menu

Puchar Polski. Trenerzy po meczu Okocimski - Stomil (KONFERENCJA)

14 sierpnia 2014, 12:45 | Jakub Podsiadło

Po pucharowej porażce z Okocimskim Brzesko Mirosław Jabłoński przyznał, że obawiał się potyczki z "Piwoszami". – Gdy jedzie się do ambitnego przeciwnika, grającego z olbrzymim zaangażowaniem, to umiejętności mogą nie wystarczyć – tłumaczył szkoleniowiec Stomilu Olsztyn po końcowym gwizdku w Brzesku.

Mirosław Jabłoński, trener Stomilu Olsztyn
Mirosław Jabłoński, trener Stomilu Olsztyn
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polskapresse

Mirosław Jabłoński (trener Stomilu Olsztyn): Oczywiście, że obawiałem się tego spotkania. Wiadomo, że gdy jedzie się do przeciwnika, który gra ambitnie i z olbrzymim zaangażowaniem, to teoretycznie wyższe umiejętności mogą nie wystarczyć. Taka jest specyfika pucharu, to jeden konkretny mecz, na który można się maksymalnie "sprężyć" i zespoły z niższych klas wygrywają z tymi mocniejszymi. W pierwszej połowie nie potrafiliśmy sobie poradzić z bardzo agresywną grą gospodarzy, żadne nasze akcje się nie zazębiały, w końcu udało nam się wyprowadzić dwa czy trzy dogodne ataki, stworzyć stuprocentową sytuację, którą w meczu z tak zmotywowanym przeciwnikiem trzeba było wykorzystać. Wtedy ten mecz mógłby się zdecydowanie inaczej potoczyć. Łatwo byłoby nam grać z kontrataku, więcej byłoby miejsca do grania, a tak - potem jest duże prawdopodobieństwo, ze w zamieszaniu stracimy bramkę. I tak właśnie się stało. Staraliśmy się wykorzystać dużo przestrzeni w drugiej połowie przez grę piłką, takie były założenia. Brakowało pewności siebie, zgrania zespołu, żeby akcje finalizować. Przeciwnicy wykorzystali nasze błędy w grze obronnej. Nie winię tylko obrońców, ale i druga linia nie stanowiła monolitu. Nad tym musimy pracować, bo w lidze wcale nie będzie łatwiej. Myślę, że mamy na tyle doświadczonych i dobrych zawodników, że takich błędów mogą się ustrzec.

Dariusz Siekliński (trener Okocimskiego Brzesko): W przegranym ligowym meczu z Kluczborkiem też nie graliśmy źle. Wtedy mieliśmy kilka sytuacji, dziś mieliśmy siedem i "wpadły" dwie bramki. Wiem, że gramy nieźle w piłkę, potrafimy stwarzać sobie multum okazji i liczę na to, że pierwsze bramki i wygrany mecz "puszczą" psychicznie zawodników mających w głowach to, że nie wygrywali u siebie przez ostatnie dwa lata. Wydaje mi się, że potrzebowaliśmy tylko i wyłącznie strzelonej bramki oraz wygranego meczu i że teraz powinno pójść z górki. Gramy tak, jak chciałbym - sytuacji bramkowych nie mieli tylko zawodnicy ofensywni, ale i defensywni, bo staramy się grać tak, żeby wszyscy atakowali i zarazem bronili. Cieszymy się z bramek Wojcieszyńskiego, ale liczymy, że w kolejnych meczach będą strzelać inni, bo już w ligowym meczu w Sosnowcu z powodu klauzuli w umowie wypożyczenia Wojciech nie zagra. Myślę, że znajdzie się ktoś, kto go godnie zastąpi. Nie zastanawiałem się jeszcze nad losowaniem. Jesteśmy dopiero chwilę po meczu, teraz myślimy o Zagłębiu Sosnowiec. Bardzo się cieszymy, że naszym rywalem będzie zespół z ekstraklasy - może Cracovia? A może Piast Gliwice? Zobaczymy po losowaniu.


Polecamy