menu

Gryf pożegnał puchar z charakterem. Remis na Łazienkowskiej

20 marca 2012, 22:22 | Tomasz Dębek

Skazywany na pożarcie Gryf Wejherowo pokazał się w meczu z Legią z bardzo dobrej strony, remisując 1:1. Piękna przygoda trzecioligowców z Pucharem Polski dobiegła jednak końca, bo w pierwszym spotkaniu górą byli „Wojskowi” (3:0). W półfinale zagra więc zespół Macieja Skorży.

Legia - Gryf 1:1
Legia - Gryf 1:1
fot. sylwester wojtas

Cieniem szansy na awans zespołu z Kaszub był… walkower za pierwszy mecz. Legia nieprawidłowo wypełniła protokół meczowy, jednak uszło jej to na sucho. Wydział Gier PZPN zdecydował w poniedziałek, że wyniku nie zmieni. Abstrahując od słuszności tej decyzji, walkower na pewno pozytywnie wpłynąłby na widowisko w rewanżu. Stało się inaczej, przez co chyba tylko podopieczni Grzegorza Nicińskiego wierzyli w odrobienie trzybramkowej straty przy Łazienkowskiej.

Legia co prawda zagrała w dość rezerwowym składzie, ale i tak była zdecydowanym faworytem dzisiejszego spotkania. W miejsce nieobecnych (pauzującego za kartki Artura Jędrzejczyka, lekko kontuzjowanych Inakiego Astiza i Michala Hubnika czy zawodników, którym trener Skorża po prostu dał odpocząć) zagrali inni, wcale nie gorsi. Piłkarze Gryfa przed meczem podkreślali, że będzie to przygoda ich życia. Celem sportowym było dla nich strzelenie gola. Jak się okazało, nie było to marzenie ściętej głowy.

Gospodarze od początku grali na luzie, starając się wypunktować przeciwnika. Ofensywny kwartet Ljuboja – Radović – Blanco – Novo nie miał dużych problemów z przedostawaniem się w okolice pola karnego Gryfa. Trzecioligowcy bronili się twardo (czasem nawet dziewięcioma zawodnikami), ale bramkarz gości Adam Duda i tak nie mógł narzekać na nudę. Za to Wojciech Skaba w pierwszej części gry rzucił się chyba tylko raz – po strzale Fidziukiewicza.

Gryf może nie brylował w ataku, ale bronił się skutecznie, przez co w pierwszej połowie żadna bramka nie padła. Spora w tym zasługa wspomnianego Dudy, który dobrze spisywał się przy strzałach Radovicia i Ljuboi. Raz dopisało mu szczęście, kiedy serbski napastnik trafił w słupek. Legia grała aż za spokojnie, co nie wpłynęło pozytywnie na piłkarski spektakl. „Przy tym meczu derby to było widowisko” – ten komentarz najlepiej podsumowuje wydarzenia na boisku.

Początek drugiej połowy również nie porwał. Gra nadal toczyła się na połowie Gryfa, lecz niewiele z tego wynikało. Po kilku minutach powinno być 1:0, ale w doskonałej sytuacji nad poprzeczką uderzył Janusz Gol. Piłkę wyłożył mu Żyro, który w przerwie zmienił Ljuboję. Chwilę później strzelał Vrdoljak, jednak z linii bramkowej wybił piłkę jeden z obrońców.

Impas został przełamany w 65. minucie. Niespodziewanie, na prowadzenie wyszli goście. W zamieszaniu pod bramką Legii najwięcej przytomności zachował Tomasz Kotwica, który z 12 skierował piłkę do siatki. Strata gola nie podziałała na Legionistów mobilizująco. Chwilę później mogło być 0:2, lecz Skaba wspaniale obronił w sytuacji sam na sam z Fidziukiewiczem.

Legia starała się wyrównać, ale bez efektu. Strzały podopiecznych Macieja Skorży albo mijały bramkę, albo padały łupem dobrze dysponowanego Dudy. „Popisy” piłkarzy dały się we znaki warszawskiej publiczności, która nieudane zagrania kwitowała gwizdami. Nic dziwnego, momentami ich ulubieńcy grali po prostu żenująco.

Liderowi Ekstraklasy udało się uniknąć kompromitacji i przynajmniej zremisować. W doliczonym czasie gry wyrównał Żyro. Piłka zmieniła tor lotu po rykoszecie i przelobowała bezradnego Dudę. Nie zmienia to jednak faktu, że Legia będzie chciała jak najszybciej zapomnieć o meczu z Gryfem. Tuż po końcowym gwizdku warszawska publiczność podsumowała grę „Wojskowych” gwizdami. Może taki zimny prysznic przyda się zespołowi Macieja Skorży? Czy terapia szokowa przyniesie efekt? Zobaczymy już w sobotę, wtedy Legia gra u siebie z GKS Bełchatów.

Legia Warszawa - Gryf Wejherowo 1:1 - czytaj zapis naszej relacji na żywo!

Gole: Żyro 90' - Kotwica 66'

Zobacz też:


Polecamy