Kadra trenera Franciszka Smudy jest jak stadion - prawie gotowa
Na sto dni przed Euro 2012 nasza kadra wygląda mniej więcej tak jak Stadion Narodowy. To znaczy niby jest gotowa, ale bez przerwy wyłażą jakieś niedoróbki.
Czytaj relację z otwarcia Stadionu Narodowego od kuchni: Na arenie za dwa miliardy jeszcze sporo fuszerki
Pierwsza: nie mamy napastników. To znaczy mamy jednego, ale akurat nie mógł zagrać z powodu kontuzji. Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego nasza gra w ofensywie wygląda marnie. Zwłaszcza, gdy słabiej niż zwykle spisuje się Jakub Błaszczykowski. W środę nasz kapitan miał tylko przebłyski, podobnie jak ustawiony na drugiej flance Maciej Rybus.
Swoje szanse na grę podczas Euro pogrzebał już chyba definitywnie Ireneusz Jeleń. Trzeba to powiedzieć wprost - w takiej dyspozycji nie ma prawa się w niej znaleźć. Nie dość, że napastnik Lille stracił szybkość, to jeszcze widać po nim brak ogrania. Takie sytuacje, jak ta z 44. minuty, gdy po nieporozumieniu portugalskich obrońców znalazł się nagle sam na sam z bramkarzem kiedyś wykorzystywał z zamkniętymi oczami. Mógł być bohaterem, a tak jeszcze bardziej się pogrążył.
Starał się jak mógł Ludovic Obraniak, któremu wyraźnie dobrze zrobiła zamiana ławki rezerwowych w Lille na pierwszą jedenastkę Bordeaux. To on był naszym najbardziej kreatywnym piłkarzem. Walczył, rozgrywał, mógł nawet strzelić gola. To wszystko jednak mało. Przynajmniej jeśli się marzy o dobrym wyniku podczas mistrzostw Europy. Gdzie - co warto podkreślić - zmierzymy się z drużynami może słabszymi piłkarsko, ale na pewno o wiele bardziej umotywowanymi, niż wczoraj Portugalia.
- Dla nas nie ma różnicy między meczami towarzyskimi i tymi o punkty - zapewniał dzień przed meczem trener Portugalczyków Paulo Bento. Patrząc jednak na uśmiechniętego od ucha do ucha w trakcie grania hymnów Cristiano Ronaldo można było jednak mieć wątpliwości czy na pewno jego piłkarze myślą podobnie. I faktycznie - przebieg meczu potwierdził, że portugalskim gwiazdom biegać się chce tylko tyle, żeby nikt nie oskarżył ich o pozorowanie gry. Najwięcej ochoty miał do niej Nani. Być może dlatego, że w przeciwieństwie do kolegów nie czekają go ani mecze w Lidze Mistrzów (jego Manchester United już z niej odpadł), ani szlagier rodzimej ligi Benfica Lizbona - FC Porto (w piątek), którym żyje dosłownie cały kraj.
Chwilami jednak przyspieszali i wtedy pod bramką Wojciecha Szczęsnego robiło się gorąco. Na szczęście nasz golkiper jak zwykle stanął na wysokości zadania, broniąc strzały Naniego i Ronaldo. Nie można jednak liczyć, że na Euro Szczęsny wszystko nam wybroni. Z graczy odpowiedzialnych za destrukcję zdecydowanie na plus można ocenić tylko Dariusza Dudkę. Reszta - tak jak Błaszczykowski - miała przebłyski.
Kolejna kwestia to stałe fragmenty gry. Te w wykonaniu Polaków można podsumować jednym słowem - dramat.
Zobacz mnóstwo zdjęć z otwarcia Stadionu Narodowego!
Czytaj również: