Lechia Gdańsk strzeliła w Gliwicach trzy gole, ale wraca tylko z jednym punktem. Nie wygrała meczu, choć prowadziła już 3:1
Lechia Gdańsk pokazała się w Gliwicach z dobrej strony w ofensywie. Strzeliła trzy gole, a to okazało się zbyt mało, aby wygrać spotkanie z Piastem w rozgrywkach PKO Ekstraklasy. Biało-Zieloni mają czego żałować, gdyż prowadzili w drugiej połowie już 3:1. Nie potrafili jednak utrzymać tej przewagi, a błędy w defensywie okazały się na tyle kosztowne, że spotkanie zakończyło się remisem 3:3.
Niepokój mogła budzić seria Lechii. Drużyna z Gdańska nie wygrała żadnego z czterech ostatnich meczów w PKO Ekstraklasie i zdobyła w nich tylko jeden punkt. W międzyczasie była też porażka w rzutach karnych z drugoligową Pogonią Grodzisk Mazowiecki w Pucharze Polski. Nic dziwnego, że Biało-Zieloni na dłużej wylądowali w strefie spadkowej, ale też przyjechali do Gliwic, aby wreszcie przełamać złą passę.
[polecany]26899185[/polecany]
Zanim jednak piłkarze zaczęli walkę o ligowe punkty była minuta ciszy poświęcona młodym kibicom Lechii, którzy zginęli w karambolu samochodowym w Borkowie po spotkaniu z Legią Warszawa. Piłkarze obu drużyn, sędziowie i kibice Lechii wypuścili w powietrze symboliczne białe baloniki, była minuta ciszy, a zawodnicy Lechii zagrali w czarnych opaskach na ramionach. Fani Piasta przez kwadrans wstrzymali się z dopingiem, a kibice z Gdańska przez całą pierwszą połowę i jednocześnie ustawili się w sektorze na kształt krzyża.
Mecz w Gliwicach zaczął się idealnie dla podopiecznych trenera Szymona Grabowskiego. Już w 3. minucie w polu karnym sfaulowany został Camilo Mena. Do piłki podszedł właśnie Kolumbijczyk i dał prowadzenie Lechii strzelając trzeciego gola w tym sezonie.
Piast przejął inicjatywę i zdecydowanie dłużej utrzymywał się przy piłce. Biało-Zieloni mając w pamięci problemy w grze defensywnej skupili się przede wszystkim na tym, aby nie stracić gola. Gospodarze atakowali, ale defensywa Lechii funkcjonowała na tyle dobrze, że nie dochodzili do czystych sytuacji bramkowych. Za Bujara Pllanę zagrał Andrei Chindris i spisywał się poprawnie. Niestety, tuż przed końcem pierwszej połowy szereg błędów w zespole z Gdańska doprowadził Jorge Felixa do sytuacji strzeleckiej, a ten zdobył wyrównującego gola.
W drugiej połowie emocji było jeszcze więcej. Początek tej części gry należał zdecydowanie do Lechii. Już pierwsza akcja zakończyła się podaniem Meny w pole karne, a w sytuacji sam na sam z Frantiskiem Plachem do siatki trafił Bohdan Wjunnyk. Ukrainiec ucałował czarną opaskę i uniósł ją w kierunku nieba. Mena za chwilę miał kapitalną okazję wychodząc z kontrą sam z własnej połowy. Szybko pognał za akcją Maksym Chłań, który czekał tylko na podanie od Kolumbijczyka. Niestety, Menę pociągnął mięsień dwugłowy i ledwo dobiegł z piłką strzelając w bramkarza Piasta. Za chwilę kontuzjowany Camilo musiał opuścić boisko. Lechia poszła za ciosem i pięknego gola zdobył wprowadzony na boisko Louis D’Arrigo. Wreszcie drużyna dostała konkretny impuls od piłkarza wchodzącego z ławki rezerwowych.
CZYTAJ TAKŻE: Oto najdrożsi piłkarze Lechii Gdańsk. Kto jest aktualnie liderem rankingu? TOP 23
Dwa gole przewagi nie wystarczyły. Znowu dały znać o sobie błędy w grze defensywnej i Piast doprowadził do wyrównania. Lechia wreszcie nie przegrała meczu ligowego, ale drużyna może odczuwać niedosyt, bo mogła z Gliwic śmiało wywieźć komplet punktów.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!;nf