Bartkowski dla Ekstraklasa.net: Najważniejszy cel spełniliśmy - zostajemy w lidze
Podobnie jak przeciwko Koronie Kielce, także z Podbeskidziem Bielsko-Biała, Jakub Bartkowski zaliczył pełny występ w barwach Widzewa. Rundy wiosennej nie może jednak zaliczyć do udanych. - Przegapiłem pół rundy, dopiero pod koniec udało mi się wrócić do składu. Mam nadzieję, że w następnym sezonie będę mógł liczyć na częstsze występy w pierwszym zespole - mówi.
fot. Paweł Łacheta
Niestety na koniec sezonu, Widzew nie przełamał złej serii pięciu spotkań bez zwycięstwa. W niedzielę doznał drugiej, wiosennej porażki na alei Piłsudskiego i tym samym umożliwił Podbeskidziu utrzymanie w Ekstraklasie.
- Żałujemy, że nie udało nam się zwyciężyć. Pierwszą bramkę straciliśmy dość przypadkowo w wyniku naszego rozkojarzenia. Mimo dwubramkowego balastu walczyliśmy, staraliśmy się. Łatwo nie było, bo Podbeskidzie postawiło szczelny, trudny do sforsowania mur w obronie, ale w końcówce mogliśmy się pokusić o bramkę. Zabrakło nam niestety czasu. Szkoda, że sędzia nie doliczył paru minut więcej, bo ze względu na częste przerwy w grze, było to wskazane - podsumował mecz Bartkowski.
Kto jednak wie, jaki byłby końcowy rezultat, gdyby nie rzut karny dla "Górali" podyktowany właśnie po faulu naszego rozmówcy: - Nie mogę opisać tej sytuacji, bo nie widziałem wszystkiego do końca. Gdy zahaczyłem rywala, leżałem tyłem, także ciężko jest mi się wypowiedzieć.
Jak Bartkowski ocenia zakończony sezon? - Wystartowaliśmy świetnie, wygraliśmy cztery razy pod rząd i przez moment byliśmy liderem. Potem ciężko było utrzymać tak wysoką poprzeczkę. Nad tym co się stało, musimy się głęboko zastanowić. Myślę, że gdyby dzisiaj udało się wywalczyć trzy punkty i awansować na wyższe miejsce, nastroje byłaby zupełnie inne. Byliśmy w lepszych humorach. Najważniejszy cel jednak spełniliśmy. Pozostajemy w lidze na kolejny sezon, co bardzo nas cieszy.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.