Górnik Łęczna gra w Bytowie. Trener Bogusław Baniak: Musimy nauczyć się wygrywać
Dziś o godzinie 18 Górnik Łęczna zmierzy się na wyjeździe w zaległym meczu 23. kolejki Nice I ligi z Bytovią Bytów. To będzie ważne spotkanie dla obu ekip w kontekście walki o utrzymanie na zapleczu krajowej elity. - Po moim przyjściu drużyna nie przegrywa. Skoro tego się już nauczyliśmy, to teraz przydałoby się zacząć wygrywać - mówi Bogusław Baniak, trener Górnika.
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Aktualnie, drużyna z Bytowa zajmuje 14 miejsce w tabeli, czyli ostatnie, które gwarantuje ligowy byt na kolejny sezon. Natomiast łęcznianie plasują się w strefie spadkowej, z której nie mogą się wydostać od połowy listopada ubiegłego roku. Zielono-czarni tracą do Bytovii pięć punktów, więc ewentualna wygrana byłaby dla nich znakomitym rezultatem.
Trzeba jednak pamiętać, że “Górnicy” mają na swoim koncie 13 kolejnych meczów bez zwycięstwa i nie przystępują do dzisiejszej potyczki w roli faworyta. Mimo wszystko, łęcznianie są podbudowani ostatnim bezbramkowym remisem na boisku Podbeskidzia Bielsko-Biała. Podopieczni trenera Bogusława Baniaka przez całe spotkanie toczyli wyrównany bój z wyżej notowanym przeciwnikiem, choć grali w osłabieniu niemal całą drugą połowę po czerwonej kartce dla Łukasza Sosnowskiego.
- Wyszliśmy na dwa dotychczasowe mecze pod moją wodzą dobrze nastawieni pod względem motywacyjnym. W Bielsku-Białej wyglądaliśmy nieźle taktycznie, ale nie zdobyliśmy trzech punktów. Morale zespołu się podniosły. Wszyscy byli pozytywnie zaskoczeni naszą grą. Musimy iść za ciosem - mówi Bogusław Baniak, trener Górnika. Pod jego wodzą ekipa z Łęcznej zanotowała dotychczas dwa remisy.
Dzięki remisowi w Bielsku-Białej, a także porażce Stomilu Olsztyn, “Górnicy” przeskoczyli z przedostatniej pozycji w tabeli na lokatę nr 16. Obecnie zielono-czarni tracą do miejsca gwarantującego utrzymanie pięć punktów. - W moim wynajętym mieszkaniu mam telegazetę, przeglądam też Internet i zerkałem na tabelę, ale póki za bardzo się w nią nie wpatruję. My musimy wygrywać mecze. Na tabelę chętnie popatrzę, kiedy nie będzie nas już w strefie spadkowej czy barażowej. Na pewno wygrzebanie się spod “kreski” będzie trudne i etapowe. Ale w końcu po to tutaj przyjechałem, żeby tego dokonać - tłumaczy szkoleniowiec.
By wreszcie zacząć wygrywać, zielono-czarni muszą uporać się z nieskutecznością. W dotychczasowych czterech tegorocznych meczach ligowych Górnik zdobył bowiem tylko jednego gola, choć w każdym spotkaniu tworzył przynajmniej kilka sytuacji strzeleckich.
- Brakuje mi strzelb i synchronizacji w ataku - przyznaje trener Bogusław Baniak. - Oprócz Olimpii Grudziądz mamy najmniej strzelonych goli w całej lidze, dlatego trzeba skupić się na ofensywie. Jednak gramy w ataku z kompletnie nieprzygotowanym Mikołajem Lebedyńskim, który dołączył do klubu właściwie tuż przed pierwszym meczem rundy. Mimo wszystko, jestem mu ogromnie wdzięczny, bo to chłopak, który zostawia całe zdrowie na boisku. Pomimo tego, że nie przepracował zimy zbyt mocno, to daje drużynie bardzo dużo. Póki co, nie mogę się przekonać i nie wiem jakim napastnikiem jest właściwie Jurij Wereszczak. Poza tym, nie miałem jeszcze przyjemności spotkania Michała Żebrakowskiego, który leczy się w Łodzi. On chyba nieprędko będzie zdrowy i nie sądzę, żeby był w stanie nam pomóc, ale chciałbym go po prostu poznać, bo wyjechał i ma kontakt chyba tylko z fizjoterapeutami. Natomiast najważniejszą osobą z całego łańcuszka zawodników kontuzjowanych jest dla mnie Przemysław Pitry. Szef naszego klubowego sztabu medycznego Łukasz Ćwik jest wysokiej klasy specjalistą i podchodzi do powrotu Przemka na boisko bardzo ostrożnie, by nie powielić kontuzji. Pitry trenuje już grupą, ale na troszeczkę innych obciążeniach. Na pewno nie będzie gotowy na Bytovię i Ruch Chorzów, ale być może uda się wprowadzić go do składu pod koniec kwietnia - tłumaczy szkoleniowiec.
W jakich nastrojach łęcznianie pojechali do Bytowa? - Ja osobiście udałem się w podróż w bardzo dobrym humorze. Dlatego, że ten zespół, począwszy od Sergiusza Prusaka, a kończywszy na Grzegorzu Boninie, pokazał ostatnio charakter. Brakuje tylko lepszej skuteczności. Po moim przyjściu drużyna nie przegrywa. Skoro tego się już nauczyliśmy, to teraz przydałoby się zacząć wygrywać. Wiadomo, że do końca sezonu mamy coraz mniej meczów, a przecież gdzieś po drodze pewnie pojawi się porażka, bo to jest wkalkulowane w grę w lidze. Jeszcze nie wszystko nam wychodzi, ale docieramy się. Zarówno ja z zawodnikami, jak i ze sztabem szkoleniowym. Od rozpoczęcia mojej pracy wprowadziliśmy agresywniejszy trening piłkarski i jeśli piłkarze wszystko zrozumieją, to myślę, że będziemy cały czas liczyć się w grze o utrzymanie. Grupa zareagowała pozytywnie na moje pomysły treningowe i motywacyjne. Widzę jak walczą i pokazują, że drużyna z Łęcznej się nie poddała, nie wywiesiła białej flagi, tylko chce się utrzymać - kończy trener Baniak.