Liseth z Rio przed meczem Argentyna-BiH: Brazylijczycy trzymają kciuki za Bośnię i Hercegowinę! (3)
Wenezuelka Liseth van der Biest Gomez prosto z Rio de Janeiro opowiada o ostatnich wrażeniach przed startem Mundialu w świątyni futbolu - Maracanie. Czytaj koniecznie o brazylijsko-argentyńskiej rywalizacji, fawelach w Rio i wielkich kontrastach.
BLOGEIROS - blogi prosto z Brazylii!
Czytaj bloga Liseth van der Biest Gomez z Rio de Janeiro!
Rywalizacja między Argentyną i Brazylią w Ameryce Południowej to codzienność. Ludzie zawsze porównują drużyny, futbolową historię, Pelego z Maradoną i tak w nieskończoność... Ale to przecież Brazylia jest najbardziej utytułowanym zespołem w historii piłki nożnej. Poza tym jest gospodarzem, co z pewnością jest jej dodatkowym atutem.
Brazylijczycy trzymają kciuki za Bośnię i Hercegowinę, co wcale mnie nie zaskakuje. Argentyński trener Alejandro Sabella zorganizowął zamknięty trening. Wszyscy twierdzą, że Messi potrzebuje "ochrony przed mediami". To chyba słaba wymówka...
Jestem już w Brazylii od tygodnia. Mieszkałam najpierw w Botafogo, gdzie jest naprawdę świetna plaża, a teraz mieszkam u miejscowej rodziny daleko od centrum. Ale to też jest świetne doświadczenie, bo mogę zobaczyć na własne oczy, jak żyją miejscowi ludzie.
Brazylijczycy to naprawdę mili ludzie, co wcale mnie nie zdziwiło, bo przecież pochodzę z latynoskiego kraju. Hiszpański jest bardzo podobny do portugalskiego, dzięki czemu mogę zrozumieć ich kulturę jeszcze lepiej. Na razie mówię w języku "Portuñol" (hiszpański pomieszany z portugalskim). Myślałam, że będzie troszkę łatwiej, ale ludzie w Rio mówią naprawdę szybko i czasem ciężko załapać o co im chodzi.
W Rio impreza jest dosłownie wszędzie. Można zobaczyć flagi Meksyku, Argentyny i Kolumbii, czyli coć czego się spodziewałam. Europejczycy nie rzucają się w oczy.
Po odwiedzeniu Copacabany, o czym pisałem w poprzednim poście, byłam również w faweli, co stanowiło dla mnie kompletny kontrast. Rozmawiałam bardzo dużo z dziećmi, które tam mieszkają. To bardzo smutne, że muszą żyć w tak niebezpiecznym miejscu. Czułam, że powinnam im pomóc, ale jak mogę to zrobić?
Dzieciaki początkowo były bardzo nieśmiałe, ale później otwierały się. Rozmawialiśmy o pogodzie, o zwierzętach którymi się opiekują, o zwykłych prozaicznych sprawach. Nie istniała żadna granica miedzy nami, chociaż na początku bałam się ich nawet dotknąć. Byłam tam z Glendą, moją brazylijską przyjaciółką (nigdy nie idź do faweli samemu!)
Bardzo się cieszę, że byłam w tym miejscu. Czuje teraz ogromną wdzięczność za te warunki życia, jakie mam. Bieda w Wenezueli jest nawet większa niż tutaj, ale zobaczyć Rio pełne kontrastu w trakcie trwania piłkarskich Mistrzostw Świata było bardzo wzruszające.
Nie wszyscy w Brazylii cieszą się z tego, że kraj jest gospodarzem Mundialu, ale zaskakujące było to, że napotkałem w faweli mnóstwo kanarkowych flag. Ludzie tam mieszkający starają się czerpać radość i nadzieję z tych mistrzostw. Mam nadzieję, że ta impreza przyniesie Brazylii wszystko co najlepsze.
Czas na pierwszy mecz w Rio. Centrum wolontariuszy jest pełne ludzi i pełne energii. Czas, żeby mundial ruszył w piłkarskiej świątyni futbolu! Niech wygra Bośnia i Hercegowina!