menu

Motor Lublin jest w kryzysie, ale trener twierdzi, że niebawem „odpali”

22 sierpnia 2017, 07:00 | Marcin Puka

Trzy punkty - po trzech meczach i dopiero dziewiąta lokata w trzecioligowej tabeli, to dotychczasowy dorobek Motoru Lublin w sezonie 2017/2018.


fot. Łukasz Kaczanowski

Żółto-biało-niebiescy chcą w czerwcu przyszłego roku świętować awans do drugiej ligi. Z grupy IV trzeciej ligi promocję uzyska tylko najlepszy zespół i w to miejsce celuje Motor.

Trener Marcin Sasal, wiedząc, że jego drużyna ma trudny terminarz, szykował formę zespołu na początek sezonu. Tymczasem jego podopieczni, delikatnie mówiąc, nie zachwycają swoich kibiców.

- Wiemy, że nie wygląda to dobrze, ale nie można się poddawać - wyjawia szkoleniowiec ekipy z Lublina. - Motor „odpali”. Czy nastąpi to już w najbliższym, sobotnim wyjazdowym meczu z innym kandydatem do awansu, Stalą Rzeszów? Musimy to zrobić. Chłopaki są jeszcze osłabieni, bo zaatakował nas wirus, ale będzie już tylko lepiej - dodaje trener lublinian.

Motor rozgrywki zaczął od porażki w Nowym Targu z Podhalem 0:1. Następnie pokonał u siebie Podlasie 2:1, a w niedzielę uległ w gościach Resovii 1:2.

- W meczach wyjazdowych mieliśmy niezłe momenty, ale tracimy kuriozalne bramki, po naszych błędach. Problem tkwi w głowach piłkarzy - ocenia Sasal. - W delegacjach musimy grać na zero „z tyłu”, a jak się nie uda, to nie możemy tracić bramki jako pierwsi. W Nowym Targu i Rzeszowie nie byliśmy gorsi od przeciwników. Z drugiej strony, zespół musi wziąć odpowiedzialność za to, co robi. Oczywiście ja też, ale nie wystarczy grać dobrze, lecz mądrze - wyjawia trener, który w ciągu najbliższych dni powinien mieć już do dyspozycji leczącego ostatnio uraz Przemysława Szkatułę.

- Martwi mnie też, że w Rzeszowie zostaliśmy ukarani aż ośmioma żółtymi kartkami, a przecież nie jesteśmy brutalami. Tak nie może być - mówi trener Motoru.

W zeszłym tygodniu kibiców zbulwersowały wypowiedziane przez Sasala słowa: “my nic nie musimy”. Sympatycy lubelskiej drużyny krytykowali trenera za tę wypowiedź w Internecie.

- Zostałem źle zrozumiany - wyjaśnia opiekun żółto-biało-niebieskich. - Może trochę zdjąłem presję z zawodników, ale powtarzam: Motor gra o awans, chcemy awansować i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej - kończy szkoleniowiec.


Polecamy