menu

Zasłużone zwycięstwo Jagiellonii z Ruchem. Gol Frankowskiego i wejście smoka Tuszyńskiego

29 kwietnia 2015, 22:28 | Mariusz Warda

W meczu ostatniej kolejki rundy zasadniczej Jagiellonia pokonała Ruch i zapewniła sobie miejsce na podium po 30 kolejkach. Nieco ponad 10 tysięcy widzów zobaczyło trafienia Przemysława Frankowskiego i Patryka Tuszyńskiego. Niebiescy muszą z niepokojem oglądać się za siebie, ponieważ znajdują się na ostatnim miejscu nie karanym spadkiem z ligi.

Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów 3:1
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
fot. Polska Press Grupa
1 / 18

Lepiej spotkanie zaczęła Jagiellonia, ale to Ruch pierwszy miał dobra okazję, gdy strzał Visnkovsa na raty obronił Drągowski. Później miały miejsce dwie akcje Jagiellonii i obie zostały w sposób kontrowersyjny zinterpretowane przez arbitra. Najpierw uderzał Łukasz Tymiński, a piłkę po jego uderzeniu na rzut rożny wybił bramkarz gości. Sędzia oddał jednak piłkę piłkarzom Ruchu. Trzy minuty później mieliśmy do czynienia z jeszcze większą kontrowersją, kiedy to po rzucie rożnym na bramkę uderzył Pazdan, a Matus Putnocky wybronił tę sytuację. Pewnie nie miałby nic do powiedzenia przy dobitce, do jakiej zmierzał Jan Pawłowski. Gracza Jagi powstrzymał nieprzepisowo w polu karnym Michał Helik, ale sędzia nie wskazał na „wapno”.

W kolejnej akcji Sebastian Madera był bardzo bliski zdobycia gola dla… Ruchu Chorzów, ale jego wybicie minimalnie minęło słupek bramki strzeżonej przez Bartłomieja Drągowskiego. Chwilę później poza linią boiska pojawił się czarny kot. Przypadek? Następnie słaby, plaski strzał Pawłowskiego wybronił pewnie Putnocky. Golkiper gości nie miał już szans przy kolejnej akcji, kiedy to po pięknym rajdzie lewą stroną boiska Karol Mackiewicz dobrze dograł wzdłuż linii bramkowej, a do futbolówki dopadł Przemysław Frankowski, którego strzał po słupku znalazł drogę do bramki. Tym samym Jagiellonia potwierdziła swoje pucharowe aspiracje.

W odpowiedzi na zmianę wyniku najpierw dla gości uderzał Zieńczuk (niecelnie), a z drugiej strony Pawłowski (Putnocky wybronił strzał). Następnie z dobrej strony pokazał się duet odpowiedzialny za pierwszego gola. Znowu dogrywał Mackiewicz do Frankowskiego, ale tym razem górą był bramkarz Niebieskich. Tuż przed końcem pierwszej połowy spotkania Ruch zdobył wyrównującą bramkę za sprawą Kuświka, ale arbiter dopatrzył się pozycji spalonej.

Emocje w końcówce pierwszej części spotkania sugerowały, że po przerwie tempo meczu może jeszcze wzrosnąć. Niestety, pierwszy kwadrans drugiej części spotkania nie potwierdził takich prognoz. Akcji było jak na lekarstwo, a choć Ruch miał większy apetyt na zdobywanie bramek, kończyło się na dobrych chęciach. Wszystko zmieniło wejście Patryka Tuszyńskiego za strzelca pierwszej bramki. Tuszyński potrzebował niespełna minuty na boisku, by podwyższyć na 2:0. Zrobił to płaskim strzałem po podaniu Pawłowskiego.

Chwilę później Visnakovs mógł zdobyć bramkę kontaktową, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem Jagi uderzył ponad bramką gospodarzy. To było wszystko, na co było stać gości. Po stracie drugiego gola zeszło z nich powietrze, a gospodarze się rozochocili. Strzał Madery był jednak niecelny, a Tuszyńskiego raz za razem powstrzymywali defensorzy Ruchu. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie.


Polecamy