menu

Kadra trenera Franciszka Smudy jest jak stadion - prawie gotowa

1 marca 2012, 12:01 | Hubert Zdankiewicz/Polska The Times

Na sto dni przed Euro 2012 nasza kadra wygląda mniej więcej tak jak Stadion Narodowy. To znaczy niby jest gotowa, ale bez przerwy wyłażą jakieś niedoróbki.

Czytaj relację z otwarcia Stadionu Narodowego od kuchni: Na arenie za dwa miliardy jeszcze sporo fuszerki

Pierwsza: nie mamy napastników. To znaczy mamy jednego, ale akurat nie mógł zagrać z powodu kontuzji. Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego nasza gra w ofensywie wygląda marnie. Zwłaszcza, gdy słabiej niż zwykle spisuje się Jakub Błaszczykowski. W środę nasz kapitan miał tylko przebłyski, podobnie jak ustawiony na drugiej flance Maciej Rybus.

Swoje szanse na grę podczas Euro pogrzebał już chyba definitywnie Ireneusz Jeleń. Trzeba to powiedzieć wprost - w takiej dyspozycji nie ma prawa się w niej znaleźć. Nie dość, że napastnik Lille stracił szybkość, to jeszcze widać po nim brak ogrania. Takie sytuacje, jak ta z 44. minuty, gdy po nieporozumieniu portugalskich obrońców znalazł się nagle sam na sam z bramkarzem kiedyś wykorzystywał z zamkniętymi oczami. Mógł być bohaterem, a tak jeszcze bardziej się pogrążył.

Starał się jak mógł Ludovic Obraniak, któremu wyraźnie dobrze zrobiła zamiana ławki rezerwowych w Lille na pierwszą jedenastkę Bordeaux. To on był naszym najbardziej kreatywnym piłkarzem. Walczył, rozgrywał, mógł nawet strzelić gola. To wszystko jednak mało. Przynajmniej jeśli się marzy o dobrym wyniku podczas mistrzostw Europy. Gdzie - co warto podkreślić - zmierzymy się z drużynami może słabszymi piłkarsko, ale na pewno o wiele bardziej umotywowanymi, niż wczoraj Portugalia.

- Dla nas nie ma różnicy między meczami towarzyskimi i tymi o punkty - zapewniał dzień przed meczem trener Portugalczyków Paulo Bento. Patrząc jednak na uśmiechniętego od ucha do ucha w trakcie grania hymnów Cristiano Ronaldo można było jednak mieć wątpliwości czy na pewno jego piłkarze myślą podobnie. I faktycznie - przebieg meczu potwierdził, że portugalskim gwiazdom biegać się chce tylko tyle, żeby nikt nie oskarżył ich o pozorowanie gry. Najwięcej ochoty miał do niej Nani. Być może dlatego, że w przeciwieństwie do kolegów nie czekają go ani mecze w Lidze Mistrzów (jego Manchester United już z niej odpadł), ani szlagier rodzimej ligi Benfica Lizbona - FC Porto (w piątek), którym żyje dosłownie cały kraj.

Chwilami jednak przyspieszali i wtedy pod bramką Wojciecha Szczęsnego robiło się gorąco. Na szczęście nasz golkiper jak zwykle stanął na wysokości zadania, broniąc strzały Naniego i Ronaldo. Nie można jednak liczyć, że na Euro Szczęsny wszystko nam wybroni. Z graczy odpowiedzialnych za destrukcję zdecydowanie na plus można ocenić tylko Dariusza Dudkę. Reszta - tak jak Błaszczykowski - miała przebłyski.

Kolejna kwestia to stałe fragmenty gry. Te w wykonaniu Polaków można podsumować jednym słowem - dramat.

Polska The Times

Zobacz mnóstwo zdjęć z otwarcia Stadionu Narodowego!

Czytaj również:


Polecamy