Juan Ramon Rocha: Naszym celem jest dobra gra w lidze [WYWIAD cz. 2]
W drugiej części wywiadu trener Ruchu Chorzów, Juan Ramón Rocha zdradził szczegóły przygotowań drużyny na Cyprze, przyznał, na co poświęca najwięcej czasu w swojej pracy oraz zdradził, jakie jest zadanie domowe Niebieskich. Jak zwykle nie zabrakło wątków z przeszłości i ciekawych historii. Poruszyliśmy także temat słabych rezultatów w meczach kontrolnych. Trener szybko wyjaśnił - Gdybyśmy wygrali wszystkie sparingi, zarówno te w Rybniku, jak i na Cyprze, a nie przełożyłoby się to na ligę, jaki sens miałyby te przygotowania? Naszym celem jest dobra gra w rozgrywkach.
fot. Marzena Bugała-Azarko
Nie boi się Pan o brak zaangażowania u piłkarzy? Sytuacja klubu zmienia się dynamicznie.
Jest to jeden z tych problemów, który muszę rozwiązać sam. To też sposób, w jaki pracuję. Skupiam się na kwestiach psychologicznych, ludzkich. Mając odpowiednie relacje z zawodnikami, rozmawiając z nimi, przezwyciężyliśmy wiele problemów z rundy jesiennej, związanych z wynikami. Z biegiem czasu rezultaty były naprawdę dobre. Innym powodem, dla którego chcę zająć się tym, jest fakt, że to po prostu część tej pracy, jaką wykonuję. Wiele osób o tym nie wie, ale będąc trenerem, trzeba potrafić dotrzeć do człowieka. Jest to punkt, który potraktowałem poważnie i poświęciłem na niego sporo czasu.
W Polsce zawodnicy podkreślają, że nie zwracają większej uwagi na miejsce w tabeli. Myśli Pan, że przy takich możliwościach, jakie dziś są i dostępie do internetu, piłkarze nie zerkają w ligową tabelę i nie interesuje ich, jaką lokatę zajmuje klub?
Myślę, że oni wszystko wiedzą. Jeszcze nie rozmawiałem z piłkarzami na ten temat, ponieważ liczę, że zostanie on rozwiązany przez prezesa i do momentu, gdy te informacje nie będą oficjalnie potwierdzone, nie mamy o czym dyskutować. Miejmy nadzieję, że wszystko rozstrzygnie się na naszą korzyść. Zawsze staram się myśleć pozytywnie, ale jeżeli na naszej drodze pojawią się jakieś przeciwieństwa, zmierzymy się z nimi. Właśnie na tym polega życie. Gdyby wszystko było łatwe, wiele rzeczy by się po prostu nie wydarzyło.
Jak bardzo różniły się przygotowania w Rybniku od tych na Cyprze?
Warunki atmosferyczne w Rybniku były bardzo trudne. Któregoś dnia spadło bardzo dużo śniegu. Przede wszystkim pracowaliśmy nad tym, by podnieść wydolność zawodników. To jak piramida. Stopniowo chcieliśmy być coraz silniejsi i szybsi. Zagraliśmy tam dwa sparingi. Potrzebowaliśmy ich, by nie tylko pograć w piłkę, ale też by te przygotowania nie były takie monotonne. Gdy polecieliśmy na Cypr, naszymi przeciwnikami były drużyny o wyższym poziomie umiejętności. Graliśmy z drugą drużyną Spartaka Moskwa, zespołami z Armenii i Białorusi oraz Young Boys Berno do lat 21. Byli to młodzi chłopcy, ale za to bardzo utalentowani.
Zawodnicy mówili, że obóz w Rybniku był dla nich bardzo ciężki…
Zawsze, gdy pracuje się nad poprawą warunków fizycznych, jest to bardzo trudne i męczące dla piłkarzy. Wyszliśmy z naszego normalnego cyklu treningowego. Na dodatek w ciągu roku przygotowujemy się na naturalnej murawie, a tu trzeba było trenować na sztucznym boisku. Ogólnie rzecz biorąc, przedsezonowe przygotowania są ciężkie. Jako piłkarz też uważałem to za najtrudniejszy punkt przygotowań.
W trakcie przerwy zimowej pracuje się mocniej niż latem?
Tak, bo ten okres przygotowawczy jest zdecydowanie dłuższy. Latem mamy zaledwie 20 dni. To za krótki okres, by dobrze przygotować drużynę do sezonu. W tym miejscu chciałbym coś dodać. W świecie piłki jestem od 1971 roku. Początkowo jako piłkarz, a później już jako trener jeździłem na wiele zgrupowań, ale te z Ruchem w Rybniku i na Cyprze według mnie były najlepsze pod względem zachowania i sposobu pracy. Zawodnik na obozie nie tylko ma trenować, ale daje się poznać z innej strony. Widzimy, jak zachowuje się w hotelu, w otoczeniu małej grupy ludzi. Teraz nie było choćby jednego problemu. O 8:30 schodziliśmy na śniadanie. Punktualnie wszyscy czekali na dole. O 9 wychodziliśmy wszyscy razem. O 11 każdy był na boisku. O 13:30 podczas obiadu znowu nikogo nie brakowało. Każdego dnia było tak samo. By dostać się na boisko, musieliśmy przejść przez jedną z ulic. O 9:30 ćwiczyła tam inna drużyna, która mieszkała w tym samym hotelu. Gdy pewnego dnia przyszliśmy na trening, zobaczyliśmy, że wszyscy ich piłkarze kłócą się ze sobą (śmiech)! Zazwyczaj na takich obozach zdarzają się sprzeczki. Dlaczego? Bo z każdym, kolejnym dniem pracy wzrasta zmęczenie, a na dodatek musisz oglądać codziennie te same twarze. Dla mnie to był wzorcowy obóz pod względem zachowania. Mam nadzieję, że będzie to miało swoje odzwierciedlenie w meczach ligowych.
Jakie były zalety pracy na Cyprze?
Główną zaletą była możliwość pracy na naturalnych boiskach i rozegranie czterech sparingów z wartościowymi rywalami. Na dodatek sam kompleks hotelowy stworzył nam świetne warunki i zapewnił wszystko, czego potrzebowaliśmy. W okresie zimowym mogło przygotowywać się u nich około 100 drużyn. Warunki były bardzo dobre. Mieli boiska, siłownię, dwa baseny, jeden w środku, a drugi na zewnątrz budynku, a także miejsce do uprawiania innych sportów, na przykład korty tenisowe. Przygotowywaliśmy się w hotelu, który miał już doświadczenie w przyjmowaniu ekip piłkarskich.
Czy odizolowanie od rodzin na zagranicznym obozie pomaga zawodnikom skupić się tylko na pracy?
Teraz to nie jest żaden problem. Pamiętam, jak Jacek Gmoch był trenerem w Panathinaikosie. Pojechaliśmy z nim na dwa obozy. Pierwszy z nich trwał 17 dni i odbywał się w górach na północy Grecji. Nie było tam telefonów ani telewizji. Brakowało światła. Żeby wykąpać się po treningu, było trzeba przejść do miejsca oddalonego około 40 metrów od hotelu. Mieliśmy też trzy treningi każdego dnia. Teraz chłopaki mają wszystko, łącznie z dostępem do internetu, więc kontakt z bliskimi nie był utrudniony. W tamtych czasach warunki były zupełnie inne. Potem pojechaliśmy na obóz do Niemiec, gdzie co prawda nie było tak źle, ale łącznie dawało to 34 dni z Jackiem Gmochem, z którym pracowaliśmy każdego ranka, popołudnia i wieczoru.
Kto pozytywnie zaskoczył w trakcie okresu przygotowawczego?
Wszyscy młodzi zawodnicy dobrze się spisali. Bartłomiej Kulejewski, Mateusz Bogusz, Patryk Sikora oraz Paweł Starzyński są interesującymi piłkarzami. Teraz trenują z nami, ale będą ogrywać się w drużynach juniorskich. Jeżeli będą cierpliwie i ciężko pracować, są na dobrej drodze, by odnieść sukces. Mają do tego warunki, a my chcemy pomóc im wskoczyć na jeszcze wyższy poziom.
Dla Bogusza to zgrupowanie na Cyprze nie było łatwe, bo po kilku dniach musiał je opuścić ze względu na powołanie do młodzieżowej reprezentacji…
Nie zapominajmy, że to dopiero 17-letni chłopak. Pomimo powołania na kadrę, chciał z nami pojechać na obóz. Po kilku dniach musiał w środku nocy opuścić hotel i pokonać drogę z Napy do Larnaki, a potem z Larnaki do Aten, by udać się na zgrupowanie reprezentacji w Rzymie. Teraz chłopcy są przystosowani do tego typu podróży.
Czy na tym etapie przygotowań różnica pomiędzy bramkami zdobytymi a straconymi jest powodem do niepokoju?
To były tylko sparingi i służyły do tego, by się przygotować. W trakcie ostatniego meczu kontrolnego na Cichej mogliśmy strzelić cztery gole w pierwszej połowie. Podobnie było na Cyprze. Miejmy nadzieje, że zawodnicy będą zdobywać bramki w meczach ligowych. Pracujemy, by tam szło zdecydowanie lepiej.
Wiele osób było zdziwionych, że na Cyprze udało się zremisować z potencjalnie najmocniejszym rywalem, a kilka dni później zespół poniósł porażkę z Young Boys Berno U21.
Wynik był zaskakujący, ale oglądając ten sparing, można było stwierdzić, że pomimo iż byli to młodzi chłopcy do lat 21, to grali naprawdę dobrze. Pamiętajmy, że to drużyna ze Szwajcarii, która dysponuje możliwościami, by ściągać najlepszych zawodników z całego świata. Podobnie było z innymi zespołami, przeciwko którym graliśmy. Dysponowali piłkarzami z różnych kontynentów. Gdybyśmy wygrali wszystkie sparingi, zarówno te w Rybniku, jak i na Cyprze, a nie przełożyłoby się to na ligę, jaki sens miałyby te przygotowania? Naszym celem jest dobra gra w rozgrywkach.
Jak ważne w takich chwilach jest wsparcie kibiców?
Chcemy, by kibice byli z nami. Bez nich tracimy siłę. Ważne, by kibice byli blisko drużyny w trudnej sytuacji. My zrobimy wszystko, by wyglądało to jak najlepiej ze strony sportowej. Pamiętam, jak cieszyli się, gdy wróciliśmy po zwycięskich derbach z GKS-em Katowice. To było coś wspaniałego.
Jakie wyciągnął Pan wnioski po okresie przygotowawczym? Zawodnicy muszą nad czymś popracować?
Oczywiście. W piłce nożnej zawsze znajdzie się jakiś aspekt, który trzeba poprawić. Jest to gra błędów, które przytrafiają się nawet czołowym drużynom. Kiedyś zapytałem swoich piłkarzy: Ile meczów oglądacie w ciągu tygodnia? Odpowiadają mi: Jeden. Dwa. Czasami trzy. A ja im na to, żeby włączyli sobie spotkania tych najlepszych zespołów. Jasne, mogą oglądać takie, jakie chcą, ale zawsze trzeba uczyć się od najlepszych. I jak już oglądają, niech patrzą na piłkarza, który gra na ich pozycji. Popatrz na Iniestę, powiedziałem kiedyś do Walusia (Michał Walski — przyp. JS). Popatrz, jak porusza się na boisku, co robi. Zawsze można wyciągnąć coś od topowych zawodników. Piłkarz musi oglądać futbol w telewizji.
To jak ich zadanie domowe?
Tak. Chciałbym, aby to robili, ale nie sprawdzam tego w ich domach. W dzisiejszych czasach piłkarze nie są tak zakochani w tym, co robią. Ja zostawiam wszystko, by obejrzeć jakiś mecz, ale jesteśmy z innych epok.
Rozmawiała i z języka hiszpańskiego przetłumaczyła: Joanna Sobczykiewicz
[a]http://www.sportowy24.pl/topsportowy24/;#TOPSportowy24;nf[/a] - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/2c26e53a-b055-21c6-1a2f-d869130242ae,342dd2ac-1c98-aa91-9ea2-1d2bcdf8b5fb,embed.html[/wideo_iframe]
<a href="http://www.gol24.pl/quiz/4258,czy_ukonczylbys_kurs_trenerski_odpowiedz_na_te_pytania_quiz,q,t.html"><h2><b>Czy ukończyłbyś kurs trenerski? Odpowiedz na te pytania [QUIZ]</b></h2><img src="https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/6e/84/5a8423a46e03d_o,size,1088x550,crop,0.0000x0.0478x0.9963x0.7554,opt,w,q,71,h,7c5502.jpg" width="100%"></a>