Konkretnie uczynił to Ricardinho, który przelobował bramkarza. Stało się to już w doliczonym czasie gry, ale chwilę po wznowieniu kontaktową bramkę dla Warty zdobył Mariusz Ujek. Piłka, uderzona przez byłego napastnika GKS Bełchatów i Polonii Bytom odbiła się jeszcze od Artura Wyczałkowskiego i wpadła do siatki obok zdezorientowanego Krzysztofa Kamińskiego. Chwilę później sędzia Tomasz Grabowski zakończył spotkanie.
Nie tego spodziewali się kibice, sztab szkoleniowy i sami zawodnicy Warty. Po raz któryś już w tej rundzie musieli połknąć gorzką pigułkę i pogodzić się z porażką. Ta jednak boli tym bardziej, że odniesiona byłą z zespołem – przynajmniej w teorii – zdecydowanie słabszym, walczącym o utrzymanie w lidze. A „Zieloni” jak wiadomo zapowiadali grę o zupełnie inne cele, tyle że teraz słowa o awansie wydają się pustymi hasłami. Bo gdyby nie Szamotulski, wynik mógłby być zdecydowanie wyższy. Swoją drogą, jeżeli Warta chce grać o Ekstraklasę, a bohaterem meczu z jednym z outsiderów ligi jest bramkarz poznaniaków, to coś tu jest nie tak. Widać pewna koncepcja budowy zespołu nie zdaje egzaminu a w przerwie zimowej w Poznaniu musi dojść do poważnych zmian, by Warta ponownie zaczęła zachwycać swoją grą. Tak, jak czyniła to w rundzie wiosennej ubiegłego sezonu.
Warta Poznań – Wisła Płock 1:2 (0:2)
Gole: 0:1 Joao Paulo (9’), 0:2 Ricardinho (90’), 1:2 Mariusz Ujek (90’).
Warta: Grzegorz Szamotulski – Maciej Wichtowski (40’ Bartosz Bereszyński), Przemysław Otuszewski, Łukasz Jasiński, Rafał Kosznik – Paweł Sasin, Alain Ngamayama (63’ Piotr Reiss), Mariusz Ujek, Tomasz Foszmańczyk, Tomasz Magdziarz – Marcin Klatt (46’ Maciej Scherfchen).
Wisła: Krzysztof Kamiński – Fabian Hiszpański (60’ Damian Jaroń), Artur Wyczałkowski, Łukasz Nadolski, Damian Skumórski – Ricardinho (90’ Radosław Kursa), Rafał Zembrowski, Matar Gueye, Eivinas Zagurskas, Łukasz Sekulski (60’ Kamil Biliński) – Joao Paulo.
Żółte kartki: Otuszewski, Jasiński – Zembrowski, Joao Paulo, Wyczałkowski.
Sędzia: Tomasz Grabowski (Kluczbork).