Liseth z Rio: Francuz, Ekwadorczyk, dwa bratanki. A dziś Kolumbia - Urugwaj! BOM JOGO! (6)
Cześć Wam, to znowu ja. Ostatnie dni były mega fajne, ale również stresujące. Ale pogadajmy o tym co najfajniejsze: o piłce!
Belgia - Rosja
Dzień przed meczem Belgia - Rosja organizatorzy mieli pełno obaw o bezpieczeństwo po tym jak do centrum medialnego wtargnęli kibice Chile. Teraz ochroniarzy jest tu o wiele więcej. Oprócz tego na baczność postawiona została także gwardia narodowa.
Mecz był niesamowity. Na stadionie zdecydowanie przeważali Belgowie - śpiewali od samego początku i malowali twarze innych na złoto, czarno i czerwono. Oprócz tego na obiekcie były tysiące flag - autentycznie. Szkoda, że strzelili tylko jednego gola. Rosjan też było sporo, ale nie wyróżniali się tak jak Belgowie, nie byli tacy żywiołowi. A Belgowie? Bardzo przyjaźni. Chcieli się z nami, wolontariuszami, wymienić koszulkami, ale niestety nie pozwolono nam na taką wymianę :D
Francja - Ekwador
Następnym meczem na Maracanie było ostatnie spotkanie w grupie F - mecz Francja - Ekwador. Świetne spotkanie, ale bez goli. Momentami jednak było niesamowicie. Byłam na trybunie, kiedy kibice Francji śpiewali "Marsyliankę". To było bezcenne doświadczenie! Ponadto kibice Les Bleus mieli fenomenalne stroje - czapki napoleońskie, berety, flagi. Allez Les Bleus! - w kółko i w kółko :D
Ale Ekwadorczycy nie byli gorsi od Francuzów. Śpiewali: "vamosssss Ecuatorianos, esta noche tenemos que ganar" (dalej Ekwadorczycy, dzisiaj musimy wygrać). Nie przestawali przez cały mecz. Nawet sobie z nimi pogadałam. Odpadli z turnieju, ale chyba aż tak bardzo się tym nie przejęli. Nawet po meczu mieli dobre humory. Po spotkaniu kibice obu drużyn nawet się nawzajem ściskali! Robili sobie wspólne zdjęcia, wymienili się koszulkami, fenomenalna sprawa. Mega śmiesznie było jak Francuzi próbowali mówić po hiszpańsku, a Ekwadorczycy po francusku :D
FIFA Fan Fest
Jeśli jesteś w Rio, po prostu musisz iść do Fifa Fan Fest, nie ma innej opcji. Tam są dosłownie wszyscy - ludzie absolutnie z całego świata. Strefa znajduje się na Copacabanie, bardzo łatwo się tam dostać. Wszędzie pełno stoisk z jedzeniem, napojami i grami. Cały czas gra muzyka. Ma się wrażenie, że impreza toczy się tu 24 godziny na dobę. A podczas meczów jest tu całkowite szaleństwo. A wolontariusze, tacy jak ja, przychodzą tu spróbować potańczyć sambę! :D
A dwa dni temu w fanfeście wydarzyło się coś niespodziewanego - odwiedził nas... Ronaldo! Ten brazylijski :D Fajnie z jego strony. Życzył wszystkim dobrej zabawy, a grającym drużynom powodzenia :)
Wkrótce napiszę znów. Dzisiaj Kolumbia - Urugwaj! BOM JOGO!