menu

Widzew nie otrzymał pieniędzy ani za Phibela, ani za Pawłowskiego

24 września 2013, 08:27 | Paweł Hochstim/Dziennik Łódzki

Thomas Phibel rozegrał już dwa mecze w Amkarze Perm, ale wciąż Widzew nie zarobił na jego odejściu choćby złotówki. A przecież piłkarz podpisał dokument, w którym zobowiązał się do zapłaty odszkodowania.

Thomas Phibel przeniósł się do Rosji
Thomas Phibel przeniósł się do Rosji
fot. paweł łacheta

KSW24 w Łodzi: darmowy wstęp na ważenie w Atlas Arenie

Gdy Phibel znalazł ofertę z Rosji, Amkar był gotowy na jego wykupienie. W przypadku transferu większą część sumy skasowałby jednak jego były menedżer, co nie podobało się ani francuskiemu piłkarzowi, ani Widzewowi. Łódzki klub, w porozumieniu z Phibelem, doszedł więc do wniosku, że piłkarz zapłaci odszkodowanie, a później podpisze umowę z Amkarem jako wolny zawodnik.

Co ciekawe, Widzew zwolnił Phibela dyscyplinarnie za opuszczenie treningów, a piłkarz miał za to zapłacić - w zależności od źródeł - od 200 do 350 tysięcy euro. Wydaje się jednak, że prawdziwa kwota bliższa jest tej pierwszej.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Phibel nie dotrzymał już dwóch terminów płatności. W Widzewie na razie zachowują spokój, ale na pewno nie będzie to trwało wiecznie. Tym bardziej, że łódzki klub bardzo potrzebuje pieniędzy, bo wciąż przecież nie dostał 350 tysięcy euro za wypożyczenie do hiszpańskiej Malagi CF Bartłomieja Pawłowskiego. W tej sprawie decyzję powinniśmy poznać 2 października, bo wtedy odbędzie się posiedzenie Najwyższej Komisji Odwoławczej PZPN, która powinna definitywnie zamknąć spór Widzewa z Jagiellonią na korzyść łodzian.

Choć Widzew w ostatnim czasie opuściło trzech znaczących zawodników - oprócz Pawłowskiego i Phibela także Mariusz Stępiński, który nie podpisał profesjonalnego kontraktu i zdecydował się na kontynuowanie kariery w niemieckim 1.FC Nuernberg - to na konto łódzkiego klubu wpłynęło tylko 70 tysięcy euro. Tę kwotę wpłacił niemiecki klub jako ekwiwalent za wyszkolenie Stępińskiego. Piłkarz był oczywiście warty dużo więcej, ale Widzew nie miał z nim ważnej umowy.

Dziennik Łódzki