Edi Andradina - pierwiastek Brazylii w trzecioligowym Piaście Żmigród
Edi Andradina to dziś już 44-letni były piłkarz m.in. Korony Kielce czy Pogoni Szczecin, który aktualnie spełnia się w roli trenera. Zaczynał od pracy w roli asystenta w ekipie "Portowców", ale jakiś czas temu postanowił zacząć pracować na własny rachunek i objął posadę trenera w trzecioligowym Piaście Żmigród, z którym celował w zdobycie Regionalnego Pucharu Polski.
Edi Carlo Dias Marçal - tak brzmi pełne imię i nazwisko byłego piłkarza, a dziś trenera szerzej znanego jako Edi Andradina. Pracę w Żmigrodzie rozpoczął dokładnie 1 lipca 2018 roku. Żmigrodzianie szukani nowego szkoleniowca po tym, jak do pierwszoligowych Wigier Suwałki odszedł trener Kamil Socha, co odbiło się dość szerokim echem w regionie.
- Faktycznie już sam fakt, że pierwszoligowy klub łaskawym okiem spojrzał na pracę, jaką w Piaście Żmigród wykonał Kamil Socha, znacząco wpłynął na zainteresowanie naszym klubem. Dość powiedzieć, że po odejściu ówczesnego trenera na moim biurku wylądowało ponad 20 CV od trenerów zainteresowanych prowadzeniem Piasta - wspomina prezes klubu Rafał Zagórski.
Włodarze Piasta postanowili pójść jednak inną drogą i sami odezwali się do Brazylijczyka, wiedząc, że ten będzie chciał zacząć pracować na własny rachunek.
- Poczułem chęć samodzielnego prowadzenia drużyny. Chciałem móc realizować swój pomysł na piłkę i przystałem na zaproszenie do Żmigrodu od prezesa Rafała Zagórskiego. Byłem pod wrażeniem warunków pracy jakie panują w tym klubie i doszedłem do porozumienia z działaczami. Tym sposobem stałem się samodzielnym trenerem. Mam swoje cele i ambicje do zrealizowania. Jednym z nich jest zdobycie Regionalnego Pucharu Polski, tak by móc pokazać się potem na szczeblu centralnym - mówił nam jeszcze przed półfinałem okręgu wrocławskiego Brazylijczyk.
Może piłkarze Piasta Żmigród jeszcze nie grają "Joga Bonito", wciąż daleko im do popisów najbardziej utalentowanych rodaków Andradiny, ale widać, że są wpatrzeni w trenera, słuchają jego podpowiedzi i chwalą sobie współpracę z nim.
- W Piaście Żmigród grałem już u trzech trenerów. Pierwszym był inny napastnik znany z ekstraklasowych boisk Grzegorz Podstawek (były piłkarz m.in. Śląska Wrocław, Arki Gdynia czy Polonii Bytom-przyp. PJ), drugim Kamil Socha i teraz Edi Andradina - wspomina obrońca Piasta Michał Koźlik.
- Trener Edi wymaga od nas pełnego zaangażowania na treningach i zwraca uwagę na najdrobniejsze detale. Każde podanie, przyjęcie piłki, zwód czy obrót muszą być idealne, dopięte na ostatni guzik. Jest wymagający, ale wie, co musi robić piłkarz, by zagrać kiedyś na najwyższym poziomie - dodaje Koźlik.
Podobnie charakteryzuje swojego trenera wspomniany prezes Zagórski.
- Edi Andradina to trener z bardzo mocnym charakterem, który jest dla naszych piłkarzy autorytetem. Nikt w szatni nie odważy się nawet krzywo popatrzeć w stronę trenera. Osiągnął w piłce bardzo wiele jak na nasze realia. Grał nie tylko w Brazylii i w Polsce, ale też w Rosji i Japonii - podkreśla sternik Piasta.
W rozgrywkach Regionalnego Pucharu Polski Piast pierwszy raz w swej ponad 70-letniej historii doszedł do wojewódzkiego finału, który na dodatek był rozgrywany był na Stadionie Miejskim w Żmigrodzie. Niestety celu w postaci zwycięstwa nie udało się osiągnąć. Prawdziwe piłkarskie święto w Żmigrodzie popsuły trenerowi Andradinie i jego piłkarzom rezerwy Zagłębia Lubin, ale żmigrodzianie nie składają broni i w przyszłym roku znów chcą powalczyć o zwycięstwo i prawo do gry na szczeblu centralnym.
Trener Andradina o powrocie do Brazylii już nie myśli, choć jeszcze w 2004 roku, kiedy to wracał z siedmioletnich wojaży po klubach w Rosji i Japonii do ojczyzny, miał inne plany, niekoniecznie związane z piłką. Od dziecka alternatywą dla futbolu była dla niego praca w roli kierowcy autobusu, dysponował już nawet niezbędnymi uprawnieniami. Po powrocie kupił ziemię i stado krów, lecz później pokrętne losy jego piłkarskiej kariery znów sprawiły, że wylądował w Europie, a konkretnie w Pogoni Szczecin.
- Krowy musiałem sprzedać, a co do uprawnień na autobus, to niestety już ich nie mam, bo trzeba je co pięć lat odnawiać, a ja jestem już na stałe w Polsce i musiałem porzucić tamto marzenie z dzieciństwa. Chciałem po karierze piłkarskiej być kierowcą autobusu, bo był nim mój świętej pamięci ojciec. Każdy w dzieciństwie chciał być taki jak jego tato, ale teraz na poważnie wiążę swoją przyszłość z trenerką - podsumował Edi Andradina, trener Piasta Żmigród, finalista Regionalnego Pucharu Polski.