menu

Na arenie za dwa miliardy jeszcze sporo fuszerki

1 marca 2012, 11:35 | Maciej Stolarczyk/Polska The Times

Sto dni przed Euro 2012 Stadion Narodowy jest prawie gotowy na mecz otwarcia - to główny wniosek z wczorajszej sportowej inauguracji naszej największej areny na turniej. A jak wiadomo, prawie robi wielką różnicę…

100 dni do Euro 2012 - kompleksowy raport z przygotowań w serwisie Ekstraklasa.net

Większość kibiców była zadowolona. Kilka podstawowych warunków zostało spełnionych. Przyzwoicie zadziałał plan komunikacyjny. Autobusy i tramwaje kursowały często i nie były przepełnione, a na okolicznych ulicach udało się uniknąć większych korków. Podziałały apele, by zostawić auta w domach.
- Pierwszy raz od 20 lat jadę tramwajem. Ale mówili, że tak będzie wygodniej niż samochodem, więc zostawiłem go na parkingu przy pętli - mówił elegancko ubrany pan z nowiutkim, biało-czerwonym szalikiem na szyi, któremu towarzyszyła równie elegancka małżonka.

Już na stadionie kibice mogli posilić się przyzwoitym cateringiem. Skorzystać z licznych, nowiutkich toalet. Przejść szerokimi ciągami komunikacyjnymi, unikając zatorów. Nic dziwnego, że w takich warunkach fani byli pozytywnie nastawieni do meczu.

- Uwaga, mam do przekazania komunikat od naszych piłkarzy. Proszą, by na trybunach nie używać trąbek. Trąbki są dobre na skoczni narciarskiej, a na stadionie używamy gardeł do krzyczenia i rąk do klaskania - powiedział przed meczem spiker. I kibice posłuchali. Powitali Portugalczyków brawami, a biało-czerwonych dopingowali nie gorzej niż na meczach ligowych. Momentami hałas z wypełnionych 55-tysiącami widzów trybun naprawdę był ogłuszający.

Polscy organizatorzy Euro mówili, że mecz z Portugalią będzie dla nich jedynym prawdziwym testem Stadionu Narodowego. Sprawdzano wszystkie systemy, także te wykrywające ataki terrorystyczne. Pod trybuną prasową dało się zauważyć dziwną aparaturę, przypominającą teleskop.
- Mierzymy, czy ktoś nie rozpyla bakterii - wyjaśnił nam inżynier z Wojskowej Akademii Technicznej. - Byliśmy na wszystkich meczach Polaków. W Poznaniu, Gdańsku, Wrocławiu. Sprawdzamy, czy nie występuje zagrożenie biologiczne. Wąglik, bakterie coli - wykryjemy wszystko. To nasza polska technologia, opracowana przez wojskowych naukowców. Tych urządzeń nie kupi się w sklepie, to kosztowny sprzęt, nad którym pracowaliśmy latami. Na meczach ligowych nie ma potrzeby stosowania takiego monitoringu, bo terroryści na takim ataku nie zyskaliby rozgłosu. Działamy ściśle na potrzeby Euro 2012. Mogę uspokoić, że jak do tej pory na żadnym spotkaniu nie wykryliśmy choćby śladu groźnych bakterii.

Niestety, na stadionie za dwa miliardy złotych nie wszystko było dopracowane. Sto dni przed Euro 2012 nie udało się zapewnić tak podstawowej funkcji, jak znośnych warunków pracy dla mediów. Trybuna prasowa ustawiona jest pod samym dachem, skąd widoczność jest mocno ograniczona. - To najwyższa trybuna prasowa na świecie - kręcili głową nawet najstarsi dziennikarscy wyjadacze.

Ale widoczność to pół biedy. Gorzej, że każdy dziennikarz miał na trybunie tyle miejsca, co w autobusie w godzinach szczytu. Rozłożenie się z laptopem wymagało niemal gimnastycznej zręczności. Gdyby na meczu zaszła potrzeba ewakuacji, ludzie mediów z dużym prawdopodobieństwem stratowaliby się w bardzo wąskich przejściach. Rodzi się pytanie, co na to straż pożarna?

Najgorszy był jednak słynny brak łączności. Okazuje się, że są z tym problemy nie tylko w podziemnym garażu, ale nawet na koronie stadionu. Nie działało wifi, internet komórkowy, momentami był nawet problem z wysłaniem SMS-a . Krótko mówiąc - w tym względzie prowizorka, amatorka, fuszerka do bezwarunkowej poprawy. Mamy na to 99 dni...

Polska The Times

Zobacz mnóstwo zdjęć z otwarcia Stadionu Narodowego!

Czytaj również: