Magdziarz: Póki są jeszcze matematyczne szanse, będziemy walczyć
- Każda akcja, którą organizowaliśmy była akcją o przedłużenie nadziei. Staraliśmy się zdobyć zwycięską bramkę, ale się nie udało. Póki są jeszcze matematyczne, szanse będziemy walczyć, bo różnie jeszcze losy w tej lidze mogą się potoczyć – mówił po meczu ze Stomilem, kapitan Warty Poznań Tomasz Magdziarz.
fot. Roger Gorączniak
Jak oceniłbyś to spotkanie?
Myślę, że w pierwszej połowie pozwoliliśmy Stomilowi grać w piłkę. Rywale nie mieli jednak jakichś stuprocentowych sytuacji. W zasadzie zagrozili nam tylko, gdy Kaczmarek wyszedł sam na sam. Po przerwie daliśmy sobie wbić gola i musieliśmy gonić wynik. Udało się wyrównać, ale później zabrakło czegoś, żeby ten mecz wygrać. Sam miałem świetną sytuację, żeby zdobyć gola, ale niestety spudłowałem. Cóż, taka piłka.
Ta sytuacja… Miałeś w głowie myśl, że to strzał, który może przedłużyć Wasze nadzieje na utrzymanie?
Każda akcja, którą organizowaliśmy była akcją o przedłużenie nadziei. Staraliśmy się zdobyć zwycięską bramkę, ale się nie udało. Póki są jeszcze matematyczne, szanse będziemy walczyć, bo różnie jeszcze losy w tej lidze mogą się potoczyć. Może nie powinienem o tym mówić głośno, ale liczymy też trochę na to, że jeszcze różne rzeczy się wydarzą i z ligi spadną niekoniecznie trzy zespoły (nie licząc ŁKS-u). Wierzymy jednak przede wszystkim w to, że Warta do końca rozgrywek wygra jeszcze swoje mecze i utrzyma się.
Czy można w to jeszcze wierzyć po takim meczu jak choćby ten w Bytomiu?
Zgodzę się, że w Bytomiu zagraliśmy fatalnie. Zabrakło z naszej strony zaangażowanie, górę wzięło również zmęczenie tym sezonem. Na porażkę złożyło się z resztą wiele czynników. Trudno je wszystkie wymienić. Jednak dziś w drugiej połowie pokazaliśmy, że stać nas na dobrą grę i stwarzanie sobie sytuacji. Chcemy wygrywać, ale zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to łatwe.
Drużyny walczące o utrzymanie powinny gryźć trawę. Dziś zobaczyliśmy jednak wyjątkowo czysty mecz z zaledwie jedną żółtą kartką.
No tak, była to moja kartka. Sprawia ona, że niestety nie mogę zagrać w następnym meczu. Szkoda, bo nie zostało już tych spotkań zbyt wiele do końca. Jestem jednak pewien, że również beze mnie chłopacy będą walczyć. Chcemy pokazać jeszcze trochę charakteru, bo jeśli nawet nie uda się utrzymać to chcemy pożegnać się z I ligą z twarzą.