menu

Pawela dla Ekstraklasa.net: Nawarzyliśmy piwa i musieliśmy je wypić

3 czerwca 2013, 13:24 | Daniel Kawczyński

- Każdy z nas wierzył, przygotowywał się do rundy pod kątem walki o utrzymanie. Liczyliśmy na nie do samego końca i udało się. Jesteśmy szczęśliwi, ale nie można popadać w euforię i żyć tym wydarzeniem - mówi w rozmowie z Ekstraklasa.net, zawodnik Podbeskidzia, Fabian Pawela.

Bartkowski dla Ekstraklasa.net: Najważniejszy cel spełniliśmy - zostajemy w lidze

Po jesieni, tylko najwięksi optymiści widzieli Podbeskidzie w Ekstraklasie na przyszły sezon. Wy utarliście nosa rzeszy niedowiarków i dokonaliście niemożliwego. Czapki z głów!
Mnie osobiście, podobnie jak i kolegów z drużyny, najbardziej bolało, że skreślano nas już po jesieni. Mówiono, że nie jesteśmy odpowiednim materiałem na Ekstraklasę i nie zasługujemy na grę na najwyższym szczeblu. Zanegowaliśmy te stwierdzenia. Błąd tkwił gdzie indziej, nie w materiale, ale na ten temat nie chcę się wypowiadać.

Co masz na myśli?
Ciężko powiedzieć, z czym dokładnie było to związane. My na boisku pokazaliśmy, że jesteśmy wartościowymi zawodnikami i nie warto stawiać na nas krzyżyka, jak zrobiła większość po pierwszej rundzie.

Chyba jednak wy sami także na początku, nie bardzo wierzyliście w szczęśliwe zakończenie.
Każdy z nas w to wierzył, przygotowywał się do tej rundy pod kątem walki o utrzymanie. Liczyliśmy na to do samego końca i udało się. Jesteśmy szczęśliwi, ale nie można popadać w nie wiadomo jaką euforię i żyć tym wydarzeniem nie wiadomo jak długo. Sami sobie nawarzyliśmy piwa i musieliśmy je wypić. Dzisiaj jesteśmy szczęśliwi, że ta sztuka się udała.

W którym momencie uwierzyliście, że ta mordercza pogoń o życie może się zakończyć wielkim zwycięstwem?
Na pewno po pierwszym zwycięstwie z Jagiellonią już gdzieś to światełko w tunelu się pojawiło. Powiedzieliśmy sobie, że jeżeli będziemy grać z takim zaangażowaniem i determinacją, to ten cel stanie się realny. Z każdym zwycięstwem nad wyżej notowanymi rywalami, byliśmy coraz bliżej. W końcówce nie brakowało jednak nerwów, ale liczy się efekt końcowy.

Jeszcze tydzień wstecz, to wy byliście głównymi kandydatami do spadku. Porażki z Polonią Warszawa i Piastem Gliwice zepchnęły was na ostatnie miejsce w tabeli i to Bełchatów wyszedł na prowadzenie w tym wyścigu.
To był niełatwy okres. Do tego momentu mieliśmy tylko jedną porażkę na koncie i w tamtej chwili coś się zaczęło sypać. Wiedzieliśmy, że jedziemy do Poznania, na gorący teren, grać mecz o wszystko. Porażka na Bułgarskiej praktycznie pozbawiała nas szans na utrzymanie. Udało się wygrać, co niebagatelnie podbudowało naszą wiarę, wcześniej trochę podłamaną na skutek złej serii.

Dzisiaj także nie mieliście łatwo. Widzew ani trochę nie ułatwił wam zadania. Niepewność trwała do końca
To był naprawdę ciężki mecz. Byliśmy mocno zdenerwowani. Ten mecz był dla nas jak finał, najważniejszy bój w sezonie, zresztą kolejny z nożem na gardle, a niełatwo się gra takie spotkania. Do tego wszystkie było duszno. Musieliśmy na boisku zostawić sporo zdrowia, by następnie móc się cieszyć.

Gol otwierający pomógł wam ustawić to spotkanie?
Pierwsza bramka dała nam komfort psychiczny, ale o niczym nie przesądziła. Widzew miał momenty, kiedy przejmował inicjatywę, zmusił nas do biegania i maksymalnej koncentracji. Po drugim golu nabraliśmy już spokoju, ale zaraz straciliśmy bramkę i znowu zrobiła się nerwówka, bo jeden gol pozbawiał nas Ekstraklasy. Ale cóż, taki to urok meczów Podbeskidzia.

Kto miał największy udział w wywalczeniu utrzymania?
Cała drużyna wywalczyła utrzymanie, od Richarda Zajaca przez obronę, pomoc i napastników, aż do ławki rezerwowych. Każdy z nas dołożył swoją cegiełkę w walce o utrzymanie. Nie jest to sukces indywidualnych osób, tylko zasługa całego zespołu.

A Czesław Michniewicza?
Udział szkoleniowców był olbrzymi. Wielkie słowa uznania dla trenera Dariusza Kubickiego, za przygotowanie nas do sezonu. Potem przyszedł trener Michniewicz, który nastawił nas odpowiednio psychicznie, pomógł skorygować szwankujące elementy. Miał duży wkład, zwłaszcza jeśli chodzi o stronę mentalną. Przekazał nam wiele mądrych słów, wiele uwag, które podwyższyły morale drużyny i zbudowały ją na miarę Ekstraklasy.

Dla ciebie runda była niezwykle udana. Jeszcze rok temu strzelałeś bramki w Czarnych Żagań takim "firmom" jak Calisia, Nielba Wągrowiec, a teraz napsułeś krwi bramkarzom Ekstraklasy.
Osiem strzelonych bramek powinno cieszyć, na pewno wygrzebałem się z dołka w którym byłem i poszedłem ku górze. Niemniej dla mnie największym sukcesem jest utrzymanie w Ekstraklasie. Cieszę się, że miałem w to swój wkład.

Osiem, a nie siedem?
Osiem, bo większość portali nie uznało mi bramki ze Śląskiem Wrocław. Ekstraklasa SA przyznała ją ostatecznie na moje konto, co jednak nie odbiło się szerokim echem.

A jaka będzie twoja przyszłość? Zostajesz w Podbeskidziu?
Na razie nie chcę tego komentować, ale utrzymaliśmy się, więc moje pozostanie w Bielsku jest realne.

Rozmawiał w Łodzi: Daniel Kawczyński / Ekstraklasa.net

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy