menu

Liseth z Rio: Nie ma to jak selfie z piłkarzem Chile! (5)

23 czerwca 2014, 10:18 | Liseth van der Biest Gomez

Mecz Hiszpanii z Chile był niesamowity, ale prawdziwe show należało do kibiców, którzy oglądali ten mecz na stadionie. Mnie udało się porozmawiać i zrobić selfie z... piłkarzem Chile!

Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
Liseth z Rio
fot. Liseth van der Biest Gomez
1 / 22

BLOGEIROS - blogi prosto z Brazylii!

Chodzę na Copanabanę prawie codziennie, energia ludzi, którzy tam są jest po prostu zaraźliwa! Mój ostatni spacer po najsłynniejszej plaży świata zakończył się zwiedzaniem "Forte de Leme", skąd widok jest po prostu niesamowity.

W drodze do fortecy znalazłam coś w rodzaju "galerii niedźwiedzi". Wiem, wiem, to brzmi jak jakieś szaleństwo, ale rząd Niemiec wysłał do Rio niedźwiadki, które symbolizują... każdy kraj świata. Mówię Wam, to jest po prostu piękne! Czułam się jak dzieciak oglądając te wszystkie niedźwiadki, są takie kolorowe i oryginalne. Chciałabym zabrać jednego do domu, ale obawiam się, że miałabym spory problem z moim bagażem w samolocie :D

Teraz czas na najważniejszą część, mecz Chile - Hiszpania! Stadion oszalał, czerwony tłum najechał Maracanę! Na trybunach zdecydowanie przeważali kibice Chile, którzy byli bardzo energiczni, głośno śpiewali, dopingowali swoich piłkarzy, a że obie grupy kibiców mówiły po hiszpańsku, wszystko rozumiałam.

Mecz był bardzo dużym zaskoczeniem dla wszystkich, ale Chilijczycy byli po prostu zachwyceni. Radość kibiców tej drużyny była ogromna, grupa fanów z Chile wdarła się nawet na stadion, o czym było bardzo głośno. Byłam wtedy na stadionie, ale nie widziałam całego zajścia, mogę tylko powiedzieć, że komentarze ze strony ochrony o tym zdarzeniu były bardzo złe.

Po meczu wydarzyło się coś naprawdę zabawnego. Musiałam odprowadzić starszego mężczyznę do punktu informacyjnego, ponieważ był wystraszony, że się zgubił, a następnie chciałam wracać do domu na wieś. Po chwili zorientowałam się jednak, że... chodzę dookoła stadionu. Po kilku minutach dotarłam do miejsca, gdzie stały autokary Hiszpanii i Chile, które czekały na oba zespoły. Pierwsza myśl - OMG! Muszę tutaj zostać! Zauważyłam chilijskiego piłkarza, Gonzalo Jarę, który dyskutował z jedną z kobiet pracujących w ochronie. Widziałam, że ona nie mogła go zrozumieć, więc zaproponowałam swoją pomoc. Okazało się, że Gonzalo próbował dostać się na boisko, żeby móc zobaczyć się ze swoją rodziną. Powiedziałam, że pomogę mu i zaprowadzę, więc razem udaliśmy się w tamtym kierunku. Po drodze rozmawialiśmy o meczu i kilku innych sprawach, pytał skąd jestem i co tutaj robię.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że jego rodziny tam nie ma, więc wróciliśmy do autokarów. Oczywiście nie obyło się bez selfie, które będzie dla mnie kapitalną pamiątką. Po chwili pojawił się jednak pracownik FIFA, który powiedział mi, że nie wolno mi przebywać w tej części stadionu. Niechętnie pożegnałam się z Gonzalo, życzyłam powodzenia i wróciłam do domu. To było niesamowite!

Czytaj blog Liseth z Rio!


Polecamy