menu

Michał Paluch (Motor Lublin): Na Arenie każda drużyna gracz mecz sezonu

24 września 2018, 06:35 | KK

Rozmawiamy z Michałem Paluchem, napastnikiem trzecioligowego Motoru Lublin, który w ostatnim meczu z Sokołem Sieniawa wszedł na boisko w 70. minucie gry i przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny 2:1.


fot. fot. Tomasz Lewtak / motorlublin.eu

Emocji w meczu z Sokołem Sieniawa było mnóstwo, ale dla was chyba najważniejsze było to, że udało się zdobyć trzy punkty?
Takie wygrane smakują najlepiej. Przegrywaliśmy 0:1 i nie było łatwo odwrócić losy meczu. Wiemy, że każda drużyna, która do nas przyjeżdża, cofa się i koncentruje na obronie. Sokół w defensywie wyszedł nawet pięcioma zawodnikami. Ciężko gra się w takich meczach. Mieliśmy swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. A na dodatek głupio straciliśmy gola. Przed pierwszym gwizdkiem wiedzieliśmy, że rywal będzie groźny tylko ze stałych fragmentów gry. Pozytyw to zmiennicy, bo daliśmy impuls. Jesteśmy zadowoleni, bo trzy punkty musiały zostać w Lublinie.

Indywidualnie też możesz być zadowolony, ponieważ okazałeś się idealnym dżokerem?
Cieszę się bardzo z tego gola. Brakuje mi bramek, a wiadomo, że nawet jak trener wpuszcza mnie na 10, 20 czy 30 minut to wymaga, żebym strzelał, bo jestem napastnikiem i z tego się mnie rozlicza. Cieszę się, że strzeliłem i że pomogłem drużynie. O to chodzi. Jest nas 20 w kadrze i nawet, jak dostanie się szansę przez pięć minut, to trzeba pokazać, że się na nią zasługiwało.

Skąd tak dużo agresji na boisku w sobotnim meczu? Skakaliście sobie do gardeł kilka razy...
Trudno powiedzieć. Na pewno te awantury były niepotrzebne. Było trochę bijatyki i dużo nerwów. Rywale często kładli się też na boisko, ale wiadomo, że jak ktoś u nas strzeli gola, to później zaczyna grać na czas. Tym razem to się zemściło na rywalach, bo zdołaliśmy jeszcze strzelić dwie bramki i wygrać.

Po porażce w Krakowie 3:5 z Hutnikiem potrzebowaliście właśnie takiego meczu jak ten z Sokołem?
Nie ma już sensu wracać do tego, co działo się w meczu z Hutnikiem. Jako zawodnik mogę obiecać, że to się już nie powtórzy. Teraz całym serduchem będziemy walczyli o to, żeby Motor był tam, gdzie powinien, czyli na szczycie tabeli.

Kolejny raz w meczu u siebie wygrywacie, ale znowu po dramatycznym spotkaniu. Chyba wolelibyście unikać takich thrillerów?
Tak, chcielibyśmy strzelić trzy gole i zagrać sobie spokojny mecz. Tak się jednak nie da. Patrząc na to z boku, to na Arenie Lublin każda drużyna gra mecz sezonu. Widać, że nikt się nie położy i cały czas trzeba dawać z siebie 100 procent. Kibice obejrzeli mecz pełen emocji, ale i my mamy nadzieję, że w kolejnych tygodniach jednak będziemy punktowali w mniej dramatycznych okolicznościach.

Strzeliłeś ważnego gola na 1:1, ale trzeba też dodać, że do końca walczyłeś o piłkę i zarobiłeś dla zespołu rzut rożny, z którego padła zwycięska bramka, zatem miałeś udział przy obu trafieniach.
Zgadza się, wywalczyłem ten róg. To jednak nie ma znaczenia. Wszyscy daliśmy z siebie 100 procent. Cieszy bardzo to, że od 60-70 minuty zaczęliśmy dominować. To widać, że drużyny w końcówkach padają, a my podkręcamy tempo i coraz bardziej naciskamy na przeciwników. Można powiedzieć, że to był kolejny mecz, kiedy wygraliśmy końcówką.

Lepiej czujesz się wchodząc z ławki, czy jednak grając od pierwszej minuty?
Każdy woli grać od początku. Ja chyba też. Z drugiej strony wychodzi mi chyba lepiej, kiedy pojawiam się na boisku z ławki rezerwowych.

Czy to zwycięstwo może być dla Motoru przełomowe?
Miejmy nadzieję, że tak. Wydaje mi się jednak, że każdy będzie walczył i przyjeżdżał do nas, żeby się pokazać, więc na każde punkty trzeba będzie mocno zapracować.


Polecamy