Aleksandar Prijović: Wolę przegrać 4:8 niż 0:6
Gra była bardzo otwarta, padło wiele bramek. Powinniśmy skupić się na pozytywach - strzeliliśmy Borussii aż cztery gole. Niewielu zespołom udaje się taka sztuka. Został się nam ostatni mecz w Lidze Mistrzów, ze Sportingiem. Jeśli wygramy, awansujemy do Ligi Europy. Wszystko jest w naszych rękach. Nie mamy przecież nic do stracenia - zapowiada po wtorkowym meczu z Borussią Dortmund (4:8) strzelec dwóch bramek dla Legii, Aleksandar Prijović.
fot. Martin Meissner
Jesteście zadowoleni po takim meczu jak ten z Borussią?
Przegraliśmy, więc nie możemy być szczęśliwi z wyniku. Ale w porównaniu do pierwszego meczu w Warszawie było całkiem dobrze. A rezultat wygląda lepiej. Taka jest moja opinia. Wolę stracić osiem bramek, ale strzelić cztery, niż przegrać 0:6.
Jak ocenia Pan to spotkanie w waszym wykonaniu?
Gra była bardzo otwarta, padło wiele bramek. Powinniśmy skupić się na pozytywach - strzeliliśmy Borussii aż cztery gole, niewielu zespołom udaje się taka sztuka. Został się nam ostatni mecz, ze Sportingiem przy Łazienkowskiej. Jeśli wygramy, awansujemy z trzeciego miejsca do Ligi Europy. Chcemy osiągnąć dobry wynik, wszystko jest w naszych rękach. Nie mamy przecież nic do stracenia. O tym, jak pokonać Sporting, będzie myślał trener. My skupiamy się na robieniu kolejnych kroków w drodze do mistrzostwa Polski. Najbliższy zrobimy w meczu ze Śląskiem.
Trener Magiera miał do was pretensje o łatwo tracone bramki?
Kiedy traci się pięć goli w pierwszej połowie, każdy wie, że coś jest nie tak. Druga połowa była lepsza, ale też miałem wrażenie, że tracimy gole, jakby to był trening, a nie mecz Ligi Mistrzów. Popełniliśmy wiele błędów w obronie, kilka skończyło się stratą bramki. Oczywiście, piłkarze Borussii mają ogromną jakość, którą dziś pokazali. Ale musimy pracować nad takimi sytuacjami, żeby nie tracić już bramek w tak łatwych sytuacjach.
Jaki był wasz pomysł na strzelenie Borussii goli?
Plan był taki, żeby grać piłki na mnie. Często podania były jednak adresowane do innych zawodników. Rywale przechwytywali piłkę, wyprowadzali kontratak i strzelali nam gola. W Borussii grają znakomici zawodnicy, idealnie podawali i poruszali się w grze z kontry. Musimy znaleźć sposób na to, by następnym razem powstrzymać takie akcje.
Występem w Dortmundzie zbliżył się Pan do regularnej gry w pierwszym składzie?
Myślę, że moje miejsce jest w podstawowym składzie. W każdym meczu. Każdy piłkarz tak uważa. Ale to nie ja o tym decyduję. Robię swoje na boisku, staram się wykorzystywać każdą szansę od trenera.
Strzelił Pan dwa gole, było też bardzo blisko trzeciego, zabrakło centymetrów.
To był dla mnie bardzo smutny moment. Gdybym strzelił gola, zrobiłoby się 3:3 i mecz wyglądałby pewnie inaczej. Muszę zobaczyć tę sytuację jeszcze raz. Czułem, że powinienem podcinać piłkę. Podcinka była niezła, ale pechowo trafiłem w poprzeczkę. Jestem bardzo rozczarowany z tego powodu.
Szkoda zmarnowanej szansy na hat tricka w Lidze Mistrzów?
Może uda mi się następnym razem.