3. liga piłkarska. Soła Oświęcim wygrała ze Spartakusem Daleszyce, bo lepiej wytrzymała presję wyniku [ZDJĘCIA]
W szlagierze doły tabeli grupy południowo-wschodniej III ligi piłkarskiej Soła Oświęcim pokonała na własnym boisku Spartakusa Daleszyce. Tym samym Łukasz Surma zaliczył udany debiut przed własną publicznością.
Lepszego początku oświęcimianie nie mogli sobie wymarzyć. Po zagraniu z rzutu rożnego przez Kamila Kuczaka, obrońcy wybili piłkę przed pole karne, a stamtąd na strzał zdecydował się Patryk Skrzypniak. W „szesnastce” Mateusz Stankiewicz przyłożył nogę, nie dając szans Szymonowi Pietrasowi na skuteczną interwencję.
[przycisk_galeria]
- Może pierwsza bramka wyglądała na przypadkową, ale o żadnym przypadku nie mogło być mowy. Pewne schematy mamy wyćwiczone na treningach. A jeśli mieliśmy trochę szczęścia, to wreszcie i nam zaczęło sprzyjać, bo jesienią fortuna nas nie rozpieszcza – powiedział kapitan oświęcimian.
- Szybko strzelony gol może dodać pewności, ale też i zbytnio uspokoić zawodników, tak więc zawsze trzeba zachować czujność – zwrócił uwagę Łukasz Surma, trener oświęcimian.
Pod koniec pierwszej połowy goście byli w natarciu. Dwukrotnie piłka szybowała wzdłuż oświęcimskiej bramki, ale na szczęście dla gospodarzy, nikomu w rywali nie udało się jej wepchnąć do siatki. Z kolei po prostej stracie w środku pola, Patryk Boksiński starał się lobować Kacpra Mioduszewskiego, a do szczęścia zabrakło mu niewiele.
Oświęcimianie dopiero tuż przed przerwą odpowiedzieli strzałem Matusza Stankiewicza, po którym Pietras z największym trudem wybił piłkę poza linię końcową boiska.
Po zmianie stron goście szukali remisu. Raz oświęcimian od utraty gola uratowała poprzeczka, a strzał z bliska Patryka Boksińskiego obronił Kacper Mioduszewski (78 min).
Gospodarze po przerwie kontrowali, ale ze skutecznością było na bakier. Nie potrafili dobić rywali, więc do końca drżeli o wynik. Kamil Kuczak przegrał pojedynek z bramkarzem (63 min). Adrian Wójcik pięknie uderzył z linii „szesnastki”, ale znowu efektownie interweniował Pietras. Z kolei później Wójcik z boku wpadł w pole karne i starał się po krótkim rogu umieścić futbolówkę w siatce. Mógł też dograć Dominikowi Gaudynowi, będącemu przed pustą bramką. - Patrzyłem na bramkarza, nie na kolegę. Jestem napastnikiem, więc w moim przypadku szukanie goli działa jak instynkt – tłumaczył po meczu Adrian Wójcik.
Chwilę później to Dominik Gaudyn był podobnej sytuacji. Także chciał strzelić gola, choć tym razem lepiej ustawiony był Wójcik. W zamieszaniu piłka trafiła w rękę jednego z leżących obrońców. Sędzia zakwalifikował to jako przypadkowe zagranie. Jednak goście odnieśli korzyść, bo - gdyby nie owa przypadkowa interwencja – piłka wpadłaby do siatki, więc to powinno zmienić interpretację tego zdarzenia. Takie stanowisko prezentowali gospodarze.
- Wygraliśmy, bo lepiej znieśliśmy presję wyniku. Chłopcy zagrali bardzo konsekwentnie, z „chłodnymi” głowami – cieszył się trener Surma.
Soła Oświęcim – Spartakus Daleszyce 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Stankiewicz 3.
Soła: Mioduszewski – Skiba, Kowalczyk, Rutkowski, Duda – Ceglarz (75 Chowaniec), Szymczak, Kuczak, Skrzypniak (60 Szela) – Stankiewicz (65 Gaudyn), Wójcik.
Spartakus: Pietras – M. Zawadzki, Skrzypek, Jeziorski, Ł. Zawadzki – Ostrowski, Paprocki, W. Wołowiec (73 D. Wołowiec), Boksiński – Krzeszowski, Zdeb.
Sędziował: Mateusz Czerwień (Myślenice). Żółte kartki: Szela (dwie) - Skrzypek. Czerwona kartka: Szela (90+1). Widzów: 50.
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Jesus Imaz: Gole zachowałem specjalnie na derby z Cracovią!
Jedyne takie derby Krakowa - dzieci kibicowały ile sił
Echa derbów Krakowa. "Takiego wydarzenia w historii polskiej piłki jeszcze nie było"
Henryk Kasperczak o trenerze Wisły Kraków
"Kraków. Stadion Wisły to wielka samowolka"
Wychowani w Krakowie, grają w Ekstraklasie. Znasz ich wszystkich?
[reklama]