menu

Cracovia rzutem na taśmę pokonała Okocimskiego. Smutny koniec ambitnych "Piwoszy"

24 września 2014, 23:05 | Jakub Podsiadło

W środowym spotkaniu 1/16 Pucharu Polski w Brzesku sensacji nie było, chociaż Cracovia rozprawiła się z Okocimskim Brzesko dopiero po czerwonej kartce dla zawodnika "Piwoszy". Szczęśliwy gol rezerwowego Denissa Rakelsa oszczędził nieporadnym "Pasom" dogrywki i ostatecznie to faworyt z T-Mobile Ekstraklasy awansował do kolejnej rundy po zwycięstwie 2:1 (1:1).

Cracovia wygrała z Okocimskim
Cracovia wygrała z Okocimskim
fot. Ryszard Kotowski

Jeszcze przed rozpoczęciem pucharowego meczu Robert Podoliński zarządził chwilowy odwrót od taktyki z trzema obrońcami - na boisko w Brzesku wyjątkowo wybiegła czwórka defensorów. "Pasy" mogły odłożyć troski o defensywę na później tuż po rozpoczęciu spotkania - w 9. minucie Dawid Nowak na granicy przekroczenia przepisów siłą odebrał piłkę Arkadiuszowi Garzełowi i po serii zwodów w obrębie pola karnego Okocimskiego uderzył na bramkę. Piłka w bilardowym stylu odbiła się od obrońców "Piwoszy" i spadła tam, gdzie już czyhał Bartłomiej Dudzic. Celny strzał z najbliższej odległości zagwarantował faworytowi wczesne prowadzenie, ale z upływem czasu okazało się, że przewaga Cracovii była pozorna - gospodarze bez cienia kompleksów prowadzili grę z nieporównywalnie bardziej utytułowanym rywalem. Druga najgroźniejsza okazja bramkowa "Pasów" również mogła być wynikiem przypadku - po 25 minutach gry Paweł Pyciak na tyle nieporadnie zaatakował Marcina Budzińskiego, że niemal utorował mu drogę do bramki strzeżonej przez byłego golkipera Cracovii, Marka Pączka. Na szczęście dla gospodarzy, chłodną głową wykazał się Radosław Jacek i zażegnał niebezpieczeństwo na własnej połowie.

Piłkarskie święto w Brzesku nie miało statusu imprezy masowej, dlatego w środę trybuny stadionu Okocimskiego pomieściły niewiele mniej niż tysiąc widzów. Miejscowa publiczność miała powody do świętowania w 31. minucie - do rzutu wolnego po którymś z kolei faulu niepewnej obrony "Pasów" podszedł Wojciech Wojcieszyński i zaskoczył broniących się gości krótkim zagraniem na dobieg. Do piłki w porę podbiegł Arkadiusz Garzeł, zdążył odwrócić się w polu karnym i płaskim strzałem pokonać debiutującego w oficjalnym meczu Cracovii Krystiana Stępniowskiego. Mimo agresywnej gry faworyzowani goście nie zdołali odzyskać przewagi na boisku do końca pierwszej części meczu. Zanim jeszcze zawodnicy zeszli do szatni, instynktowną główkę Wojciecha Dziadzio tuż przy słupku zdołał wybronić młody bramkarz zespołu z Krakowa.

Po przerwie trener Podoliński postawił na motywację kosztem zmian personalnych i w 46. minucie Budziński zatrudnił Pączka kąśliwym uderzeniem z ostrego kąta. Przy okazji tego strzału zadecydowały jeszcze umiejętności golkipera "Piwoszy", z kolei w 65. minucie czyste szczęście - nieporadny wykop bramkarza Okocimskiego sprokurował nieudany lob Nowaka na pustą bramkę. Motorem napędowym nielicznych ataków gospodarzy w drugiej odsłonie był zmiennik Jurij Hłuszko. To on po dwójkowej akcji z Dziadzio obił słupek bramki Cracovii w 72. minucie. Szanse brzeszczan na sprawienie ogromnej sensacji stopniały chwilę później, gdy Garzeł wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Sympatycy "Pasów" mieli prawo do nerwowych reakcji na poczynania swoich piłkarzy - na murawie działy się takie rzeczy, jak rajd Boubacara Dialiby w samej końcówce zwieńczony koszmarnym pudłem Dudzica. W środę szczęście sprzyjało jednak faworytom - na sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry prawą flanką urwał się właśnie Dudzic, a niewymuszony błąd przyzwoitego do tej pory Pączka skwapliwie wykorzystał inny rezerwowy - Deniss Rakels.

Tuż po zakończeniu meczu dzielni piłkarze Okocimskiego zebrali zasłużone brawa od tej części publiczności, która nie zdążyła ewakuować się ze stadionu po decydującej bramce dla Cracovii. Może się okazać, że najtrudniejsza część drogi do finału Pucharu Polski już za "Pasami" - kolejnym rywalem piłkarzy Roberta Podolińskiego będzie trzecioligowa Ostrovia, a potencjalni przeciwnicy w następnych rundach to niemal wyłącznie zespoły spoza ekstraklasy. Skromne zwycięstwo nad drugoligowcem poprawi Cracovii morale przed niedzielnymi derbami, lecz w kwestii problemów, które nękają zespół "Pasów" wnosi niewiele - faworyt z Krakowa uniknął dzisiaj kompromitacji głównie zrządzeniem losu.


Polecamy