menu

Komentarze po meczu Motor Lublin - Soła Oświęcim (ZDJĘCIA)

5 maja 2018, 23:45 | KK

W sobotni wieczór, Motor Lublin w pewnym stylu pokonał przed własną publicznością Sołę Oświęcim 3:0. Oto, jak spotkanie podsumowali przedstawiciele obu drużyn.


fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski
1 / 32

Konrad Nowak (kapitan Motoru Lublin):
Myślę, że wszystko było pod nasza kontrolą przez cały mecz. Mieliśmy jasno nakreślone cele, które realizowaliśmy od samego początku. Przez to mieliśmy dużo miejsca, a szybko strzelone bramki tak naprawdę szybko ustawiły mecz. Skupiliśmy się przede wszystkim na tym, żeby strzelić gola jak najszybciej. Wiedzieliśmy, że Soła to młody i ambitny zespół nakręcający się z każdą minutą, zwłaszcza, gdyby dobrze mu szło. Pierwsza stracona bramka podcięła im skrzydła, a drugi gol w 80-procentach zamknął mecz.

Tomasz Świderski (trener Soły Oświęcim):
Przede wszystkim gratuluję gospodarzom wygranej i życzę awansu do II ligi. Każdy zna nasze problemy i wie co się stało w naszym klubie zimą. Z meczu na mecz chcemy grać coraz lepiej, ale mamy zespół złożony praktycznie z samych juniorów plus młodzieżowcy. Nie mamy żadnego seniora. To, co na razie potrafimy to biegać, biegać i jeszcze raz biegać. Ciesze się, że z meczu na mecz ci zawodnicy potrafią grać coraz lepiej w piłkę, bo tych umiejętności na poziom trzecioligowy nam brakuje, ale ambicje i wola walki tych chłopaków na pewno cechuje. Postawiliśmy sobie za cel, że można mieć pretensje do nas, że coś nam nie wyszło lub się nie udało, ale nie ze względu na brak zaangażowania, czy fakt, że zawodnicy nie biegali. Obojętnie, czy wynik jest 3:0 czy 0:3, to zawodnicy mają grać w taki sam sposób i myślę, że zwycięstwa w końcu przyjdą. Gramy cały czas z czołowymi zespołami grającymi o awans. O mały włos tydzień temu nie urwaliśmy punktów Resovii Rzeszów, dzisiaj też liczyliśmy po cichu na niespodziankę. Jednak mecz ułożył się fantastycznie gospodarzom i trudno było potem cokolwiek zdziałać. Naszą piętą achillesową są stałe fragmenty gry w defensywie, ale nie dlatego, że nie potrafimy, tylko dlatego, że jesteśmy niżsi i słabsi fizycznie oraz nieprzygotowani do grania w seniorskiej piłce. W naszym składzie są roczniki 2000, 98 i 99. Na pewno możliwość gry na takim stadionie była dla nich fajnym przeżyciem.

Piotr Zasada (trener Motoru Lublin):
Dziękuje trenerowi za ciepłe słowa pod naszym adresem. Słuchałem pana wypowiedzi o charakterystyce zespołu z Oświęcimia i wszystko się zgadza. Jest to drużyna bardzo młoda i bardzo wybiegana. To nie jest przypadek, że tej ekipie jest trudno wyszarpać punkty na wiosnę, nawet pomimo tego, że w obecnej rundzie ona nie punktuje. Wiedzieliśmy jakie atuty są po naszej stronie. Plan taktyczny, który przyjęliśmy sobie na ten mecz nam się sprawdził, aczkolwiek początek spotkania mieliśmy trochę niemrawy. Cieszy na pewno też to, że choć ogólnie nie stworzyliśmy sobie bardzo wielu sytuacji bramkowych, to w drugiej odsłonie było kilka bardzo klarownych. Cieszy również fakt, że po mocno przepracowanym mikrocyklu zawodnicy wyglądają nieźle fizycznie. Tym bardziej, że za chwilę będziemy grali trzy mecze na przestrzeni dziewięciu dni. Myślę, że pomimo tego, że Soła nam dzisiaj napsuła trochę krwi, bo od pierwszego do ostatniego gwizdka byli bardzo agresywni w pressingu, to na pewno obraz naszej gry był przyzwoity. Były drobne błędy i pochopne decyzje, ale generalnie jesteśmy zadowoleni. Nie chcieliśmy na siłę myśleć o rewanżu za to, co się stało jesienią, bo sytuacja w obu drużynach jest już zupełnie inna. Plan został zrealizowany i to jest dla nas najważniejsze. W niedzielę odpoczywamy, a od poniedziałku szykujemy się do piątkowego meczu w Skawinie.

Jak oceni pan występ debiutującego w pierwszym składzie Jakuba Buczka?
Nie chciałbym oceniać indywidualnie zawodników na konferencjach prasowych, natomiast Kuba już w jakiś sposób obronił się w meczu w Trzebinii. Wszedł wówczas w bardzo trudnym momencie, bo przegrywaliśmy 0:1, a miał udział przy zdobyciu bramki kontaktowej. To, że dzisiaj rozpoczął mecz w pierwszym składzie to z jednej strony jest docenienie jego pracy, a z drugiej strony nadarzyła się okazja, by dać mu szansę pod nieobecność Igora Korczakowskiego i Szymka Kamińskiego, który po ostatnim meczu był mocno poobijany i nie przepracował całego tygodnia. Dwa treningi to za mało, by grać w pierwszym składzie, przynajmniej w obecnej sytuacji. Myślę, że Kuba, który w swojej formacji był otoczony doświadczonymi zawodnikami takimi jak Marcin Burkhardt czy Kamil Oziemczuk, od których otrzymał wsparcie. Na pewno zasłużył na słowa pochwały, tak jak cały zespół. Może przydarzyły mu się drobne błędy, ale debiut w pierwszym składzie na tym obiekcie to troszkę inny ciężar gatunkowy. Przy jego nazwisku można postawić duży plus i będziemy dalej przyglądać się temu zawodnikowi. Natomiast z tyłu głowy mamy fakt, że to kapitan zespołu w Centralnej Lidze Juniorów, a tam cel sportowy jest wciąż realny od osiągnięcia. Dlatego musimy co tydzień mądrze gospodarować młodzieżowcami na dwóch frontach.

A co się dzieje z Igorem Korczakowskim?
Cały czas jest w trybie przywracania do treningu z drużyną. O ile w zeszłym tygodniu miał robione badania i wygląda na to, że jest wszystko dobrze, to po miesięcznej przerwie poprzedzonej dwutygodniową przerwą nie możemy nic przyspieszać. Mamy świadomość, że jeżeli Igor będzie mógł nam pomóc, to w końcówce sezonu. Od najbliższego poniedziałku na pewno będzie on trenować na boisku, ale nie możemy go wrzucić do jednego wora z pozostałymi zawodnikami. Trzeba go indywidualnie przywrócić do procesu treningowego. Bierzemy poprawkę również na to, że w piątek będziemy grać na boisku, które jest po prostu w słabym stanie i na pewno trzeba rozsądnie podejść do powrotu po urazie stawu kolanowego. Mówię otwarcie, że wolę poczekać tydzień czy dwa, ale wtedy Igor będzie mógł grać, a nie będziemy chuchać i dmuchać. To nie jest dobre dla drużyny, w momencie gdy cały czas mamy inny układ młodzieżowców, ale też to nie jest dobre dla tego chłopaka, ponieważ zdrowie jest najważniejsze, nawet w okolicznościach walki o awans. Czekamy spokojnie, tak samo w przypadku Dawida Dzięgielewskiego. Mamy na tyle szeroką i wyrównaną kadrę, że zawodnicy z różnych pozycji dają sygnał do tego, żeby uwzględniać ich przy naszych wyborach. Cierpliwie czekamy. Przy dobrym układzie myślę, że w ciągu 7-10 dni Igor powinien być brany pod uwagę do 18-tki meczowej.


Polecamy