W pierwszej połowie w Gdańsku pod względem piłkarskim działo się niewiele ciekawego. Znacznie dłużej przy piłce utrzymywała się Lechia, ale w jej grze brakowało jakości, a jedyną dobrą okazję do objęcia prowadzenia zmarnował Flavio Paixao. Bielszczanie umiejętnie się bronili i także mogli strzelić bramkę, gdy po rzucie wolnym Adama Mójty piłka trafiła w poprzeczkę. Obraz meczu zmienił... Daniel Stefański. Arbiter z Bydgoszczy w odstępie dwóch minut ukarał drugimi żółtymi kartkami dwóch piłkarzy Podbeskidzia. O ile same kartki nie podlegały dyskusji, to wydaje się, że sędzia miał prawo podyktować rzut karny dla gości tuż przed czerwienią Sokołowskiego.