Stępiński dla Ekstraklasa.net: Strzelanie bramek? Nie robię z tego wielkiego halo
- Gra się na tyle na ile pozwala przeciwnik. To my byliśmy bardziej zdeterminowani, chcieliśmy mieć spokojną sytuację w tabeli i uzyskać cenne trzy punkty. Nie mogliśmy sobie pozwolić na żadną stratę, bo sytuacja w tabeli jest, jaka jest. Kibice dopisali, więc musieliśmy to zrobić dla nich, dla nas i dla samego klubu - powiedział Mariusz Stępiński w rozmowie z Ekstraklasa.net po spotkaniu z Jagielloną Białystok.
Oceniamy Widzew za mecz z Jagą: Widzewski fenomen!
Gratuluję Mariusz. Piąty gol w Ekstraklasie, drugi w rundzie wiosennej. Pokazałeś na co Cie stać.
Jak sobie przypominam to niedawno zarzucano mi, że nie strzelam bramek(śmiech). Teraz się udało, co mnie bardzo cieszy, że pomagam drużynie w odniesieniu drugiego zwycięstwa w rundzie wiosennej. Zawsze chce się strzelać więcej. Jednak nie robię z tego wielkiego halo, że udaje mi się trafić do bramki. W końcu jestem napastnikiem i takie jest moje zadanie na boisku.
Komuś dedykujesz tą bramkę?
Ta bramka należy się całemu zespołowi i przede wszystkim zespołowi. Ktoś musiał na początku odebrać piłkę, ktoś musiał podać i strzelić. To zespół strzela bramkę, to zespół wygrywa i przegrywa.
Po raz pierwszy w tej rundzie usiadłeś na ławce rezerwowych. Byłeś mocno zaskoczony?
To nie była niespodzianka. Trener widział, że z Wisłą wyglądałem słabiej fizycznie i dlatego podjął taką decyzję. Jestem jeszcze młodym chłopakiem, nad wieloma rzeczami muszę popracować. Taki odpoczynek jest potrzebny. Po prostu taka była taktyka, na pewno nie będę miał o to żadnego żalu. Cieszę się, że wpuścił mnie na boisko w drugiej połowie, bo każde minuty w Ekstraklasie są dla mnie kolejnym, pożytecznym doświadczeniem.
Rola rezerwowego była dobrą motywacją?
To nie jest tak. Do każdego spotkania podchodzę nastawiony tak samo, identycznie zmobilizowany. A gdy zagram gorszy mecz, to muszę się liczyć z tym, że w końcu usiądę na ławce. To nie jest klasa A czy klasa B, tylko najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce. Z takimi rzeczami trzeba się liczyć.
Statystyki pokazują, że większość bramek zdobywasz właśnie po wejściach z ławki rezerwowych. Skuteczniejszy jesteś jako joker niż gracz pierwszej jedenastki...
Trzeba się nad tym zastanowić, ale szczerze mówiąc lepiej czuję się, gdy gram od początku. Gdy się wchodzi, mówi się czasem, że się wchodzi na zmęczonego przeciwnika. Ale też są tego minusy. Na początku cie zatyka i musisz trochę się postarać, by dobrze wejść w mecz i jak najlepiej funkcjonować.
Najbardziej jednak cieszy kolejne zwycięstwo. Nie pozostawiliście dzisiaj naprawdę żadnych złudzeń.
Gra się na tyle na ile pozwala przeciwnik. To my byliśmy dzisiaj bardziej zdeterminowani, chcieliśmy mieć spokojną sytuację w tabeli i uzyskać cenne trzy punkty. Nie mogliśmy sobie pozwolić na żadną stratę, bo sytuacja w tabeli jest, jaka jest. Kibice dopisali, więc musieliśmy to zrobić dla nich, dla nas i dla samego klubu.
Przed Wami mecze z bardzo ciężkimi przeciwnikami jak Lech czy Legia. Z jakim nastawieniem wyjdziecie na te mecze?
Nie boimy się teoretycznie silniejszych rywali. W tej lidze można wygrać dosłownie z każdym. Wyjdziemy bez kompleksów na te mecze, nie będziemy walczyć o remis, tylko o trzy punkty. Chcemy zdobywać bramki i cieszyć się grą, bo to w tym wszystkim jest najważniejsze.
A Ty zostajesz w Widzewie?
Jeszcze nie podjąłem decyzji, do osiemnastki trochę mi brakuje. Nie mogę nawet formalnie podpisać tego kontraktu, ani nic powiedzieć. Skupiam się na tym co jest teraz.
Ale w głowie na pewno urodził się już jakiś pomysł...
Urodzi się po Lechu. To mogę zapewnić.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net