Tottenham - Liverpool LIVE! „The Reds” spróbują przełamać klątwę White Hart Lane
Niezmiernie ciekawie zapowiada się niedzielne spotkanie 16 kolejki Premier League, kiedy to szósty w tabeli Tottenham podejmować będzie wicelidera, Liverpool. Kluby dzieli od siebie zaledwie trzypunktowa różnica, więc w przypadku wygranej gospodarzy zespoły zrównają się ze sobą. Ekipa „The Reds” nie miała dotychczas łatwego życia w wyjazdowych pojedynkach z „Kogutami”.
Trudna przeszłość Liverpoolu
White Hart Lane nigdy nie było gościnne dla piłkarzy „The Reds”. Przyjezdni po sześciu ostatnich spotkaniach wracali do domu bez punktów. Ostatnio Liverpoolowi udało się tam wygrać jeszcze za czasów Rafy Beniteza, w maju 2008 roku. Zwycięstwo 2:0 swoimi trafieniami zapewnili Andriy Voronin i Fernando Torres. Poniższe pięć ostatnich pojedynków ligowych Tottenhamu z Liverpoolem na White Hart Lane gości optymizmem na pewno nie napawają:
Tottenham 2:1 Liverpool (listopad 2012)
Tottenham 4:0 Liverpool (wrzesień 2011)
Tottenham 2:1 Liverpool (listopad 2010)
Tottenham 2:1 Liverpool (sierpień 2009)
Tottenham 2:1 Liverpool (listopad 2008)
W starciach pomiędzy tymi zespołami emocji oraz kontrowersji nigdy nie brakowało. W historii tych pojedynków sędziowie już 17 razy gwizdali rzuty karne, a piłkarze Liverpoolu aż czterokrotnie trafiali do własnej siatki na White Hart Lane.
Nieskuteczni „Spurs”…
W tegorocznych rozgrywkach „Koguty” jednak nie przekonują. Mimo zdobyczy punktowej gwarantującej kontakt z czołówką, ekipa Andre Villasa-Boasa cierpi na jeden chroniczny problem – nieskuteczność. W lidze Tottenham stracił więcej bramek niż strzelił, a sam Luis Suarez ma na koncie tyle trafień, co cała ekipa z White Hart Lane – 15. Do tego dochodzi jeszcze katastrofalna porażka pod koniec listopada z Manchesterem City, gdzie „Koguty” zostały zdemolowane 0:6. Pierwsza połowa grudnia to jednak dla „Spurs” światełko w tunelu. Dwa wyjazdowe zwycięstwa i remis z Manchesterem United w lidze każą z optymizmem patrzeć w przyszłość. Powoli wzrasta się też forma napastników, co zaowocowało przynajmniej dwoma trafieniami w każdym z ostatnich pięciu meczów.
…i bramkostrzelni „The Reds”
Liverpool po nieoczekiwanej wpadce na KC Stadium z Hull City zdaje się wracać na właściwe tory. Ostatnie dwa wysokie zwycięstwa na Anfield (kolejno 5:1 z Norwich i 4:1 z West Ham) pokazują, że kluczem do sukcesu dla rywali jest zatrzymanie jednego piłkarza – Luisa Suareza. Urugwajczyk jest w tym sezonie w morderczej formie i lideruje w klasyfikacji strzelców z 15 trafieniami w zaledwie 11 meczach. „The Reds” mają ogromny potencjał w ataku, co poskutkowało już 97 strzałami w światło bramki. To najlepszy wynik w całej Premiership. Gorzej dzieje się jednak w linii defensywnej - w ostatnich dwunastu ligowych spotkaniach tylko raz Simonowi Mignolet udało się zachować czyste konto.
Kadrowe wieści
Christian Eriksen oraz Danny Rose są już dostępni dla trenera Andre Villasa-Boasa, nie wiadomo jednak, czy pojawią się na boisku od pierwszej minuty. Z powodu kontuzji kostki nie zagra na pewno Jan Vertonghen. Wątpliwy jest też występ dwójki obrońców - Vlada Chirichesa i Younesa Kaboula oraz napastnika, Emmanuela Adebayora.
Dla kibiców „The Reds” najbardziej bolesną informacją jest brak kapitana, Stevena Gerrarda, który w tym roku kalendarzowym już nie zagra. Uraz leczy również inne ważne ogniwo układanki Brendana Rodgersa, Daniel Sturridge. Na murawie z powodu kontuzji nie zobaczymy też Jose Enrique i Sebastiana Coatesa. Niepewny był też występ Jordana Hendersona, jednak wszystko wskazuje na to, że zagra on od pierwszych minut na White Hart Lane.
Przedmeczowe wypowiedzi
Przed pojedynkiem z „The Reds” głos zabrał Christian Eriksen: Mecz z Liverpoolem to jedno z najważniejszych spotkań dla nas. Jeśli chcemy nadal brnąć w górę musimy wygrywać, musimy więc osiągnąć korzystny wynik. Duńczyk skomentował też formę napastnika rywali, Luisa Suareza: Nie możemy dać mu strzelić! A mówiąc poważnie, on radzi sobie świetnie i to jedna z rzeczy, którą trzeba mieć na oku.
O woli walki w zespole gości wypowiedział się obrońca Liverpoolu, Daniel Agger: Musimy pokazać sami sobie, że jesteśmy poważni. Chcemy to wygrać. Chcemy osiąść na szczycie tabeli. Z całą pewnością musimy wygrywać takie mecze jak ten, jeśli pragniemy tam być. Tottenham to oczywiście świetny zespół, który ściągnął kilku dobrych piłkarzy. To będzie trudne spotkanie, ale wierzymy w siebie i wiemy, że umiemy strzelać gole. Teraz musimy skupić się na zachowaniu czystego konta.
Mecz bez wyraźnego faworyta
Choć historia pokazuje, że Tottenham zna przepis na powstrzymanie Liverpoolu, to ciężko uznać ich za faworytów tego pojedynku. Na własnym stadionie „Koguty” strzeliły zaledwie siedem bramek, a w mediach coraz częściej pojawiają się plotki o zwolnieniu trenera Villasa-Boasa. Podopieczni Brendana Rogdersa natomiast podchodzą do spotkania w poważnym osłabieniu. Nie wiadomo, jak trener postanowi załatać dziurę w środku pola po stracie Gerrarda. Jedno nie ulega wątpliwości – mecz zapowiada się niezmiernie ciekawie, bo dla obu ekip każde punkty są na wagę złota. Liverpool stara się zmniejszyć stratę do liderującego Arsenalu, natomiast Tottenham chce dogonić czołową czwórkę.
Początek pojedynku na White Hart Lane w niedzielę o 17.00. Zapraszamy na relację live w Ekstraklasa.net!