Stępiński się przełamał. Czy odzyska strzelecką formę? [KOMENTARZ]
Mariusz Stępiński, to jedna z największych nadziei łódzkiego Widzewa. Trener Radosław Mroczkowski widział w nim lekarstwo na uzdrowienie newralgicznej sytuacji w linii ataku, ale odkąd zaczął notorycznie stawiać na 17-latka w wyjściowej jedenastce, ten nie potrafił się przełamać. Aż do dzisiaj.
Pogoń ciągle bez zwycięstwa na wiosnę. Widzew uratował remis w Szczecinie
W 77. minucie spotkania z Pogonią, "Stempel" wykorzystał precyzyjną wrzutkę Denisa Kramara i głową pokonał Radosława Janukiewicza, ratując cenny remis. Tym samym zapisał na koncie czwarte trafienie w tym sezonie i pod względem liczby trafień w Widzewie, znajduje się tylko za plecami Łukasza Brozia (5 bramek). Czy to oznaka końca strzeleckiej niemocy? Przekonamy się, aczkolwiek nie sposób nie zauważyć jak duże postępy robi ostatnio młodzieżowy reprezentant Polski.
W rundzie jesiennej pojawiał się na boisku z ławki rezerwowych, ale rola jokera wcale mu nie przeszkadzała. W tejże roli zdobył dwie bramki, a jedną dołożył z Koroną Kielce, kiedy po raz pierwszy przyszło mu grać od pierwszych minut. Patrząc na problemy linii ataku i rażącą nieskuteczność, domagano się, by Mroczkowski pozwolił grać Stępińskiemu w podstawowym składzie. Szkoleniowiec nie spieszył się. Uważał, że na to jeszcze za wcześnie.
W końcu jednak nie miał wyboru. W rundzie wiosennej wywindował 17-latka na etatowego snajpera. Pierwsze mecze potwierdzały obawy. Stępiński często sprawiał wrażenie nieporadnego, przegrywał walkę z obrońcami, nie dochodził do czystych sytuacji, a gdy mu się udało, psuł je w końcowej fazie. W wielu momentach podejmował bardzo niedojrzałe decyzje, np. zamiast podać do niekrytego partnera, wolał wejść z piłką do bramki. W porównaniu z pierwszą rundą był wręcz nie do poznania, niestety w zabarwieniu negatywnym.
Mała lekcje pokory, delikatna krytyka ze strony mediów wyszły widać zawodnikowi na dobre. Wystarczyło parę spotkań, by zauważyć znaczący progres. Stępiński w pełni zaczął wykorzystywać atut szybkości i zwrotności. Świetnie radzi sobie w pojedynkach powietrznych. Nabrał również boiskowego cwaniactwa, co zresztą widzieliśmy dzisiaj w Szczecinie i w poniedziałkowym spotkaniu z Polonią, kiedy sprytnie wywalczył kontrowersyjny rzut karny.
Przede wszystkim młody "Stempel" przestał zachowywać się samolubnie, dostrzega partnerów na boisku. Z Polonią zaliczył dwie asysty. Wynik dość nietypowy, jak na skrajnie wysuniętego gracza, ale z korzyścią dla drużyny. Przede wszystkim jednak znalazł równego sobie partnera, w osobie Bartłomieja Pawłowskiego. W meczu z Polonią cały czas rozgrywali piłkę między sobą, zagrywali w tempo i razem dochodzili do okazji. Przypomnijmy sobie zresztą drugiego gola dla Widzewa, kiedy własnie po podaniu "Mario", Pawłowski wspaniałym uderzeniem pokonał Sebastiana Przyrowskiego. Ten duet może jeszcze zawojować Ekstraklasę.