Kaczmarek dla Ekstraklasa.net: Utalentowanych piłkarzy trzeba się naszukać. Często są na ulicy
- Przyjdą do nas zawodnicy, co nie grali jeszcze w Ekstraklasie, niektórzy nawet w pierwszej lidze. To może być dla nich duży przeskok, ale talentów trzeba szukać. Do Ekstraklasy nieraz przychodzili zawodnicy z ulicy. Podobno się nie nadawali, a kontrakty podpisywali i nagle wszystkich zaskakiwali. W Polsce talentów trzeba szukać - mówi Marcin Kaczmarek w rozmowie z Ekstraklasa.net.
fot. Grzegorz Wypych Ekstraklasa.net
Widzew oblał ostatni sprawdzian. Wisła Płock zwycięstwo okupiła porażką w PP (ZDJĘCIA)
Z Marcinem Kaczmarkiem, pomocnikiem Widzewa rozmawiamy o przegranym sparingu z Wisłą Płock, inauguracji sezonu z Legią Warszawa, wielkiej rewolucji kadrowej i sprawach wewnątrz szatni.
W czasie przygotowań nie przegrywaliście sparingów, aż tu na sam koniec przyszła porażka z Wisłą Płock i to w jak fatalnym stylu. To nie jest dobry prognostyk na tydzień przed startem ligi.
Może i dobrze, że wreszcie przegraliśmy sparing. Zdarzało się często, że wygrywaliśmy i remisowaliśmy sparingi z dobrymi zespołami, a potem w lidze jest nie było za ciekawie. Zimą, na turnieju Copa del Sol w Hiszpanii dotarliśmy aż do finału, by potem zacząć rundę wiosenną od pięciu meczów bez zwycięstwa. Myślę więc, że taki zimny prysznic trochę nam się przyda, po ostatnich dobrych wynikach. Obnażył wiele mankamentów, nad którymi powinniśmy popracować i trener z pewnością wyciągnie z tego stosowne wnioski.
Po sparingu widać, że do ideału wiele Wam jeszcze brakuje. Na boisku sprawialiście wrażenie bezradnych. Nie mieliście pomysłu na grę. Do pracy wzięliście się dopiero w ostatnim kwadransie. Co się stało?
Myślę, że rywal bardzo chciał nas pokonać, przyłożył się do tego sparingu i zrealizował wszystkie założenia. Jeśli chodzi o nas, to musimy pamiętać, że od początku przygotowań, aż do tej pory testujemy. Zawodnicy bardzo często się zmieniali. Tak naprawdę w optymalnym składzie zagraliśmy tylko dwa, trzy sparingi. Nie jesteśmy więc dostatecznie zgrani. Za często musieliśmy dokonać zmian, ale myślę, że teraz trener zobaczy, jak to wszystko wygląda i będzie wiedział, jak nas poukładać przed ligą w możliwie najszybszym czasie.
Czasu niewiele, a w sobotę mecz z mistrzowską Legią i to na Łazienkowskiej, gdzie notorycznie dostajecie srogi łomot. Da się w ogóle zauważyć jakieś światełko w tunelu przed tym spotkaniem?
Musimy pamiętać, że piłka jest nieprzewidywalna. Niespodzianki są w nią wpisane. Legia może mieć słabszy dzień, tym bardziej, że cztery dni wcześniej czeka ich spotkanie w Lidze Mistrzów z mistrzem Walii, w którym na pewno da z siebie wszystko i zechce się jak najlepiej zaprezentować. Może walijski zespół ją trochę zdenerwuje i wymęczy... Na pewno nie jesteśmy w tym meczu bez szans. Musimy się optymalnie przygotować i dać z siebie maksimum.
Nikt nie ma wątpliwości, że czeka was ostra walka o utrzymanie. To będzie najtrudniejszy sezon dla Widzewa od powrotu do Ekstraklasy?
Prawda jest taka, że Widzew zawsze jest skazywany na pożarcie, a udowadnia zupełnie co innego. Oby tak samo było i w nadchodzących rozgrywkach. Tak czy siak nie możemy ukrywać, że walczymy o utrzymanie i to jest nasz najważniejszy cel. Sytuacja jest taka, a nie inna. Skład mamy jaki mamy. Nie pozostaje nam nic, jak w pełni wykorzystać potencjał i szybko rozwiać wątpliwości. Będzie to jednak bardzo trudne.
Będzie tym ciężej, że straciliście latem m.in. Mariusza Stępińskiego i Łukasza Brozia, czyli dwie najważniejsze postacie ubiegłego sezonu. O miarodajnych następcach ciężko mówić, przynajmniej na papierze. Testujecie na potęgę niezliczoną liczbę zawodników. Czy z tej mąki naprawdę wyjdzie dobry chleb?
Ciężko powiedzieć. Przyjdą do nas zawodnicy, co nie grali jeszcze w Ekstraklasie, za wyjątkiem Hajrapetiana. Niektórzy nawet nie mieli styczności z pierwszą ligą. To może być dla nich duży przeskok... Jednak talentów trzeba szukać. Często jednak zdarzało się, że do Ekstraklasy przychodzili zawodnicy z ulicy, którzy podobno nie nadawali się do gry, a podpisywali kontrakty i nagle wszystkich zaskakiwali dobrą grą. W Polsce trudno jest znaleźć piłkarza, co potrafi grać w piłkę. Trzeba pojeździć, poszukać i tak właśnie jest w Widzewie. Wiadomo jaką mamy sytuację finansową w klubie. Do tego dochodzi jeszcze zakaz transferowy. Z tym wszystkim musimy się liczyć.
Jak Ty postrzegasz kandydatów do gry w Widzewie. Któryś Cie szczególnie zaskoczył?
Nie chciałbym nikogo indywidualnie wyróżniać. Na pewno wszyscy angażują się w każdy trening i sparing. Jest ich bardzo wielu. Jedni nie dają rady i odjeżdżają, to przychodzą nowi, głodni gry, gotowi powalczyć o swoją szansę. Trener przebierał w tym składzie i starał się wyselekcjonować tych najlepszych. Do środy temat, kto zostanie, a kto odejdzie z testowanych powinien być już całkowicie zamknięty. W sobotę przecież mecz ligowy.
Ostatniej rundy nie miałeś za udanej. Nie boisz się czasem o miejsce w składzie?
Zobaczymy, jak będę prezentował się teraz. Wszystko zależy od tego jak będą wchodził w mecz, czy mi się to uda, czy nie. Co do konkurencji o miejsce w składzie, to w każdym zespole jest zdrowa rywalizacja. To jest sport, to jest piłka, gdzie każdy walczy ze sobą.
Ucieszył was powrót Thomasa Phibela?
Czekaliśmy na niego. Jest dla nas bardzo ważnym ogniwem, a jego brak byłby dla nas sporym osłabieniem. To najlepszy obrońca w naszej Ekstraklasie.
Wybaczyliście mu już niesubordynację?
Rozumiemy, że mógł mieć problemy. Jednak to w końcu doświadczony zawodnik, który powinien świecić przykładem dla młodszych piłkarzy. Oni na to wszystko patrzą... Ale cóż, Thomas tak wybrał. Zrobił jak zrobił, ale od trzech dni jest już z nami i wydaje się być coraz bliżej zespołu. Zależy od trenera, jak to poukłada.
Temat finansów wciąż jest aktualny w szatni?
Nie chcę się o tym mówić. Przed nami ważny mecz, rusza sezon, także pieniądze zostawmy z boku.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net