Piłkarze Bruk-Betu są skuteczni. Czy będą tacy także w meczu z liderem ekstraklasy?
Ekstraklasa piłkarska. Marcin Manelski w niedzielę będzie kibicował Jagiellonii Białystok, a nie Bruk-Betowi Termalice Niecieczy.
fot. Fot. GRZEGORZ GOLEC
W najbliższą niedzielę, 16 października (godz. 15.30) na stadionie w Niecieczy drużyna Bruk-Betu Termaliki zmierzy się z liderem, Jagiellonią Białystok. Będzie to prawdziwy mecz na szczycie, gdyż zespoły z Białegostoku i Niecieczy po 11. kolejce mają na koncie po 23 punkty i zajmują odpowiednio pierwsze i drugie miejsce.
- Niedzielny mecz powinien być bardzo ciekawy i emocjonujący, obie drużyny znakomicie spisują się w tym sezonie, dlatego nieprzypadkowo zajmują dwa czołowe miejsca w tabeli ekstraklasy - podkreśla Marcin Manelski, obecny szkoleniowiec Okocimskiego Brzesko, który pochodzi z Białegostoku, natomiast w przeszłości przez jedenaście sezonów był zawodnikiem Jagiellonii. - Przyznam szczerze, że cały czas kibicuję Jagiellonii i śledzę na bieżąco jej występy w ekstraklasie. Może kogoś zaskoczę, ale mimo że mieszkam teraz w regionie tarnowskim, to w niedzielnym meczu będę kibicował drużynie z Białegostoku, która jest bardzo bliska mojemu sercu - podkreśla trener.
Zespół Jagiellonii swoją postawą w tym sezonie zaskakuje wielu fachowców. Mało kto bowiem spodziewał się, że drużyna z Podlasia będzie tak skuteczna. Białostoczanie w ekstraklasie przegrali na razie tylko dwa mecze (oba po 0:1 - z Wisłą Płock i Lechią Gdańsk).
- Mam dobry kontakt z przyjaciółmi z Białegostoku, którzy potwierdzają, że z roku na rok jest tam coraz lepszy klimat dla futbolu - opowiada Manelski. - Jagiellonia grała już w europejskich pucharach, teraz kolejnym celem tej drużyny jest zdobycie tytułu mistrza Polski. W tym sezonie wszystko układa się po myśli białostoczan. Trener Michał Probierz, posiadający niesamowitą charyzmę, stworzył solidny zespół, w którym bardzo podobają mi się szczególnie Przemysław Frankowski i Litwin Fedor Czernych. Na uwagę zasługuje ofensywna gra ekipy z Białegostoku, która musi się podobać nawet najbardziej wybrednym znawcom futbolu. Trzymam kciuki za Jagiellonię i życzę jej jak najlepiej. Trochę zaniepokoiły mnie dwa ostatnie mecze z Pogonią Szczecin, o Puchar Polski, przegrany 1:4 oraz ligowy, zakończony bezbramkowym remisem. Mam jednak nadzieję, że były to jedynie wypadki przy pracy - stwierdził były gracz Jagiellonii.
W niedzielę Manelski nie odbiera także szans drużynie „Słoników”, która w tym sezonie jest prawdziwym objawieniem w ekstraklasie. - Trener Czesław Michniewicz wyciska ze swoich zawodników tyle, ile się tylko da - przyznaje opiekun „Piwoszy”. - Niecieczanie nie grają może ładnie dla oka, ale są niesamowicie skuteczni, a to w futbolu jest najważniejsze. Obserwując grę „Słoników”, wydaje mi się, że do końca sezonu powinni plasować się w ścisłej czołówce tabeli. Największym niebezpieczeństwem jest bardzo spłaszczona tabela. W takiej sytuacji wystarczy przegrać trzy mecze z rzędu i można wylądować w jej środku. Nie życzę tego ani niecieczanom, ani tym bardziej Jagiellonii.