Świt Skolwin: siódme miejsce, nie siódme niebo
Czterech trenerów pracowało z piłkarzami Świtu Skolwin w sezonie. Wspólnymi siłami doprowadzili drużynę na siódme miejsce.
fot. Andrzej Szkocki
Drużyna ze Skolwina była solidnym trzecioligowcem, który nie miał problemu z utrzymaniem się i potrafił odbierać punkty bogatszym od siebie przeciwnikom. Warto to docenić, podobnie jak to, że Świt nie porzucił marzeń o dalszym rozwoju. W 2018 roku walczył do ostatniej kolejki o awans z Elaną Toruń. Tym razem grać o najwyższe cele się nie udało, ale osoby zarządzające klubem już zastanawiają się, jak wzmocnić kadrę, żeby Świt wrócił do czołówki.
Na razie piłkarze zapracowali na siódme miejsce. Do najlepszego Lecha II Poznań stracili 17 punktów, a z drugiej strony mieli 28 "oczek" przewagi nad otwierającym strefę spadkową Chemikiem Bydgoszcz. Pod względem wyników u siebie Świt był ósmą siłą ligi, a na wyjazdach szóstą. Atutem zespołu ze Stołczyńskiej była defensywa. Żaden klub nie stracił mniejszej liczby goli niż 33, a w Skolwinie przeciwnicy trafiali do bramki Świtu średnio co 170 minut. To świetny wynik obrony dowodzonej przez Przemysława Matłokę i Patryka Bila.
- Przed pierwszymi meczami liczyliśmy na jeszcze więcej niż siódme miejsce. To dlatego, że w poprzednim sezonie pokazaliśmy, że stać nas na dużo i choć nie awansowaliśmy, byliśmy wiodącą siłą ligi. Dlatego mierzyliśmy wysoko - wspomina Adam Nagórski, napastnik Świtu. - Po słabszym niż rok wcześniej początku sezonu przyszło małe rozczarowanie. Cieszy nas z kolei to, że w końcówce pokazaliśmy masz potencjał. Poprawialiśmy się wraz z upływem czasu i zakończyliśmy sezon zadowoleni.
Skolwinianie startowali pod wodzą trenera Pawła Ozgi, który stanął przed wyzwaniem, po pierwsze uzupełnienia dziur w składzie po odejściu Michała Kołodziejskiego i Kamila Walkówa, a po drugie podniesienia podopiecznych mentalnie po nieudanej walce o awans. Nie udało się. Świt zdobył 12 punktów w 12 początkowych kolejkach, odniósł w tym okresie tylko dwie wygrane, strzelił sześć goli. Drużyna wcześnie straciła kontakt z najlepszymi w lidze, a Ozgę zastąpił Wojciech Polakowski. Pod jego kierunkiem drużyna zaczęła ponownie rosnąć.
- Nie było łatwo rozpocząć nowego sezonu po takiej porażce, jakim był dla nas brak awansu. Prowadziliśmy w tabeli prawie przez całe rozgrywki, a w ich końcówce Elana wyprzedziła nas. Nie ma co ukrywać, że to bolało i siedziało nam w głowach. Musiało minąć trochę czasu, żeby nasza gra zatrybiła od nowa, ale fajnie, że z czasem odżyliśmy. Nasze głowy odpoczęły, ponownie byliśmy mocni na własnym stadionie, strzelaliśmy coraz więcej goli i w tym kierunku powinniśmy dalej iść - mówi Nagórski.
W rundzie wiosennej Świt miał dwóch kolejnych trenerów. Wojciecha Polakowskiego zastąpił Mariusz Pikuła, a ten niebawem ustąpił miejsca na ławce obecnemu szkoleniowcowi Andrzejowi Tychowskiemu. Pomimo zamieszania drużyna była w tym roku czwartą siłą ligi. Zdobyła 10 punktów więcej niż jesienią, strzeliła 18 goli więcej, a straciła pięć mniej. Najbardziej wartościowe wiosenne wyniki to zwycięstwa z Radunią Stężyca i Polonią Środa Wielkopolska, a także remisy z Kotwicą Kołobrzeg i Lechem II Poznań. W regionalnym Pucharze Polski skolwinianie zatrzymali się w półfinale.
- Każdy z pierwszych szkoleniowców, a do tego trenerzy asystenci Jabłonowski, Chwastek, Maliński dołożyli swoją cegiełkę do tego, że zakończyliśmy sezon w górnej części tabeli. Wszystkim należą się podziękowania - podkreśla Adam Nagórski.
Po rundzie jesiennej trudno było o jakiekolwiek indywidualne wyróżnienia. Po zimowych przygotowaniach forma kilku skolwinian poszła w górę. Odnaleźli się liderzy zespołu. Poza wspomnianymi Matłoką i Bilem, którzy dowodzili obroną, dobrze prezentowali się w przodzie Paweł Krawiec, młodzieżowiec Szymon Emche, a także Adam Nagórski. Ten ostatni strzelił 19 goli i zajął trzecie miejsce w klasyfikacji snajperów ligi. Rok po roku bryluje w swoich zespołach pod względem skuteczności.
- Fajnie, że w tym roku poprawiłem swój dorobek. Po jesieni miałem sześć goli, wiosną zdecydowanie więcej. Najważniejsze jest to, żebyśmy wygrywali, a indywidualne liczby są do tego tylko dodatkiem. To wszystko jest zresztą ze sobą powiązane. W drugiej rundzie cała drużyna funkcjonowała lepiej i to przekładało się na gole moje i pozostałych chłopaków. Szkoda, że sezon skończył się w takim dobrym momencie. Mógłby jeszcze potrwać, bo rozkręcaliśmy się z kolejki na kolejkę - mówi najlepszy napastnik Świtu.
Letnia przerwa w rozgrywkach jest krótsza niż zimowa, więc Świt będzie mógł wykorzystać siłę rozpędu na początku kolejnego sezonu. Przed zespołem zmiany kadrowe, zapowiadane są wzmocnienia, ale gruntowna przebudowa nie jest konieczna. Już w trakcie ostatniej rundy klub pochwalił się przedłużeniem kontraktów z Adamem Nagórskim i Pawłem Krawcem.
- Świt to klub tworzony przez ambitnych ludzi, którzy zawsze dążą do najwyższych celów. Myślę, że przed kolejnym sezonem ponownie postawimy sobie za zadanie wygrać ligę. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Chcemy się rozwijać jako klub, jako drużyna i jednostki. W planach jest budowa nowego stadionu, to może być kolejny pozytywny bodziec. Do tego potrzeba dobrych wyników i zamierzam w tym pomóc - podsumowuje Adam Nagórski.