Regionalny Puchar Polski: Piast Żmigród gwarantuje grad bramek
Piast Żmigród przez rozgrywki Regionalnego Pucharu Polski w sezonie 2020/2021 idzie jak burza. Podopieczni trenera Kamila Sochy w czterech rozegranych dotychczas meczach zapisali na swoim koncie 26 bramek!
fot. Marzena Bugala Polska Press
fot. Marzena Bugala Polska Press
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Marzena Bugala Polska Press
W ostatnich latach Piast dochodził do ostatnich faz rywalizacji w Regionalnym Pucharze Polski. W 2018 roku na drodze do triumfu stanęła Ślęza Wrocław, która w półfinale wygrała 3:0. W kampanii 2018/2019 było jeszcze lepiej. Trzecioligowy zespół okazał się najlepszy w okręgu wrocławskim. W dolnośląskim finale musiał jednak uznać wyższość rezerw Zagłębia Lubin, które po bezbramkowym spotkaniu wygrały po serii rzutów karnych 5:3. W poprzedniej edycji żmigrodzianie przeżyli powtórkę z rozrywki – w półfinale ponownie ulegli Ślęzie (0:3), która później sięgnęła po trofeum.
Piast trwające obecnie rozgrywki rozpoczął pod koniec sierpnia, od drugiej rundy, w której dość pewnie rozprawił się z Polonią Jaksonów 5:2. Trener Socha dał wówczas odpocząć najważniejszym piłkarzom prowadzonej przez siebie drużyny. W podstawowej jedenastce znaleźli się w głównej mierze młodzieżowcy, w tym aż czterech wychowanków. Ci za zaufanie odpłacili się dobrą grą. Starcie z hat-trickiem zakończył Oskar Trzepacz, a dwie bramki zdobył nowy nabytek, Dominik Kuboń.
To, co dwa tygodnie później Piast zrobił z Odrą Lubiąż, należy nazwać określić tylko jednym słowem – pogrom. Ekipa ze Żmigrodu pozwoliła rywalom na zaledwie jedno trafienie przy aż dziewięciu swoich. Na listę strzelców po stronie Piasta wpisało się wtedy sześciu piłkarzy: Kuboń, Trzepacz, Grzegorz Mazurek (wszyscy trzej dwukrotnie), Szymon Sołtyński, Krzysztof Wiktorowicz oraz Piotr Puszko.
W 1/8 finału żmigrodzianie uszczelnili obronę, zachowując czyste konto w potyczce z Perłą Węgrów. Po raz drugi z rzędu zespół Sochy strzelił dziewięć goli. Na początku października Piast toczył bój o miejsce w czołowej czwórce rozgrywek w okręgu wrocławskim. Bramki Filipa Kendzi, Trzepacza i Daniela Stanclika przesądziły o zwycięstwie nad Baryczą Sułów i tym samym awansie. Teraz piłkarze ze Żmigrodu czekają na kolejnego przeciwnika. Będzie nim Foto-Higiena Gać, Sokół Marcinkowice lub wygrany z meczu MKP Wołów – Ślęza.
Piast zgoła inne oblicze pokazuje natomiast w rozgrywkach III ligi. Zajmuje dopiero 16. miejsce w tabeli. W ubiegły weekend wygrał po raz pierwszy od 12 sierpnia (2:1 z Polonią Nysa). – Długo czekaliśmy, aż dziesięć spotkań, aby w końcu przełamać tę złą serię. Cieszy nas to, ale teraz zamierzamy rozpocząć kolejną, tym razem zwycięstw – mówi Filip Kendzia. W sobotę obowiązki pierwszego szkoleniowca żmigrodzkiej drużyny pełnił asystent Michał Radziszewski. Trener Socha obejrzał w poprzednim meczu czerwoną kartkę. – Była to duża odpowiedzialność, wydaje mi się, że sprzyjało mi nieco szczęścia, dzięki czemu ten debiut zakończył się zdobyciem trzech punktów. Są one szalenie ważne, bo nasza sytuacja w tabeli kompletnie nie odzwierciedla tego, jak dobrym zespołem jesteśmy – stwierdził Radziszewski. Pora, aby Piast wspomnianą wartość udowodnił we wszystkich rozgrywkach.