"Sędzia Pinokio" - komentarze po wygranej Wisły Puławy w Chorzowie z Ruchem
Wisła Puławy pokonała na wyjeździe Ruch Chorzów 4:2 i przerwała, jako pierwsza ekipa, passę 12 nieprzegranych spotkań rywala na drugoligowych boiskach. Przed meczem Mariusz Pawlak, trener gości, nie był pewny, jak jego zespół zaprezentuje się na stadionie przy ulicy Cichej. – Nie wszyscy moi piłkarze grali w takich warunkach - mówił.
fot. youtube.com
– To był dla nas bardzo ważny mecz. Chodzi o żywiołowy doping chorzowskich kibiców, przychodzących w dużej liczbie na spotkania – mówi Pawlak. – Nie wszyscy moi piłkarze grali w takich warunkach. Chciałem sprawdzić, jak wypadną. Cieszę się, że znieśli może nie presję, ale inne warunki niż te na stadionach drugoligowych – dodaje szkoleniowiec Wisły.
Trener biało-niebieskich i jego piłkarze mieli swój plan na starcie z czternastokrotnym mistrzem Polski i w miarę konsekwentnie go realizowali. – Zmieniliśmy ustawienie, żeby trochę zaskoczyć zespół gospodarzy. Zmusiło nas do tego życie i sposób grania Ruchu. Przyjechaliśmy do Chorzowa, żeby napsuć krwi Ruchowi i cieszę się, że się udało - przyznaje.
Kluczem do sukcesu miał być początek sobotniej konfrontacji. – Chcieliśmy dobrze wejść w pierwsze 15-20 minut, bo gdybyśmy źle zagrali w tych fragmencie, to pewnie wynik mógłby być inny. Jestem zadowolony z tego, co moi zawodnicy dzisiaj pokazali. Mecz był dobry i dynamiczny. Było dużo walki, ale i gry w piłkę z jednej i drugiej strony. Z Wisłą Puławy na 0:0 nie da się grać. Padło aż sześć bramek – ocenia Pawlak.
Szkoleniowiec Wisły nie popada jednak w hurraoptymizm i widzi też mankamenty w występach swojej drużyny. – Z jednej strony cieszę się, że dużo strzelamy, ale dużo też tracimy. Wiele pracy przed mami. Zwycięstwo w Chorzowie smakuje podwójnie. Nie chcę oceniać sędziowania, bo tego nie powinniśmy robić. Znamy jednak komentarz z telewizji po obu bramkach.
To były podobne sytuacje, a przy pierwszej bramce widział faul, a w drugiej już nie. To chyba jest coś nie tak. Szkoda tej sytuacji - twierdzi Mariusz Pawlak.
W zupełnie innym nastroju był trener zespołu z Chorzowa. Ale nie miał on problemu z docenieniem dobrej postawy Wisły. – Przykro nam, że przegraliśmy pierwszy raz. Gratulacje, bo przegraliśmy z zespołem, który zagrał bardzo fajnie. Szkoda, że muszę to powiedzieć o przeciwniku, a nie mogę o nas. Szczególnie jeśli chodzi o pierwszą połowę, bo tę zagraliśmy źle. Wróciliśmy później, ale najpierw nie było w nas widać sportowej złości, walki. Wydawało nam się chyba, że to wszystko zrobi się samo. A jednak nic nie zrobi się samo. Trzeba dawać z siebie maksimum. O pierwszą połowę możemy mieć do siebie pretensje, zresztą przegraliśmy ją 0:2. Wyjście na drugą z zupełnie innym nastawieniem, o niebo lepszym spowodowało, że wróciliśmy troszeczkę do tego meczu. Bramka na 1:3 zupełnie nas podłamała, a czasu było już bardzo mało. Szkoda, ale trzeba to przełknąć, bo ważniejszą rzeczą od porażki jest to, jak zareagujemy za tydzień i czy przywiedziemy punkty z Pruszkowa – ocenia mecz Jarosław Skrobacz.