menu

Legioniści z zakazem, ale i tak pojechali do Dortmundu

22 listopada 2016, 20:18 | Tomasz Dębek, Dortmund

Nawet zakaz wyjazdowy nie zniechęcił kibiców Legii do wyjazdu na mecz z Borussią. We wtorek na mieście i pod Signal Iduna Park można było spotkać wielu Polaków.

W Warszawie kibice Legii zaatakowali sektor Borussii
fot. brak
Kibice Legii na meczu z Borussią
fot. Martin Meissner
1 / 2

Polak potrafi. Pomimo zakazu wyjazdowego dla zorganizowanej grupy kibiców Legii we wtorek w Dortmundzie bardzo często można było się natknąć na rozmawiających po polsku i noszących czerwono-biało--zielone barwy.

- Jest pewna histeria związana z tym, jak zachowywali się kibice Legii na poprzednich meczach. Przyjechałem tu z kolegami. Kupiliśmy bilety na mecz, ale mimo to są pewne obawy co do tego, czy wpuszczą nas na trybuny. Liczymy jednak na to, że będzie dobrze - mówi nam Norbert, kibic z Warszawy, którego spotkaliśmy pod Signal Iduna Park.

- Stadion jest imponujący, sklep z pamiątkami też. Każdy chce zobaczyć słynną „żółtą ścianę”, sektor ultrasów Borussii. Mamy bilety dokładnie naprzeciwko tej trybuny. Legia też jest znana w świecie kibicowskim. Dlatego liczę na to, że pozytywnie zaskoczy mnie doping kibiców gospodarzy, ale nie będzie wielkiego „WOW”. Liczymy na fajny mecz i pozytywne emocje - dodaje.

W niemieckich mediach nie było histerii związanej z przyjazdem, mimo zakazu, kibiców Legii. Wtorkowy „Bild” w krótkiej wzmiance poinformował, że spotkanie odbędzie się bez kibiców gości, którzy rozrabiali już w pierwszym spotkaniu, za co ukarała ich UEFA. Zamknięta miała być też trybuna północno-wschodnia, przez co spotkanie zobaczy maksymalnie 55 tys. widzów.

Część kibiców Legii ukrywała swoje barwy przez zakupienie okolicznościowego, łączonego szalika Borussii i Legii z wyhaftowaną datą meczu. Kilka godzin przed meczem w centrum Dortmundu można było jednak spotkać też kibiców w barwach warszawskiego klubu, bez żółto-czarnych dodatków. Zachowywali się spokojnie, przedmeczowe „zgrupowanie” rozpoczynali od obowiązkowego wursta i piwa.

- Wiemy sporo o kibicach Legii, zaatakowali nasz sektor w Warszawie. Ja nie byłem na tym wyjeździe, ale słyszałem od kolegi o gazie łzawiącym, który wypełnił naszą trybunę. To chore. Ale nie wydaje mi się, żeby ci sami ludzie mogli kupić bilet na mecz w Dortmundzie. Albo przyjeżdżali tu szukać wrażeń bez biletu. Nie obawiamy się zagrożenia ze strony polskich fanów - mówi nam Felix, kibic z Dortmundu.

Dla fanów Borussii kibice rywalizujących klubów siedzący na ich sektorach nie są czymś nowym. W sobotę, podczas hitowego meczu Bundesligi z Bayernem Monachium, na trybunach pośród żółto--czarnego morza było wiele czerwono-białych wysepek. Widzieliśmy nawet osoby idące razem na mecz, z których jedna nosiła koszulkę Bayernu, a druga Borussii. A obyło się bez żadnych awantur czy przepychanek. Fani rywalizujących drużyn pozostawali co najwyżej przy słownych szpileczkach.

- Może kochamy inne kluby, ale jesteśmy takimi samymi ludźmi. Piłka nas łączy, a nie dzieli. Dlatego nie rozumiem, dlaczego miałbym mieć problem z tym, że na naszych sektorach siedzą fani Bayernu. Tym bardziej że jest ich naprawdę niewielu. Na sektor ultrasów oczywiście by nie weszli, ale kto zabroni im oglądać mecz na trybunach wśród rodzin i bardziej wyważonych kibiców? Przecież kupili bilet - tłumaczy nam Felix.

Mamy nadzieję, że legioniści dobrze wkomponują się w niemiecką kulturę kibicowania i po meczu z Borussią nie usłyszymy o kolejnych skandalach z ich udziałem.


Polecamy