menu

Trener Ruchu Chorzów Juan Ramon Rocha: Wiosną nie będziemy się bać

1 marca 2018, 10:03 | Joanna Sobczykiewicz

Juan Ramon Rocha, trener Ruchu, mówi jak będą grali Niebiescy w rundzie wiosennej. Ocenia zimowe nabytki chorzowian i zdradza kogo jeszcze chciał mieć w swojej drużynie.

Juan Ramon Rocha
Juan Ramon Rocha
fot. fot arkadiusz gola polska press

Podczas pana pobytu w Grecji nie było chwili zwątpienia? Nie chciał pan zrezygnować z pełnienia funkcji trenera Ruchu Chorzów?

Ani przez moment o tym nie pomyślałem! Gdy przyjechałem tutaj 11 września, wiedziałem, że sytuacja jest bardzo ciężka. Jesienią skupialiśmy się na pracy nad utrzymaniem w I lidze i ten cel jest do zrealizowania. Teraz wiele mówi się o tym, co stanie się po 28 lutego, ale ja nic na ten temat nie wiem. Zajmuję się tylko kwestią sportową. Takie jest moje zadanie. Nie jestem odpowiedzialny za zarządzanie klubem. Myślę, że nie będzie problemu, bo są tu poważni ludzie.


Mówił pan, że potrzebuje 3-4 starszych, doświadczonych piłkarzy. Przyszli Paweł Wojciechowski i Mateusz Majewski. Dołączył także Hubert Kotus.

Jeżeli tylko Kotus będzie zdrowy, to oczywiście bierzemy go pod uwagę. Z nim była taka historia: chcąc udowodnić, że jest wystarczająco dobry, by zostać naszym piłkarzem, przeskoczył swoje możliwości fizyczne i… nabawił się kontuzji. Teraz ma się coraz lepiej i jest to zawodnik, na którego możemy liczyć. Lewa obrona, na której występuje, to jedyna pozycja, na której nie mieliśmy możliwości dokonania zmian. Mateusz Hołownia dostaje powołania reprezentacyjne, a na dodatek gra bardzo dużo meczów ligowych. Pozostali dwaj gracze, którzy do nas dołączyli, czyli Majewski i Wojciechowski, to moim zdaniem bardzo interesujący zawodnicy.


Szuka pan kogoś jeszcze?

Obserwowaliśmy piłkarza, który na nasze nieszczęście podpisał kontrakt z jednym z greckich klubów. Był to zawodnik, którego bardzo potrzebowałem - wysoki, silny defensywny pomocnik. No cóż, zostaliśmy bez niego i musimy sobie jakoś poradzić. Na ten moment nie obserwujemy nikogo na tę pozycję. Na samym początku chciałem jeszcze chłopaka z Panathinaikosu. Był to 20-letni interesujący zawodnik, mogący występować na pozycji defensywnego pomocnika. W Panathinaikosie poczyniono jednak liczne ruchy transferowe i też go potrzebowali. W najbliższym czasie musimy korzystać z tych piłkarzy, których już mamy.


Majewski przyszedł z trzecioligowych rezerw Legii, a Wojciechowski dość długo nie grał. Czy to odpowiednie wzmocnienia do walki o utrzymanie?

Zimą nie było łatwo zakontraktować kogoś nowego. Nie mieliśmy możliwości kupić kogoś z Ekstraklasy, bo nikt nie chce spaść do drugiego poziomu rozgrywkowego i być na ostatniej pozycji. Jestem wdzięczny chłopakom, którzy zdecydowali się do nas przyjść, a na dodatek traktują treningi bardzo poważnie, by tylko pomóc drużynie. Jeżeli nie grali regularnie w swoich poprzednich klubach, to z innych powodów. Damy im szansę, by wrócili na odpowiedni poziom piłkarski. W zamian za to oni dadzą z siebie wszystko, by zapewnić nam utrzymanie w I lidze. Chciałbym przekazać kibicom, by nie martwili się o jakość nowych graczy. Niedługo sami się o niej przekonają!


Już od pierwszego meczu?

A dlaczego by nie?! Nie będziemy ich przecież ukrywać do kolejnych spotkań (śmiech).


Zawodnicy mieli problemy kondycyjne. Czy wyniki ostatnich badań wydolnościowych uległy poprawie?

Teraz mamy lepsze sposoby, by kontrolować piłkarzy. Nie tylko widzimy to, co prezentują na boisku, ale dzięki systemowi GPS mamy nad nimi bezpośrednią kontrolę. Wiemy na przykład, ile przebiegli kilometrów, czy jak szybko to zrobili. Po powrocie z Cypru zawodnicy znów przeszli badania wydolnościowe i wyniki były zdecydowanie lepsze niż w ubiegłym roku. Różnica polega też na tym, że latem nie było czasu, by w taki sposób przygotować drużynę. Teraz mieliśmy go więcej, bo aż trzy miesiące. Będziemy wyglądać lepiej fizycznie niż w listopadzie.


Jaka będzie runda rewanżowa w Nice 1. Lidze?

Bardzo trudna. Nie możemy jednak oglądać się na przeciwników i na to, kogo kupili i z której ligi. Ja patrzę zawsze na swoich piłkarzy i podczas odpraw zarysowuję im sposób, w jaki gra przeciwna drużyna i to, czego mogą się spodziewać, ale gdybym myślał tylko i wyłącznie o rywalach, zapomniałbym o swoich zawodnikach.


Ma pan już ułożoną wyjściową „11” na Bytovię?

Tak i nie spodziewam się, że zajdą w niej jakieś roszady.


Jak w tej rundzie będzie grał Ruch?

W taki sam sposób, w jaki staraliśmy się grać jesienią. Będziemy agresywni, ale w zupełnie innym tego słowa znaczeniu. Nie chcemy faulować, czy wdawać się w przepychanki z rywalami. Musimy zacząć wykorzystywać sytuacje bramkowe, które sobie stwarzamy. Dużo pracowaliśmy nad zwiększeniem czasu posiadania piłki. Mnie, jako trenerowi podoba się, gdy zespół gra dobrze piłką. Jeżeli dłużej się przy niej utrzymujesz, masz też większą szansę na odniesienie zwycięstwa. Już w ubiegłym roku były mecze, w których utrzymywaliśmy się dłużej przy piłce niż nasz rywal. Na pewno nie będziemy bać się kolejnych przeciwników, bo w piłce nożnej nie wolno się bać. Nieważne, czy mają piłkarzy z Ekstraklasy, czy nie. Ja mam swoich zawodników i z nimi będę szedł do przodu.

Rozmawiała JOANNA SOBCZYKIEWICZ


Polecamy