menu

Poszukiwany, poszukiwana. Thomas Phibel wciąż wciąż nie wrócił do treningów z Widzewem

29 czerwca 2013, 04:10 | Daniel Kawczyński

Thomas Phibel ma się dobrze i nadal cieszy się urlopem. Do przygotowującego się do nowego sezonu Widzewa nadal nie dołączył i raczej nie ma zamiaru. Sam nie chce komentować tej sytuacji, a jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W klubie twierdzą, że piłkarz nie ma się o co ubiegać.

Thomas Phibel
fot. Maciej Gręda
Thomas Phibel
fot. Paweł Łacheta
Thomas Phibel
fot. sylwester wojtas
Thomas Phibel
fot. paweł łacheta
1 / 4

Wychowanek Malagi Daniel Orozco zastąpi w Widzewie Phibela?

Francuz dość długo załatwiał w Polsce sprawy osobiste. Późno wyjechał na wakacje, dlatego za zgodą klubu mógł powrócić do treningów dopiero w miniony poniedziałek. Ale tego nie zrobił, a co dziwniejsze przestał odbierać telefony, urywając jakikolwiek kontakt z klubem. Niektórzy mówili, że podróż Phibela nieoczekiwanie się przedłużyła, ale w czwartek lub w piątek będzie już do dyspozycji. Nie znalazło to jednak potwierdzenia w rzeczywistości.

Co się stało z Phibelem? Na pewno nic związanego ze sprawami prywatnymi. - Mam się dobrze. Codziennie trenuję, by być lepszym niż w zeszłym sezonie. To na pewno się opłaci - napisał piłkarz na Twitterze. Obecnie prawdopodobnie przebywa w Belgii, gdzie postanowił odwiedzić przyjaciela Axela Witsela, o czym może świadczyć ich niedawne wspólne zdjęcie.

Phibel zawitał na Twittera po dłuższej przerwie. Podziękował fanom za troskę i pamięć, ale o Widzewie się nie wypowiada. - No comment- pisze. Nie wiadomo więc kiedy i czy w ogóle wróci do treningów.

O co może chodzić? Oczywiście o pieniądze. Podobno Widzew nie wypłacił zawodnikowi kilku pensji. O tym, że zalega mu z wypłatami trąbiono już zimą, kiedy został wyrzucony z mieszkania za niepłacenie czynszu. Wówczas także zaprotestował, opuścił parę treningów, ale koniec końców sprawę załagodzono i zamieciono pod dywan.

Jednak teraz trudno liczyć na szczęśliwy finał. Phibel chce prawdopodobnie pójść tropem Łukasza Brozia, czyli w zamian za nieroszczenie pretensji do zaległych sum, planuje doprowadzić do rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron. Wtedy będzie mógł odejść bez przeszkód, a Widzew nie zarobi na tym ani złotówki. Według informacji Mateusza Borka, stopera z Gwadelupy chętnie widzi u siebie Omonia Nikozja, która kilka dni temu pozyskała Łukasza Gikiewicza ze Śląska Wrocław.

Ale w Widzewie nie chcą słyszeć o takim rozwiązaniu. W klubie jasno podkreślają, że Phibel nie ma mieć o co pretensji i z niecierpliwością czekają na jego powrót. Jak wynika z informacji portalu Widzewiak.pl, sztab szkoleniowy daje piłkarzowi czas do poniedziałku. W przeciwnym razie piłkarz poniesie konsekwencje, najprawdopodobniej finansowe.


Polecamy