menu

Zła passa Ruchu Chorzów wciąż trwa. Niebiescy przegrali z Radomiakiem

29 lipca 2018, 09:58 | Joanna Sobczykiewicz

Spadek Ruchu Chorzów na trzeci poziom rozgrywkowy był bolesną lekcją dla wszystkich, związanych z klubem, jednak na razie ani trener, ani piłkarze nie uczą się na błędach. Wczoraj chorzowianie przegrali (0:2) z Radomiakiem Radom. Pierwszy z ciosów został wymierzony Niebieskim w 37. sekundzie gry, a katem okazał się Leandro. Drugi gol autorstwa Damiana Szuprytowskiego padł w 48. minucie.


fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press

Wydawałoby się, że w tym roku w końcu coś zmieni się w Chorzowie. Roszady w zarządzie, masowe rozwiązywanie kontraktów z piłkarzami (którzy podobno nie chcieli zostać), szukanie nowych zawodników, włączenie do kadry obiecujących juniorów, którzy awansowali do Centralnej Ligi Juniorów… tylko trener ten sam. Efektu w postaci punktów, jak nie było przed tygodniem w Tarnobrzegu, tak nie było też i wczoraj po meczu z Radomiakiem przed własnymi kibicami. Dwie porażki z rzędu oraz zerowy dorobek strzelecki napastników sprawiły, że osiem dni po inauguracji 2. ligi, Ruch zajmuje ostatnie, 18. miejsce w tabeli. Chorzowian przeskoczył nawet GKS Bełchatów, który został ukarany ujemnymi punktami. To nie przystoi czternastokrotnemu Mistrzowi Polski. Tylko kibiców szkoda, że muszą patrzeć na to, co wyprawiają piłkarze Dariusza Fornalaka. Pierwszy, celny strzał na bramkę Artura Halucha Niebiescy oddali… w 89. minucie.

Gdy ostatni raz Dariusz Banasik przyjechał na Cichą 6, dosłownie trafił szóstkę. Jego Pogoń Siedlce pokonała Ruch 6:0, lecz i tak spadła do 2. ligi, a Banasik musiał szukać innej pracy. Znalazł ją w Radomiu. Jak mówił po zakończonym meczu, dobrze gra mu się w Chorzowie, bo co przyjeżdża, to wygrywa. Tak było też wczoraj. Już w 37. sekundzie Leandro ograł obrońców Ruchu, na czele z golkiperem Kamilem Lechem i zamknął usta 4824 kibicom, zgromadzonym na stadionie. Takiego rozpoczęcia pierwszego meczu przy Cichej na trzecim poziomie rozgrywkowym nikt się nie spodziewał.

Niebiescy nie mieli pomysłu na pokonanie Radomiaka, jednak sami byli sobie winni. Tak szybko strzelony gol dał komfort zawodnikom Banasika, którzy cofnęli się i czekali na to, co wymyślą gospodarze. Na marne, bo Haluch nie miał w tym spotkaniu zbyt wiele pracy. Jak już wspomnieliśmy, pierwszy, celny strzał Niebiescy oddali w 89. minucie, gdy spotkanie na dobrą sprawę było już rozstrzygnięte. Po drodze Ruch stracił drugiego gola, tym razem na początku drugiej połowy. Co prawda nie po 37. sekundach gry, ale po 180, ale kibice nawet nie zdążyli wrócić na swoje miejsca, a ich drużyna już przegrywała 0:2, a patrząc na sposób gry, ciężko było liczyć nawet na zdobycie choćby bramki kontaktowej. Szczególnie gdy nie mając pomysłu na rozegranie akcji, zagrywa się do niepewnego Lecha. Sympatycy Ruchu w specyficzny sposób pokazywali, co myślą o tego typu podaniach, a pod koniec nie wytrzymali i zaczęli skandować: W Chorzowie zmiana trenera.

Po zakończonym spotkaniu piłkarze najpierw podziękowali dzieciom z trybuny rodzinnej za gorący i kulturalny doping, a następnie odbyli rozmowę z fanatykami.

Szansa na pierwsze punkty przed chorzowskim Ruchem już za tydzień. 4 sierpnia na Cichą przyjedzie beniaminek — Skra Częstochowa.

Ruch Chorzów 0-2 Radomiak Radom
Bramki:
Leândro, Damian Szuprytowski

Ruch Chorzów: 94. Kamil Lech - 87. Jakub Kowalski, 32. Robert Obst, 5. Dominik Małkowski, 14. Mateusz Bartolewski - 11. Tomasz Podgórski (82, 71. Łukasz Jaworek), 16. Michał Walski (56, 34. Artur Balicki), 17. Maciej Urbańczyk, 10. Mateusz Bogusz, 7. Bartłomiej Wdowik (64, 27. Bartosz Nowakowski) - 9. Mateusz Majewski (78, 8. Patryk Sikora).

Radomiak Radom: 1. Artur Haluch - 38. Martin Klabník, 2. Michał Grudniewski, 4. Maciej Świdzikowski - 14. Damian Jakubik, 11. Michał Kaput (79, 17. Maciej Filipowicz), 18. Rafał Makowski, 7. Damian Szuprytowski (65, 19. Łukasz Pietroń), 46. Jakub Wawszczyk - 9. Leândro (78, 21. Michał Suchanek), 77. Patryk Mikita (72, 22. Jakub Rolinc).